• Gość odsłony: 3201

    Nasze idiotyzmy

    Poczytałam męzowi wątek o idiotyzmach naszych Ukochanych i po tym jak nieźle się uśmialiśmy, mój G. zaczął ze śmiechem wytykać mi moje idiotyzmy No i mnie chłop zgasił

    Dla przykładu:
    Ja.: kochanie widziałeś moje kolczyki?
    G.: nie widziałem, ale przecież mialaś je ostatnio?
    Ja: tak wiem :|
    G: to gdzie je położyłas?
    ja: Schowałam je zeby ich nie zgubić
    G: czyli gdzie?
    ja: zapomniałam gdzie jest to miejsce

    Normą jest też to, że często namówię mojego G. żeby zawiózł mnie autkiem do Wawy na uczenię (z Wroclawia trochę tych kilometrów jest). Oczywiscie jemu się za bardzo nie chce, więc przekonuję go, ze całą drogę bedę z nim rozmawiać i w ogóle fajnie będzie lol . Po czym zaraz po ruszeniu w drogę Marta przymyka oko (uwierzcie to jest silniejsze ode mnie) i G. ma problem, zeby mnie dobudzić jak już na miejsce zajedziemy. I tak oto jestem bardzo interesującym i rozmownym pasażerem.

    A czy wy macie na koncie jakieś idiotyzmy?

    Odpowiedzi (42)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-07-18, 20:14:39
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
xmadziara 2010-07-18 o godz. 20:14
0

Moim obecnym największym idiotyzmem, jest to, że co dzień jak idiotka wstając rano, myślę sobie, że to dziś zadzwoni "TEN" telefon, i zostanę mamą. Po tylu miesiącach czekania to to wydaje mi się totalnym idiotyzmem ... bo i tak nikt nie dzwoni ...

Odpowiedz
Hija_pija 2010-07-17 o godz. 01:21
0

Dwa razy zdarzyło mi się zatrzasnąć klucze .

Raz w samochodzie w garażu - normalnie nie byłoby problemu, bo do garażu można się dostać przez piwnicę i ktoś z sąsiadów na pewno by mi otworzył - ale to był 1 dzień długiego weekendu i akurat nikogo nie było (tylko 3 rodziny mieszkają w naszej klatce).

Jakiś czas później analogiczna historia , tylko że klucze zatrzasnęłam u moich rodziców, którzy akurat wyjechali. Resztę dnia spędziliśmy z mężem w samochodzie w drodze po te klucze, w dwie strony chyba z 600 km .

Odpowiedz
agnieszka82 2010-07-16 o godz. 15:50
0

myrra napisał(a):Co do zawracania z drogi, to ja kiedys machinalnie zamknęłam drzwi na klucz, po czym w polowie drogi do celu (jakieś 50 km od domu) głosno zastanowilam sie, czy aby na pewno zamknęłam drzwi. Żebyście widziały minę męża Wracaliśmy.
Mam tak na okraglo! Machinalnie zamykam drzwi do domu/samochodu, robie cos i pozniej sie zastanawiam godzinami przy wielkich wyrzutach sumienia i obiecywankach, ze od teraz mysle, co robie! Probowalam sobie wbic w nawyk, ze w myslach mowie: zamykam samochod, wylaczam gaz, itd. Nie udalo sie nigdy!

Odpowiedz
zieleniack 2010-07-15 o godz. 22:59
0

idiotyzm dzisiejszy: wydrukowałam prace dyplomowa i nagrałam na plytke i skumalam sie m.in. ze nie dodałam bibliografii lol lol

Odpowiedz
myrra 2010-06-02 o godz. 09:24
0

Lillan napisał(a):Mojego M. wkurza niezmiernie to, że mam kiepską orientację w terenie i totalny brak pamięci do miejsc. Wygląda to tak, że jadąc samochodem z M. mówię nagle "O, jakie piękne miejsce!" (okazuje się, że byłam tu tysiąc razy, ale jakoś nigdy nie dostrzegłam tego piekna lol) albo "O, wybudowali tu nowy supermarket (podczas gdy supermarket stoi tu od co najmniej 5 lat). Albo jadę w jakieś miejce po raz któryś z kolei i nadal nie pamiętam dokładnej drogi Wyobraźcie sobie minę mojego męża w takich sytuacjach lol To faktycznie musi być wkurzające. Tłumaczy mnie tylko fakt, że w moim rodzinnym mieście nie mam takich problemów 8)
U mnie to samo. Nie mówiąc juz o myleniu prawej z lewą. Jak gdzieś jedziemy i ja pilotuję, to zwykle jest tak:
ja: skręć w prawo!
D: ale w ktore prawo? Twoje czy moje? ;)

albo:

ja: to tu, skrecaj
Jak juz skręcimy: kurczę, jednak nie ta, następna Małż juz się przyzwyczail, ale i tak zawsze się nabija.

Co do zawracania z drogi, to ja kiedys machinalnie zamknęłam drzwi na klucz, po czym w polowie drogi do celu (jakieś 50 km od domu) głosno zastanowilam sie, czy aby na pewno zamknęłam drzwi. Żebyście widziały minę męża Wracaliśmy.

Odpowiedz
Reklama
zieleniack 2010-06-01 o godz. 20:59
0

zapominam czasem o okularach, w sensie, ze mam je na nosie. Kilkakrotnie zorientowałam sie, ze zapomniałam je zdjac, kiedy pod prysznicem nagle mi sie obraz zamazał-puscilam sobie wode prosto w okulary ;D

Odpowiedz
Małgoś 2010-06-01 o godz. 20:55
0

kometa napisał(a):zieleniack napisał(a):a co do laptopa, to u nas w domu laptop jest bez myszki, tylko sie paca po tym okienku palcem. Z kolei laptop D. ma myszke i to do pacania jest wyłączone. A ja czasem, sie zagapie, pacam palcem i sie zastanawiam, czemu nie działa xD
Ja mam laptopa meza obok normalnego monitora i ostatnio tak sie zastanawiam dlaczego na laptopie kursor mi nie dziala, a ja po prostu uzywalam myszki od kompa stacjnarnego lol
O rany, przypomniałyście mi. To ja kiedyś wparowałam do łazienki, gdzie był mój B. i mówię mu, że klawiatura od lapotopa nie działa. On na to, całkiem przytomnie, czy na pewno dobrej klawitury uzywam, bo laptop i stacjonarny stały na jednym biurku, tyle, że klawiatura od stacjonarnego była na tym wysuwanym pulpicie pod biurkiem. No to się obraziłam i wyszłam z tekstem, że przecież nie jestem idiotką. Niestety jak usiadłam z powrotem przy biurku szybko zorientowalam się, że jednak jestem . Wróciłam do łazienki zwracać honor .

Odpowiedz
! Agulka ! 2010-06-01 o godz. 20:55
0

Notorycznie cos schowie w to magiczne miejsce w ktore niby zawsze wszystko chowie i nie ma prawa sie zgubic po czym......zagladajac w nie okazuje sie ze niema ow rzeczy lol

Ostatnio prasowalam bluzke wylaczonym zelazkiem i....wyprasowalam ale o sie nanarzekalam ze zelazko do d****!!!

Gdyby nie moj maz za kazdym razem kiedy jestesmy w Silesia City Center w Katowicach posikalabym se w gacie bo NIGDY nie umiem odnalezc wc nie mowiac juz o miejscu w ktorym zaparkowalismy samochod

Ciagle szukam okularow i komorki! !

No ot byloby na tyle ....jak cos sobie przypomne to dam znac ;)

Odpowiedz
zieleniack 2010-06-01 o godz. 18:30
0

ignarancja napisał(a):Arkadia81 napisał(a):mniej wiecj koło grudziądza olśniło mnie: Czy wyłączylam żelazko??? Na powrót było za późno. Poza tym od mojego prasowania minęło z 10 h , tak więc postanowiłam postawić pół Poznania na nogi aby sprawdzili czy chałupa mi sie nie pali. Oczywiscie weekend mialam z głowy i teraz conajmniej ze 3 razy sprawdzam czy wyłączylam żelazko.
miałam podobną akcję tylko że ja w szalonym tempie w przerwie w pracy jechałam do meiszkania sprawdzić czy wyłączyłam szczegół, ze jakby miało spłonąć to by pieć razy zdążyło zanim dotarłam na miejsce
Oczywiscie teraz 5 razy sprawdzam czy żelazko jest wyłączone, co i tak nie zapobiega myślom typu: "czy przypadkiem mieszkanie sie nie pali???????????"

a ja poszłam kiedys w srodku nocy do starego mieszkania sprawdzic, czy wylaczylam tam zelazko. Co prawda stare mieszkanie jest w tej samej klatce, ale ja poszłam w pizamie zelazko było oczywiscie wyłączone, bo jakżeby inaczej.

Odpowiedz
madziula 22 2010-06-01 o godz. 15:56
0

ignarancja napisał(a):Arkadia81 napisał(a):mniej wiecj koło grudziądza olśniło mnie: Czy wyłączylam żelazko??? Na powrót było za późno. Poza tym od mojego prasowania minęło z 10 h , tak więc postanowiłam postawić pół Poznania na nogi aby sprawdzili czy chałupa mi sie nie pali. Oczywiscie weekend mialam z głowy i teraz conajmniej ze 3 razy sprawdzam czy wyłączylam żelazko.
miałam podobną akcję tylko że ja w szalonym tempie w przerwie w pracy jechałam do meiszkania sprawdzić czy wyłączyłam szczegół, ze jakby miało spłonąć to by pieć razy zdążyło zanim dotarłam na miejsce
Oczywiscie teraz 5 razy sprawdzam czy żelazko jest wyłączone, co i tak nie zapobiega myślom typu: "czy przypadkiem mieszkanie sie nie pali???????????"

Poza tym jak wychodzę ze sklepu w centrum handlowym to standardowo idę w stronę z której przyszłam...
ja tak zrobiłam z prostownicą do włosów...

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-06-01 o godz. 15:36
0

No a ja sie nie nauczylam przy pierwszej akcji z zelazkiem.. na szczescie nic nigdy nie splonelo, ale teraz poluje na zelazko, ktore sie samo wylaczy po paru minutach nieaktywnosci.. ;)

Jeszcze jedno.. za kazdym razem jak wychodzimy skads i idziemy do samochodu.. mnie wystarczy, ze samochod ma ten kolor co nasz i wyglada podobnie.. w ten sposob kiedys prawie wpakowalam sie komus na kolana.. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-06-01 o godz. 15:04
0

Arkadia81 napisał(a):mniej wiecj koło grudziądza olśniło mnie: Czy wyłączylam żelazko??? Na powrót było za późno. Poza tym od mojego prasowania minęło z 10 h , tak więc postanowiłam postawić pół Poznania na nogi aby sprawdzili czy chałupa mi sie nie pali. Oczywiscie weekend mialam z głowy i teraz conajmniej ze 3 razy sprawdzam czy wyłączylam żelazko.
miałam podobną akcję tylko że ja w szalonym tempie w przerwie w pracy jechałam do meiszkania sprawdzić czy wyłączyłam szczegół, ze jakby miało spłonąć to by pieć razy zdążyło zanim dotarłam na miejsce
Oczywiscie teraz 5 razy sprawdzam czy żelazko jest wyłączone, co i tak nie zapobiega myślom typu: "czy przypadkiem mieszkanie sie nie pali???????????"

Poza tym jak wychodzę ze sklepu w centrum handlowym to standardowo idę w stronę z której przyszłam...

Odpowiedz
Gość 2010-06-01 o godz. 09:28
0

Najwięcej idiotyzmów popelniłam z niewiedzy.

na przykład rozwodząc się nad tym, jak uwielbiam swojego tate przy kolezance, która ojca straciła w wypadku (nie wiedziałam).
Albo na imprezie poznaje dziewczynę, która opowiada mi o tym, ze z narzeczonym kupiła mieszkanie, 3 pokoje.
Na to ja:
"no, kochana, yteraz mozecie się ganiać po pokojach"
ona:
.....cisza.......

Po imprezie dowiaduje sie, narzeczony dziewczyny jeździ na wózku inwalidzkim, wiec o pobieganiu raczej może zapomniec

Albo ostatnio: klientka w pracy oznajmia mi przez telefon, że już nie jest X, tylko nazywa się Y. Ja gratuluję, nowa droga zycia, powodzenia, czemu sie nie chwaliłas...i takie tam
a ona wypala: bo rózwód to rzadko kiedy powód do chwalenia, wracam do nazwiska panieńskiego

Odpowiedz
Arkadia81 2010-06-01 o godz. 08:06
0

to było jakiś rok temu. Pracowałam wtedy przez jakis czas w Poznaniu. Wynajmowałam przez trzy miesiące kawalerkę. Piątek.
Każdego wieczoru przygotowaywałąm sobie ciuchy, jednak tego ranka stwierdziałam że jednak ubiorę co innego. No ale trzeba wyprasować. Więć wyjęłam żelasko i prasuję , nagle dostalam telefon że w pracy nie maja kluczy i abym przyszła wcześniej. Bieguśkiem polecialam do pracy. Nagle mój prezes mówi że jedzie do Torunia i pyta czy nie chce sie zabrać - tam jest mój rodzinny dom- więc ja na to czemu nie?

mniej wiecj koło grudziądza olśniło mnie: Czy wyłączylam żelazko??? Na powrót było za późno. Poza tym od mojego prasowania minęło z 10 h , tak więc postanowiłam postawić pół Poznania na nogi aby sprawdzili czy chałupa mi sie nie pali. Oczywiscie weekend mialam z głowy i teraz conajmniej ze 3 razy sprawdzam czy wyłączylam żelazko.

Odpowiedz
Gość 2010-06-01 o godz. 07:48
0

Zaczepiłam kiedyś nieznajomego faceta na ulicy, bo wydawał mi się podobny do kolegi mojego ojca i stał koło takiego czerwonego samochodu jak tamten miał... A facet zamiast odpowiedzieć dzień dobry i pójść, zaczął wniaać skąd my się znamy i takie tam. No i się okazało, że wcale się nie znamy, upsss.

Odpowiedz
Gość 2010-06-01 o godz. 07:34
0

Mojego M. wkurza niezmiernie to, że mam kiepską orientację w terenie i totalny brak pamięci do miejsc. Wygląda to tak, że jadąc samochodem z M. mówię nagle "O, jakie piękne miejsce!" (okazuje się, że byłam tu tysiąc razy, ale jakoś nigdy nie dostrzegłam tego piekna lol) albo "O, wybudowali tu nowy supermarket (podczas gdy supermarket stoi tu od co najmniej 5 lat). Albo jadę w jakieś miejce po raz któryś z kolei i nadal nie pamiętam dokładnej drogi Wyobraźcie sobie minę mojego męża w takich sytuacjach lol To faktycznie musi być wkurzające. Tłumaczy mnie tylko fakt, że w moim rodzinnym mieście nie mam takich problemów 8)

Odpowiedz
Kerala 2010-06-01 o godz. 00:38
0

cóż, nie raz i nie dwa zdarzyło mi się schodzić do kuchni z przeświadczeniem, że jest coś bardzo waznego, o czym koniecznie powinnam pamiętać, ale za boga chińskiego nie mogłam sobie przypomnieć, co to było. Głowiąc się nad problemem parzyłam sobie kawę, dolewałam mleka 3,2% i pogryzałam ciasto i wtedy splywało na mnie olśnienie: tak, dziś własnie miał być pierwszy dzień rygorystycznej diety.

Notorycznie mówię do dziecka imieniem psa, do psa imieniem męza, do męża imieniem dowolnym.

Nie mam pamięci do: twarzy, głosów i dat, więc popełniam nagminnie idiotyczne pomyłki. Serwisanta piekarnika mylę z własnym męzem (przez telefon), kuzynkę niewidzianą wiele lat biorę za jej wlasną matkę, szczytem był okrzyk (na widok kolezanki z jej partnerem, ktorych nie widziałam bardzo dlugo. Ją oczywiście pamiętałam, jego- nie) "kasia!!! o! a twojego przyjaciela to nie znam. Rozstałaś się z markiem, widzę? I bogu dzieki, bo nic dobrego by z tego nie bylo, sama mówiłaś, że to świnia, teraz wybrałaś niebo lepiej". Oczywiście okazało się, że u boku stoi nie kto inny jak marek, teraz w dodatku jej mąż.

kerala

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 21:35
0

no, ja do swojej magisterki specjalnie sprowadzalam ksiazke z zagranicy, bo sobie, glupia, wymyslilam temat pracy, do ktorego nie bylo opracowan.. ksiazka mnie kosztowala kilkaset zl, wiec choc chcialam ja machnac za okno, to za kazdym razem sobie przypominalam te nie-kupione nowe jeansy, buty itp.. razem wziete.. :P

moj idiotyzm z magisterka polegal glownie na tym, ze przez rok sie obijalam, a potem musialam ja napisac w dwa miesiace.. ;) wierzcie mi, da sie! Choc moja rodzinka chciala mnie wymeldowac.. ;)

a poza tym dziewczyny, to chyba troche Wam zazdroszcze, bo tesknie za studiowaniem.. ;)

Odpowiedz
Alix 2010-05-31 o godz. 21:19
0

Kasia_G napisał(a):tez mialam ta faze, zieleniack, przed licencjacka i magisterka.. ;)
doszlas juz do fazy gniewu i przeklinania pracy, cytatow, zrodel, promotora, komputera, i generalnie wszystkiego co sie nawinie pod reke? ;) jak tak mialam..
Ja właśnie teraz tak mam z magisterką
Dzis juz 15006785647 razy wyrzucałam ksiazki za okno

Odpowiedz
zieleniack 2010-05-31 o godz. 21:11
0

Kasia_G napisał(a):tez mialam ta faze, zieleniack, przed licencjacka i magisterka.. ;)
doszlas juz do fazy gniewu i przeklinania pracy, cytatow, zrodel, promotora, komputera, i generalnie wszystkiego co sie nawinie pod reke? ;) jak tak mialam..
przeklinanie komputera było, oj było! szczególnie, ze miałam przez niego zawroty głowy i bóle oczu bleeeeeeee
ale raczej miewałam tak "nie napiszęęęęę tegoooo!!!";)

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 21:07
0

tez mialam ta faze, zieleniack, przed licencjacka i magisterka.. ;)
doszlas juz do fazy gniewu i przeklinania pracy, cytatow, zrodel, promotora, komputera, i generalnie wszystkiego co sie nawinie pod reke? ;) jak tak mialam..

Odpowiedz
zieleniack 2010-05-31 o godz. 20:53
0

własnie odkryłam kolejny idiotyzm -->

jestem już dziś zmęczona, bo od 9 rano do teraz cały czas w książkach siedzę (wyjąwszy czas na obiad i dojazd na uczelnię i z powrotem), dłubię teraz w cytatach do pracy licencjackiej i szczerze mówiąc zmuszam się, bo chcę dziś jak najwięcej zrobić.... i z tego zmęczenia siedzę i gadam do siebie O_O na temat tych cytatów O_O np. "aaaa, to już sobie odpuszczę...", "gdzie to jest? no gdzie jest ten autor?" lol ;)

Odpowiedz
Aliencia 2010-05-31 o godz. 20:13
0

Upór, upór, upór, upór, upór, kretyński, idiotyczny, bezpodstawny upór.
Nienawidzę siebie za to, że tak ciężko mi przyznać się do błędu i ustąpić..

Odpowiedz
zieleniack 2010-05-31 o godz. 19:22
0

i tak najwiekszy moj idiotyzm to jest pisanie licencjatu z forumą na pasku;) co jakis czas zerkam, a powinnam pisac pilnie! 8)

Odpowiedz
aga077 2010-05-31 o godz. 18:47
0

A propo lapków, to ja przoduję w odkurzaniu monitora, bo kurz ściągam odkurzaczem i się troszkę porysował. Mąż jak zobaczył moje "dzieło", to myślałam, ze na zawał zejdzie lol

Odpowiedz
zieleniack 2010-05-31 o godz. 18:23
0

a ostatnio, w sklepie, placilismy przy kasie samoobslugowej, i ja pakowalam zakupy, J je kladl na czytnik.. jak mi sie reklamowka zapelnila, to dawaj ja sciagam na ziemie, a kasa wyje, ze chce zwiac ze sklepu bez placenia..
kiedyś w takim niewyjącym sklepie sie zagapiłam i chciałam pójść ze skasowanymi już produktami bez płacenia, bo myslalam, ze zaplacilam albo kiedys z mama zapomniałyśmy jednego koszyka oproznic i zostawiłysmy go w sklepie :rolleyes:

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 18:16
0

bylismy kiedyś na zakupach teściowa kazała kupić musztardę miodową
chodzimy przy regale rodzajów musztard od groma nagle krzyczę do męża
o jest li literuję M-U-SZ-T-A-R-D-A lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 18:13
0

ej, dziewczyny, czyli ze jestem calkiem normalna.. :D jak miiiilo..

Ja sie na mojego J wkurzam, jak mi daje telefon, zebym pogadala z jego siostra, a ona tak trajkocze przez telefon po angielsku, ze ja zupelnie nie kumam.. i siedze tak w aucie obok niego z wyrazem niezmiernego bulu na twarzy, bo wiem, ze jak ja poprosze, zeby powtorzyla to i tak nic nie zrozumiem, i on na mnie patrzy i sie ze mnie brechcze..

albo poszlam na dach sasiadow sie opalac (J zrobil z okna na dach drzwi, i jak na razie nikt nas nie wyrzucil ;)) i wzielam pare gazet do poczytania.. ja zasnelam, a gazety pofrunely na rynek.. (jak to zauwazylam, zaczelam goraczkowo szukac topu od bikini.. ale sie znalazl na szczescie)

z tym, ze nigdy nie wiem gdzie co jest, a rzecz jasna kladlam w 'oczywistym' miejscu to juz standard.. :)

a ostatnio, w sklepie, placilismy przy kasie samoobslugowej, i ja pakowalam zakupy, J je kladl na czytnik.. jak mi sie reklamowka zapelnila, to dawaj ja sciagam na ziemie, a kasa wyje, ze chce zwiac ze sklepu bez placenia.. :o

Odpowiedz
zieleniack 2010-05-31 o godz. 18:06
0

Alix napisał(a):kometa napisał(a):Ja mam laptopa meza obok normalnego monitora i ostatnio tak sie zastanawiam dlaczego na laptopie kursor mi nie dziala, a ja po prostu uzywalam myszki od kompa stacjnarnego lol
Ja raz w ten sposob zresetowalam laptopa Taty... Cos cholera nie dziala! No wzial i sie zawiesil 8)
lol

Odpowiedz
Alix 2010-05-31 o godz. 17:46
0

kometa napisał(a):Ja mam laptopa meza obok normalnego monitora i ostatnio tak sie zastanawiam dlaczego na laptopie kursor mi nie dziala, a ja po prostu uzywalam myszki od kompa stacjnarnego lol
Ja raz w ten sposob zresetowalam laptopa Taty... Cos cholera nie dziala! No wzial i sie zawiesil 8)

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 17:42
0

zieleniack napisał(a):a co do laptopa, to u nas w domu laptop jest bez myszki, tylko sie paca po tym okienku palcem. Z kolei laptop D. ma myszke i to do pacania jest wyłączone. A ja czasem, sie zagapie, pacam palcem i sie zastanawiam, czemu nie działa xD
Ja mam laptopa meza obok normalnego monitora i ostatnio tak sie zastanawiam dlaczego na laptopie kursor mi nie dziala, a ja po prostu uzywalam myszki od kompa stacjnarnego lol

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 17:32
0

Sun napisał(a):Oj, mogłabym pisac i pisać...
ja: kochanie, cos ten podgrzewacz do butelej smierdzi jak go włączam
mąż: może za mało wody dolewasz?
ja: yyy... jakiej wody?

Laptop uszczuplilam o jedną literke, bo postanowiłam go odkurzyć.
:supz:

Odpowiedz
zieleniack 2010-05-31 o godz. 15:15
0

ZalEwka napisał(a):Ja regularnie wylewam płyny kawa/herbata/woda na klawiaturę komputera. Jakoś nie mogę się nauczyć żeby za blisko nie stawiać kubka z piciem. O dziwo nigdy mi się to nie zdarzyło przy laptopie, znaczy rozlanie płynu, bo stawiać kubek blisko stawiam.
Wystarczy jak mi siostra laptopa sokiem zalała - stracona gwarancja i 400 zet za wymiane klawiatury i czyszczenie lapka.
wylałam kiedyś jogurt na laptopa 8) na szczescie nikt sie nie skumał ;D

a co do laptopa, to u nas w domu laptop jest bez myszki, tylko sie paca po tym okienku palcem. Z kolei laptop D. ma myszke i to do pacania jest wyłączone. A ja czasem, sie zagapie, pacam palcem i sie zastanawiam, czemu nie działa xD

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 15:04
0

Oj, mogłabym pisac i pisać...
ja: kochanie, cos ten podgrzewacz do butelej smierdzi jak go włączam
mąż: może za mało wody dolewasz?
ja: yyy... jakiej wody?

Laptop uszczuplilam o jedną literke, bo postanowiłam go odkurzyć.

Odpowiedz
ZalEwka 2010-05-31 o godz. 12:20
0

Ja regularnie wylewam płyny kawa/herbata/woda na klawiaturę komputera. Jakoś nie mogę się nauczyć żeby za blisko nie stawiać kubka z piciem. O dziwo nigdy mi się to nie zdarzyło przy laptopie, znaczy rozlanie płynu, bo stawiać kubek blisko stawiam.
Wystarczy jak mi siostra laptopa sokiem zalała - stracona gwarancja i 400 zet za wymiane klawiatury i czyszczenie lapka.

Odpowiedz
Jo76 2010-05-31 o godz. 12:16
0

Samba napisał(a):Jo76 napisał(a):
Jak nie macie kotow to tez nie rozumiem 8)

nie mamy, ale M miał kiedyś - może mu zostało
Chyba tak - kot w szafie oznacza polgodzinne czyszczenie z kudlow ulubionych czarnych spodni 8)

Odpowiedz
Samba 2010-05-31 o godz. 10:57
0

Jo76 napisał(a):
Jak nie macie kotow to tez nie rozumiem 8)

nie mamy, ale M miał kiedyś - może mu zostało

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 10:25
0

Marcia82, jestem tak samo porządanym pasażeram jak Ty ;o)

Carol, ze szpinaku też mozna zrobic pyszna zupę lol

Odpowiedz
Jo76 2010-05-31 o godz. 09:23
0

Samba napisał(a):Z rzeczy które przeszkadzają mojemu M to:
zwykle jak biorę jakieś ubrania z szafy to jej nie zamykam na kluczyk, tzn drzwi są przymknięte ale jednak nie zamknięte.
I nie zamykam często szamponu albo żelu pod prysznic po kąpieli.
Przyznam, że o ile żele staram się domykać bo się mogą wylać przypadkiem, to co mu ta szafa przeszkadza to nie rozumiem
Jak nie macie kotow to tez nie rozumiem 8)

Ja ciagle zapominam gdzie co polozylam. I mam obsesje na punkcie moich roslin domowych - jak tylko o milimetr przestawione, albo moj facet je potraci - dostaje szalu

Odpowiedz
Samba 2010-05-31 o godz. 07:44
0

Z rzeczy które przeszkadzają mojemu M to:
zwykle jak biorę jakieś ubrania z szafy to jej nie zamykam na kluczyk, tzn drzwi są przymknięte ale jednak nie zamknięte.
I nie zamykam często szamponu albo żelu pod prysznic po kąpieli.
Przyznam, że o ile żele staram się domykać bo się mogą wylać przypadkiem, to co mu ta szafa przeszkadza to nie rozumiem

Odpowiedz
Gość 2010-05-31 o godz. 06:26
0

W sobotę oglądamy z mężem film. Po kilku początkowych scenach stwierdzam, że już go oglądaliśmy. Mąż filmu nie pamięta. Na to ja: Musieliśmy razem oglądać, przecież z Tobą bym nie oglądała...
Mąż uznał to za tekst tygodnia.

Odpowiedz
Gość 2010-05-30 o godz. 22:54
0

ja ostatnio widzac szpinak nie wiem czemu wymyslilam sobie ze to szczaw... no i prosze pana zeby dal mi tych lisci tyle co na zupe... pan sie dziwnie spojrzal i wyprowadzil mnie z bledu...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie