• Gość odsłony: 1680

    Jak się nie uwstecznić?

    Popracowałam sobie parę dni z jednym z moich profesorów...
    ...pomijając fakt, że czuję się jak siostra instrumentariuszka (on wymaga bardzo, baaaaardzo dużej obsługi, z zakładaniem mu rękawiczek włącznie 8) ) to mój angielski... ech... ...wiem, powinnam z nim gadać po włosku, ale...

    Mój profesor jest uroczym człowiekiem, ale jego angielski jest specyficzny. Pełen błędów gramatycznych, niewłaściwych rzeczowników, bezpośrednich kalek językowych z włoskiego czy dziwnych wyrażeń. No i słucham tego non stop i muszę odpowiadać używając jego wyrażeń bo inaczej mnie nie rozumie.

    Po paru dniach mam sieczkę w głowie i mąż się ze mnie nabija jak kolejny raz zamiast "Do it this way" mówię "Perform the job in this sens" i inne równie urocze wyrażenia.

    Jak się uodpornić? On raczej się lepiej języka nie nauczy...

    Odpowiedzi (10)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-06-15, 02:33:36
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-06-15 o godz. 02:33
0

Kurcze, rzecz w tym, że ja mam literaturę wyłącznie angielską, filmy oglądam w oryginale, tylko, że bardzo łapię "na słuch" (do tego stopnia, że jak się gdzieś poza "domem" odezwę po włosku to ludzie padają ze śmiechu na dźwięk mojego sardyńskiego akcentu).

A co do opanowania to miesiące treningu 8) Moja ulubiona akcja miała miejsce w pierwszych dniach, kiedy usiłowałam wynająć mieszkanie i padłam przy pytaniu o "eating system" - odpowiadam, że chcę stół, krzesła itp. Nie, nie , "eating system"! Ok, no to kuchenkę, piekarnik, garnki, sztućće, talerze...

...5 minut dyskusji i zrozumiałam. Ok, "heating system", może być klimatyzacja, elektryczne grzejniki też ok lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-15 o godz. 02:23
0

Ogladaj anglojezyczne programy tv, filmy bez lektora.
Podziwiam opanowanie, ja bym rykneła smiechem.

Odpowiedz
Gość 2010-06-15 o godz. 02:10
0

Proponuję w wolnych chwilach czytać jakieś anglojęzyczne książki. ;) Pomaga uodpornić się na nowomowę, kiedy ma się kontakt z "normalnym" językiem.

Odpowiedz
Gość 2010-06-15 o godz. 02:08
0

Poprawiać go nie zamierzam w żadnym wypadku. Raz, że nie wypada, dwa, że on raczej nie nauczy się wielu nowych słów (i tak mówi komunikatywnie po angielsku, do tego zna francuski). Nie ma takiej opcji.

Normalnie nie ma problemów, widujemy się na lunchu i po parę godzin dziennie, ale ostatnio pracowałam z nim ramię w ramię po 10-12h i już zaczęłam gadać bzdury. Dlatego pytam o jakieś techniki odpornościowe.

Do pełnego obrazu proponuję sobie jeszcze dołożyć fakt, że we włoskim "h" jest nieme. Więc czasem ja dyskutuję z Andreą o sztuce ("art") podczas gdy on usiłuje mi wytłumaczyć, że to jest trudne do zrobienia ("hard"). Cyrk na kółkach lol lol lol

Odpowiedz
kasia_ewa 2010-06-14 o godz. 16:00
0

Nabla, a potem takie 'kwiatki' zostają Ci w słowniku i zaczynasz ich używać nie tylko do ich autora... Masakra ;)

Miałam przyjemność mieszkać z jedną Włoszką - to później na zajęciach musiałam się czasem powstrzymywać, by nie wywoływać smiechu wśród brytyjskiej części sali ;) lol

Współczuję, bo chyba w stym wypadku niewiele da się zrobić.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-06-14 o godz. 15:53
0

Nabla, uwagi na pewno nie zwracaj, ale możesz czasem zapytać używając prawidłowego sformułowania, pytając czy dobrze zrozumiałaś. Nie mniej, nie powinnaś przesiąknąć jego mową, choć to wszystko zależy od liczby spędzanych z nim godzin ;). Możesz jeszcze ewentualnie spróbować z nim rozmawiać po włosku. To też jest jakieś wyjście z tej sytuacji, jezeli jego mowa nastręcza Ci dyskomfort.

Odpowiedz
Vilemo 2010-06-14 o godz. 15:48
0

Nabla napisał(a): Tylko po kilku dniach z rzędu wysłuchiwania "take a sit" nie w znaczeniu "usiądź" tylko "przynieś krzesło" to ja już wolę, jak mówi po włosku lol
lol lol lol

Nabla, a tobie sie tak zawsze udaje zachowac powage?

ja bym zyla w stresie ze pewnego razu mnie tak rozbawi ze sie nie pohamuje lol lol

Odpowiedz
Gość 2010-06-14 o godz. 14:55
0

Zasadniczo mam w zespole trzech facetów, z którymi pracuję. Dwóch z nich mieszkało trochę w Stanach i tu sobie mogę pogadać, poslangować nawet, pożartować. Ale Andrea... cóż, sam w sobie jest specyficzny a jego angielski przeuroczy (na światła drogowe mówi "fires" a polecenia mi wydaje na zasadzie "Give me this thing" i się od razu irytuje, że nie wiem o który z 100 leżących na stole "thingów" mu chodzi).

Przeważnie pracuję sama, ale czasem robie za jego asystentkę jak chcę się czegoś nauczyć (bo warto). Tylko po kilku dniach z rzędu wysłuchiwania "take a sit" nie w znaczeniu "usiądź" tylko "przynieś krzesło" to ja już wolę, jak mówi po włosku lol I wiem, że nie wypada się nabijać, ale ja przejmuję te wszystkie głupie teksty i potem sama się kompromituję...

Odpowiedz
Gość 2010-06-14 o godz. 11:46
0

Nabla, ale ty będziesz z nim "całe życie" pracować i tylko z nim? Moim zdaniem, kultura języka obcego wróci Ci zaraz, jak tylko będziesz miała sensownego rozmówcę. A wyjście z sytuacji... to może na opak: zacznij z nim nawijać po włosku? ;)

Odpowiedz
Gość 2010-06-14 o godz. 11:38
0

Nabla napisał(a):Po paru dniach mam sieczkę w głowie i mąż się ze mnie nabija jak kolejny raz zamiast "Do it this way" mówię "Perform the job in this sens" i inne równie urocze wyrażenia.
lol
Nabla, a nie da rady goscia jakos delikatnie poprawiac? ja wiem, ze profesór to delikatny obiekt i latwo strzela focha o byle co, ale moze jakos zartem, hm?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie