Rianne Meiner ma ponad 640 tysięcy obserwatorów na Instagramie. Udało jej się pojawić na okładce Cosmopolitan i współpracowała też z marką H&M, która umieściła jej wizerunek na swoich plakatach. Ale fanów zdobywa nie dzięki tym wszystkim działaniom (choć poniekąd pewnie też), ale dzięki temu, że pokazuje na swoim profilu, w jaki sposób użytkownicy Instagrama często przekłamują rzeczywistość.

Jakiś czas temu Mia Sand z Danii została okrzyknięcia w sieci "nowym ideałem kobiecości". Urocza blondynka jest trenerem personalnym i fit modelką, choć przez bujne kształty i potężną posturę zdecydowanie odbiega od wizerunku typowej fitnesski. Sand działa pod hasłem: Nie bój się być inna i swoją figurą próbuje udowodnić, że duże też może być piękne. Internauci już upatrują w niej gwiazdę nowego trendu, dzięki której uda się zakończyć hegemonię "wyżyłowanych" modelek w rozmiarze XS.

Scarlett Moffatt to brytyjska blogerka, a Instagram to jej sposób na życie. jest bardzo ładną dziewczyną. Na każdym publikowanym zdjęciu wygląda niemalże idealnie. Wygładzona cera, duże oczy... jej twarz wydaje się być bez skazy. Ostatnio postanowiła opublikować odważne porównanie. Zdjęcie po obróbce zestawiła z fotką, na której prezentuje się po domowemu.

Peyton jest znana w sieci jako jedna z najładniejszych instagramowych piegusek. Dziewczyna zyskała popularność, gdy odważyła się pokazać twarz usianą tysiącem rudawych piegów. Ten ciekawy element urody był dla niej kiedyś prawdziwą zmorą, jednak w dobie mody na wszystko, co inne i dziwne, Peyton zdecydowała się przekuć swój wygląd w atut. W końcu przestała zamalowywać piegi gęstymi podkładami i walczyć z nimi wszelkimi sposobami, zwłaszcza, że efekty co roku rujnowało letnie słońce. Dziś 19-latka postrzega brązowe plamki jako oryginalną cechę, dzięki której wyróżnia się z tłumu.

Wydawać by się mogło, że na Instagramie osoby z niedoskonałościami nie mają czego szukać. Wystarczy spojrzeć na największe gwiazdy serwisu, by przekonać się, że inwestowanie w wygląd to podstawa tutejszego istnienia. Jesteś śliczna, młoda, szczupła, masz perfekcyjną figurę i lubisz epatować luksusem - możesz być pewna, że świat cię zauważy.

Dzieci z zespołem Downa rzadko pojawiają się w filmach i reklamach, nie ma ich w lookbookach i sesjach modowych. Dlaczego? Można się łatwo domyślić: wolimy oglądać zdrowe, idealne dzieci i choć w życiu akceptujemy upośledzonych, to jednak trudno nam przyzwyczaić się do ich wizerunku w mediach. W zasadzie każda reklama z udziałem dziecka z zespołem Downa wywołuje sensację, a przecież zdecydowana większość z nas deklaruje, że to takie same dzieciaki jak każde inne. Zdecydowanie potrzeba działań, które pokażą społeczeństwu, że to mimo wszystko normalne, fajne dzieci, które też mogą funkcjonować tak jak ich zdrowi rówieśnicy.

Te dziewczyny mają wszystko - idealne ciała, drogie ubrania, domy, samochody, bogatych facetów i mnóstwo wolnego czasu, żeby dokumentować swoje życie na Instagramie. To w zupełności wystarcza żeby mieć "fejm" i być podglądaną przez miliony użytkowników. Jednak najpopularniejsze modelki z Instagrama nie zawsze wyglądały tak idealnie jak dziś. Ich zdjęcia sprzed operacji plastycznych są najlepszym dowodem na to, że nie ma brzydkich kobiet - są tylko biedne. Albo niedostatecznie "zrobione". Na Instagramie aż roi się od bogatych Rosjanek i Ukrainek, które umiejętnie skorzystały z dobrodziejstwa fortuny swoich mężów lub ojców, aby z szarych myszek przemienić się w luksusowe lalki.

Nowozelandzki nastolatek, Liam Martin za pomocą Instagrama (zdziwieni?) stał się kolejną gwiazdą Internetu. Chłopak pod nickiem "waverider" umieszcza zdjęcia celebrytów we własnej wersji. Pomysł na przyciągnięcie uwagi sprawdza się fenomenalnie - Liam ma już ponad 1,6 miliona followersów!