• Anna! odsłony: 3399

    Jak poradzić sobie z cierpieniem?

    Jak już kiedys pisałam (tego wątku już nie ma), po ogromnej walce 9-miesięcznej o męża - i tak odszedł po niecałych 2 latach do innej. Wiedziałam o jego romansie ale mimo to walczyłam- niestety tą walkę przegrałam. Do siebie nie mam żalu, bo wiem że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, a on poprostu się poddał.... Cóż, teraz po tym czasie mogę stwierdzić - NIC NA SIŁĘ...Zamieszkałam sama w "prawie naszym wspólnym mieszkaniu", wyremontowałam je, urządziłam po swojemu i kiedy w nim zamieszkałam w grudniu ubiegłego roku, nagle pojawił się mój mąż i stwierdził "że może warto by było podkulić ogon i do mnie wrócić". Dla mnie to był max. Nie zgodziłam się na to absolutnie.Problem znowu wychodzi, bo on chce się umówić na spotkanie itp. Rozum broni się przed sercem - choć dziwię się sama sobie, że jeszcze trochę o nim myślę po tym wszystkim co mi zrobił- dlatego wiem, że nie powinnam... a z drugiej strony że powinnam się z nim spotkć... Myślę o nim, śnię...Pogmatwane to, ale sama nie wiem co zrobić....Wiem, że zawsze na spotkania z nim chodziłam silna i pewna siebie, a on ptrafił tak mnie pojechać psychicznie, że wychodziłam z nich baaardzo malutka....Wiem, że on jest i zawsze byL słabszy ode mnie w sferze psychicznej, a i tak potrafi i wie jak to zrobić aby dotknąc mnie.Tak naprawdę to boję się wysłaćpozew rozwodowy....:chlip:Ot i wygadałam się.... Ciężko mi, cholernie ciężko.... :(

    Odpowiedzi (17)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-12-14, 09:33:05
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-12-14 o godz. 09:33
0

Anna! napisał(a):Teraz wybywam na 2 tygodnie w góry
Zazdroszcze straszliwie! Udanego urlopu Aniu :D

Odpowiedz
Anna! 2010-12-14 o godz. 07:29
0

Dzięki dziewczyny za wsparcie. Ogromne ważne mimo że nie w realu.
Mam jeszcze tyle zaległych spraw dotyczących wspólnego życia z "mężem", że aż boję się co wyniknie z tego dalej... Czasem boję się odebrać telefon gdy widzę nieznany lub zastrzeżony numer...
Eh.... Ciężko....
Teraz wybywam na 2 tygodnie w góry - odpocząć, spojrzeć na wszystko jakoś inaczej... Może się uda :)
Postaram się o relację zdjęciową z Tatr ;)

Odpowiedz
Gość 2010-12-07 o godz. 16:38
0

Życzę Ci dużo siły :usciski:

Odpowiedz
Gość 2010-12-07 o godz. 15:24
0

Ania :usciski: choć małymi kroczkami to najważniejsze, że do przodu :usciski:
Dobrze, że są wokół Ciebie życzliwi i serdeczni ludzie, tym bardziej, że nie każdy ich ma.
Trzymam kciuki, abyś wyszła z depresji i dostrzegła jasne strony :)

Odpowiedz
Gość 2010-12-07 o godz. 10:06
0

Aniu, bardzo sie ciesze, ze pozew wreszcie w kopercie. Kolejny krok do wykonania to wizyta na poczcie. Bede Cie dopingowac! Dbaj o siebie :usciski:

Odpowiedz
Reklama
Anna! 2010-12-07 o godz. 08:40
0

focia napisał(a):pewne etapy trzeba definitywnie zakończyć, nie można żyć wiecznie w zawieszeniu. Wysłanie pozwu jest trudnym krokiem - dopóki tego nie zrobisz, podświadomie w jakiś sposób jakbyś miała nadzieję, że coś się jeszcze może zmienić. Niestety rzadko tak bywa.
Pozew już nie leży w szufladzie - jest w kopercie ;) Dla mnie to krok naprzód.
Najgorsze jest to, że ta"sprawa" zrujnowała mnie psychicznie. Mam stwierdzoną depresję, biorę leki.... Nie mogę spać... Choć zaraz minie rok odkąd się wyprowadził... Mam nadzieję, że nie potrwa ta moja depresja zbyt długo.Tak pozatym to myślałam, że sobie "sama ze sobą" poradzę - a jednak nie udało się. Zbyt wiele emocji mnie to kosztowało... Jedyną moją siłą do działania jest praca którą uwielbiam, rodzice, którzy stoją za mną murem i przyjaciele.
Przede mną urlop i wyjazd w moje ukochane Tatry :) Może tam jakos inaczej na to wszystko spojrzę...

Odpowiedz
Anna! 2010-11-24 o godz. 07:58
0

ewak napisał(a):Ania, to moze zrob tak jak Kasia29 radzi - zloz pozew o seperacje.
Nie chcę składać pozwu o separację, bo to tylko przeciągnie całą sprawę. Kopa w dupę mi trzeba - bo jestem świadoma swojej decyzji, ale jednak "coś" mnie hamuje.... A może to po prostu brak odwagi?
Przykro mi, że coraz więcej na Forumi takich wątków....
A miało być tak pięknie.......

Odpowiedz
Gość 2010-11-17 o godz. 11:56
0

Ania, to moze zrob tak jak Kasia29 radzi - zloz pozew o seperacje. Zawsze to fakiej formalno-prawne rozwiazanie, dobre tymczasowo. Potem, jak juz dojrzejesz do rozwodu, zlozysz kolejny pozew.

Cholernie mi przykro, ze tak sie miotasz :tuli:

Odpowiedz
Anna! 2010-11-17 o godz. 06:25
0

ostryga napisał(a):Czy masz moze jakas zaufana osobe, ktora moglaby wspolnie z Toba pojsc na poczte i ten pozew wyslac?
Jasne że mam takie osoby, ale to we mnie jest jakiś problem, bo "coś" mnie blokuje.... Może to strach przed tym wszystkim? Przed rozprawą, że go zobaczę? Nie widziałam go od pól roku, nie pootrafię przewidziec jak zareaguję...Pogmatwane to wszystko...Trochę mnie to przerasta...

Odpowiedz
ostryga 2010-11-17 o godz. 06:17
0

Czy masz moze jakas zaufana osobe, ktora moglaby wspolnie z Toba pojsc na poczte i ten pozew wyslac?

Mysle, ze tak mogloby byc nieco latwiej...

Odpowiedz
Reklama
Aguus 2010-11-17 o godz. 05:51
0

Anno,wiec w czym problem? Wiesz,ze z nim nie bedziesz... Wiesz,ze jest z tamta kobieta ... Trzeba sie zdobyc na odwage i to zakonczyc,skoro i tak wasze malzenstwo to fikcja.
Wspolczuje sytuacji,sama pewnie nie wiedzialabym co robic.

Odpowiedz
Anna! 2010-11-17 o godz. 05:36
0

Nie zejdę się z nim na 100% - to wiem napewno, Nie zufam mu po raz drugi. On nadal jest z tą kobietą więc nie ma o czym mówić.
Problem jest u mnie - jakoś nie potrafie tego skończyć do końca mimo że jestem pewna swojej decyzji. Mam nawet napisany pozew rozwodowy i leży w szufladzie.... Chyba wolałabym, aby on po sobie "posprzątał", ale on tego nie zrobi.
Mieszkanie jest na nas oboje, kredyt również - choć ja go spłacam sama. Mamy już rozdzielność majątkową którą zrobiłam jak się wyprowadził (mieszkaliśmy u moich rodziców). W nowym mieszkaniu nigdy nie był...

Odpowiedz
Gość 2010-11-16 o godz. 21:04
0

kasia29 napisał(a):Aniu - może skoro jeszcze nie chcesz tego przecinać definitywnie to złóż pozew o separację. Nadal będziecie małżeństwem i zawsze będziecie mogli związek posklejać przy obopólnej chęci.
Nie wiem jak wyglądają wasze sprawy majątkowe, ale może twojemu mężowi chodzi właśnie o mieszkanie, nie o Ciebie? Piszesz, że sama je wykończyłaś (zresztą ślicznie :D ), może on chce sie wprowadzic, pomieszkac, a potem rozwieść i mieszkanie "podzielić"?
Mam podobne odczucia.
Choc pewnie gdyby faktycnzie doszlo do rozwodu... - czy mieszkanie jest na Was oboje? wtedy podzial majatku chyba i tak i tak bedzie
Jednoczesnie skladajac o separacja a nie o rozwod - zostawiasz furtke dla Was obojga. Jesli mezowi zalezy na mieszkaniu a nie na Tobie (oby nie) to bedzie Cie podchodzil dotad az ulegniesz.

Generlanie ciezko w takich sprawach cokolwiek radzic. Tym bardziej ze nadal cos czujesz do meza (co jest zrozumiale) mimo bolu jaki CI zadal.
Doskonale Cie rozumiem. Jednak nie potrafilabym po raz drugi zaufac takiemu facetowi chyba.

Odpowiedz
Gość 2010-11-16 o godz. 18:28
0

Aniu - może skoro jeszcze nie chcesz tego przecinać definitywnie to złóż pozew o separację. Nadal będziecie małżeństwem i zawsze będziecie mogli związek posklejać przy obopólnej chęci.
Nie wiem jak wyglądają wasze sprawy majątkowe, ale może twojemu mężowi chodzi właśnie o mieszkanie, nie o Ciebie? Piszesz, że sama je wykończyłaś (zresztą ślicznie :D ), może on chce sie wprowadzic, pomieszkac, a potem rozwieść i mieszkanie "podzielić"?

Odpowiedz
focia 2010-11-16 o godz. 15:33
0

Ania, tak jak pisały wcześniej dziewczyny - nic na siłę. Rób tak, aby to Tobie było jak najlepiej, jesli spotkanie z nim źle na Ciebie działa - nie rób tego. Z własnego doświadczenia wiem, że takie spotkania tylko pogarszały całą sytuację, moje samopoczucie itd.

Z drugiej strony - pewne etapy trzeba definitywnie zakończyć, nie można żyć wiecznie w zawieszeniu. Wysłanie pozwu jest trudnym krokiem - dopóki tego nie zrobisz, podświadomie w jakiś sposób jakbyś miała nadzieję, że coś się jeszcze może zmienić. Niestety rzadko tak bywa.

Ściskam i przytulam :usciski:
W razie czego daj znać na prv

Odpowiedz
Gość 2010-11-16 o godz. 15:02
0

Aniu, nie wiem, jak można Ci pomóc, jak pocieszyć. Przytulam :usciski: , choć tyle mogę.
I tak, jak pisała ewak - nic na siłę.

Odpowiedz
Gość 2010-11-16 o godz. 12:18
0

Aniu, przykro mi bardzo. Mysle, ze jesli nie jestes gotowa na spotkanie z jeszcze_mezem, to nie rob nic na sile. Przytulam mocno!

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie