-
Gość odsłony: 4292
Skrzywienie zawodowe
Mam i ujawnia sie w domowych pieleszach, gdzie powinnam odpoczywac od pracy, a nie do niej wracać.
Mąż cierpliwie znosi albo nie reaguje. Nie mniej jednak widzę, że go czasem drażni. Zreszta nie tylko on. Bardzo, naprawde bardzo staram sie nie przynosic pracy do domu, ale sie nie da. Taka specyfika.
Nie znoszę, gdy sie pojawia, doskonale zdaje sobie sprawę kiedy to robię, a mimo to nie moge sie powstrzymać.
Wy miewacie? Jak zminimalizować?
Nie jestem aż tak oddana pracy, pracoholik ze mnie żaden, ale gdy robi sie cos kilka godzin codziennie....
Może nie przynoszę do domu pracy, ale kiedy pracowałam w poprzedniej pracy, miałam do czynienia z różnego rodzaju papierami i łapałam ( teraz już mniej ) się na tym, że oglądając kartki, otrzymane wizytówki i sprawdzałam z czego są zrobione ;))
Odpowiedz
Ja też mam niestety. Całe szczęście akurat moje zboczenie nie jest bardzo inwazyjne w stosunku do otoczenia, cześciej mi samej uprzykrza życie.
Może na macierzyńskim się trochę wyleczę ;)
ja na szczęscie nie przenoszę nawyków zawodowych do domu, ale ostatnio uśmiałam sie z samej siebie, gdy dzwoniąc w ciągu dnia do kościoła powiedziałam "Dzień dobry, ja byłam w tym kościele szkolona" lol lol Dodam, ze chodziło o Chrzciny, a w pracy zajmuję się właśnie szkoleniami :D
Odpowiedz
Madzia77 napisał(a):A ktos ma tak jak ja? Bo nadal nie czuje sie lepiej.
ja tam mam
ale walcze z tym przenoszeniem zachowania z pracy do domu.
z marnym skutkiem jak na razie, ale przynajmiej widze malenka poprawe.
najskuteczniejsze w moim przypadku bylo umowienie sie z otoczeniem, ze jak zaczne zachowywac jak inspektor na sluzbie to maja mi zwracac uwage.
na razie zwracaja ja ciagle, ale kiedys bylo gorzej lol
ok, to teraz rozumiem o co chodzi.
no to rzeczywiście pozostaje chyba tylko wyluzować. może zastanów się, komu możesz zwrócic uwagę (ja np wolę żeby mi zwrócic uwagę) a komu nie, bo poczuje sie urażony.
może też chodzi o ton, bo czasami to może bardzo wpłynąc na to jak postrzegana jest taka uwaga.
kiedys pracowałam u jednego z dealerów telefonii komórkowej, nie było można wtedy jeszcze ściągać dzwonków tylko były do wyboru te w telefonie, czyli jakie wsadził producent..... Na ulicy, w sklepie w restauracji jak zadzwonił komus telefon potrafiłam po dzwonku rozpoznać model i łapałam sie na tym że zawsze to robiłam, sprawdzałam czy mam racje.... pamietam że moja przyjaciółka miała wtedy dosyć.......
Odpowiedz
He, wiem o czym mowisz. Moja bratowa jest korektorem, strach do niej email wyslac :D
Chyba musisz troche odpuscic, bycie uczniem jest wystarczajaco wkurzajace w dziecinstwie, zeby nikt nie mial ochoty na to na dalsze lata ;)
No własnie, cos takiego jak ty, poprawiam, słyszę wyłacznie błędy, potrafie chcieć wyjąc coś komuś z ręki i robic sama, bo albo będzię źle, albo sobie cos zrobi. Poza tym mówie głośniej, robie miny, gdy usłysze odpowiedź, zwracam uwagę.
Czasem chcę tego uniknąć i siedzę cicho, to znów jest, ze milczę i co mi jest i czy jestem chora. Mąż jest bardzo cierpliwy, ale nawet on miewa granice i przestanie ze mna rozmawiać.
W sumie mogłabym poćwiczyc olewactwo. Co mnie obchodzą czyjeś kretyństwa?! A niech sobie mówi jak chce.... Ale nie, gdzies tam siedzi uparta zołza i będzie robic za belfra...
Przepraszam, jeśli komus to kiedys zrobiłam.
Madzia77 napisał(a):A ktos ma tak jak ja? Bo nadal nie czuje sie lepiej.
A jak masz dokladnie? Bo tylko napisalas, ze zachowujesz sie jak w pracy, to znaczy jak?
Ja mam tylko odruchy poprawiania glupot u ludzi (az mna telepie jak slysze o pradzie wyswiecajacym sie w zarowce, jednostkach zwanych "decybelami", smarowaniu sie kremem z filtrem UV w pomieszczeniach, bo przeciez wpada przez okno, itp).
pysia napisał(a):CHATOR napisał(a):ja tez posiadam skrzywienie zawodowe tylko ze ono mnie prześladuje w ciągu całego dnia......jestem fizjoterapeuta i na ludzi patrze pod względem ich budowy tzn jaka maja wade postawy , jaki chód czy plecy proste jak siedza itd.....
śmiałysmy się kiedys z innymi kolezankami że jak idze ładny facet to zamiast patrzeć na niego to my ( fizjoterapeutki ) patrzymy czy ma proste nogi ...heheheh
Chator od razu sie wyprostowalam, jak to przeczytalam :D
ja tez wyprostowana lol
no to ja stety-niestety częsciowo pracuje w domu częsciowo w firmie (dzielony etat) i to skutkuje tym, że swiatek, piątek czy niedziela mam cos do roboty. ale sama tak wybrałam bo to daje mi możliwość spędzenia więcej czasu z dzieckiem. a to dla mnie bardzo ważne. lepiej tez organizuję sobie sama pracę. poza tym w pracy to się często marnuje czasu na gadanie (a tak to "marnuje" tylko czas na forum lol ).
generalnie na razie mi pasuje ten układ choć bardzo rzadko mam takie chwile, że nie mam nic do robienia. poza tym podejrzewam, że w moim zawodzie to juz zawsze w jakims zakresie będę pracowała w domu.
CHATOR napisał(a):ja tez posiadam skrzywienie zawodowe tylko ze ono mnie prześladuje w ciągu całego dnia......jestem fizjoterapeuta i na ludzi patrze pod względem ich budowy tzn jaka maja wade postawy , jaki chód czy plecy proste jak siedza itd.....
śmiałysmy się kiedys z innymi kolezankami że jak idze ładny facet to zamiast patrzeć na niego to my ( fizjoterapeutki ) patrzymy czy ma proste nogi ...heheheh
Chator od razu sie wyprostowalam, jak to przeczytalam :D
ja tez posiadam skrzywienie zawodowe tylko ze ono mnie prześladuje w ciągu całego dnia......jestem fizjoterapeuta i na ludzi patrze pod względem ich budowy tzn jaka maja wade postawy , jaki chód czy plecy proste jak siedza itd.....
śmiałysmy się kiedys z innymi kolezankami że jak idze ładny facet to zamiast patrzeć na niego to my ( fizjoterapeutki ) patrzymy czy ma proste nogi ...heheheh
Mała napisał(a):A ja nie mam :)
Wchodze do domu, stawiam torbe przy drzwiach a na drugi dzien zabieram ja z tego samego miejsca, gdzie a dzien czesniej zostawilam. Czesto nawet nie otwarta :)
Jak to robie? Staram sie to, co mam do zrobienia robic w pracy (ucze w szkole). Jesli ma cos do przygotowania, to oczywiscie robie to w domu ale zdarza sie to rzadko, bo zazwyczaj wiekszosc rzeczy mam juz przygotowanych (z lat ubieglych). A poza tym, w domu mam tyle innych zajec, czesto ciekawszych, ktore mnie w calosci absorbuja, ze nie mam czasu myslec o pracy. I dobrze mi z tym :)
Aha, takie podejscie nie przeszkadza mi dobrze wykonywac swoja prace i nie oznacza, ze olewam czy markuje robote :)
jak ja bym chciała umieć tak robic ......... :( Takze wykonuje zawod nauczycielki :)
Ja drugi etat wykonuje w domu :-( Ciagle cos!!!
osobiście wolę dlużej zostać w pracy i zrobić co mam do zrobienia, niż przynosić robotę do domu. i staram się, żeby to nie zdarzalo się za często ;) oczywiście czasami po prostu muszę, ale to bardzo rzadko.
problemów do domu też nie przynoszę, przelączam się na tryb domowy i koniec.
praca w pracy, w domu dom :)
Dodam, ze chodziło mi o zachowanie typowo robocze, a nie o to, że znosze sobie do domu papiery. :) To mnie wkurza.
Odpowiedz
Niestety czasem prace do domu zabieram (na weekendy, bo o wieczorach trudno mowic, jak sie wychodzi z pracy o 20tej). Najczesciej to artykuly, ktorych nie zdazylam przeczytac, czasem wyniki do opracowania. Na szczescie labu nie wyniose do domu, co nie znaczy, ze nie mozna przyjsc do niego w niedziele ;)
Skrzywienie zawodowe tez mam - silna alergie na glupote i manie tropienia analfabetyzmu technicznego.
A ja nie mam :)
Wchodze do domu, stawiam torbe przy drzwiach a na drugi dzien zabieram ja z tego samego miejsca, gdzie a dzien czesniej zostawilam. Czesto nawet nie otwarta :)
Jak to robie? Staram sie to, co mam do zrobienia robic w pracy (ucze w szkole). Jesli ma cos do przygotowania, to oczywiscie robie to w domu ale zdarza sie to rzadko, bo zazwyczaj wiekszosc rzeczy mam juz przygotowanych (z lat ubieglych). A poza tym, w domu mam tyle innych zajec, czesto ciekawszych, ktore mnie w calosci absorbuja, ze nie mam czasu myslec o pracy. I dobrze mi z tym :)
Aha, takie podejscie nie przeszkadza mi dobrze wykonywac swoja prace i nie oznacza, ze olewam czy markuje robote :)