-
Gość odsłony: 1407
Wzruszenia
Nie wiem gdzie ten wątek mam umieścić.
Ale chyba dobrze trfiłam, bo dla mnie to zaczyna być już problem- mokrych oczu.
Wzruszam się ciągle i upierdliwie!
Niech tylko pomysle o wypadzie w góry, a nie daj Boże w tv zobacze kawałek gór!
Jak tylko patrze jak moj Miś śpi słodko tak jak w tej chwili..nie no..to jest niesamowite..
Papież Jan Paweł II za każdym razem- łzy..
Muzyka,a niech tylko coś mi ona przypomni miłego- bek
Film-bek
a jak czytam pamietnk mężatki- znow płacz
jak tylko jestem na slubie, przysięga,pierwszy taniec, bobasy-wyglądam jak wariatka-malo się nie zaciągam
wiosna, ciepło,slońce-..itd..
zwariować idzie z samą sobą.
nie byłam taka, coś sie we mnie złamało ze 2 lata temu chyba..i teraz ciągle powstrzymuje sie od ...
czy aby napewno ze mną wszytsko ok?
pocieszyłyście mnie,
tzn nie ciesze sie,ze macie to samo co ja,albo nawet i gorzej.ale lepiej mi,ze nie jestem w tym sama.
moze teraz będzie mi łatwiej, gdy znow oczy sie zamglą, pomysle o Was. :)
Justyna82 pocieszę Cię, że mam identycznie.
Wzruszam się bardzo łatwo i też aż do łez ;)
Najgorzej jest w sytuacjach, które są bardzo mocno wzruszające (pozytywnie i negatywnie). Nie dość, że ryczę, to jeszcze często tracę przytomność. Tak mam i już. Dlatego dla mojej rodziny było normalne, że przed ślubem zjadłam pół paczki tabletek uspokajających lol . Inaczej nie byłabym w stanie funkcjonować, a tak zachowywałam się normalnie i mogłam świadomie przeżyć to wydarzenie. Tak samo na pogrzebach - nikt nie namawia mnie na wejście do kaplicy, bo wiedzą, że odlecę.
Jestem nadwrażliwa i nauczyłam się z tym żyć. Znajomi się przyzwyczaili, a nieznajomi, cóż... ich problem ;)
PS Są pewne działy na Forumi, których unikam właśnie ze strachu, że zaleję klawiaturę. 8)
fonia napisał(a):hmmm
to też zależy jak kończą się Twoje wzruszenia. Jeżeli to są takie przyjemne chwile, tzn. nie dołują Cię, to chyba rzeczywiście taki Twój urok ;)
Ja miałam troszkę cięższe wzruszenia. Łzawiło mnie dosłownie wszystko, ale często miałam tego dość, czułam się tym przytłoczona, ciężko mi było. Tylko, że to był objaw lekkiej depresji. Leki pomogły, jest mi o niebo lepiej ;)
nie to nie depresja.
poprostu miłe rzeczy tak na mnie działają,
teraz slucham muzyki z dziecięcych lat- Fasolki..
i też walcze ze sobą..
eh to były czasy...
hmmm
to też zależy jak kończą się Twoje wzruszenia. Jeżeli to są takie przyjemne chwile, tzn. nie dołują Cię, to chyba rzeczywiście taki Twój urok ;)
Ja miałam troszkę cięższe wzruszenia. Łzawiło mnie dosłownie wszystko, ale często miałam tego dość, czułam się tym przytłoczona, ciężko mi było. Tylko, że to był objaw lekkiej depresji. Leki pomogły, jest mi o niebo lepiej ;)
Justyna, nie jesteś sama ;) ja może nie aż w takim nasileniu, ale uważam, ze i tak wzruszam sie zdecydowanie zbyt łatwo
Szczególnie, gdy czytam, lub oglądam coś co mówi o rozstaniach, pożegnaniach, śmierci...
Najgorzej, ze jako nauczycielka chodzę czasem do kina z uczniami, no i ogladając zdaje sie film o Papieżu musiałam poważnie sie zawziaść i mocno trzymać, żeby sie nie rozkleić lol
Madzia77 napisał(a):A co złego jest we wrażliwości? Czemu nie pozwolic sobie na łzy? Ja też płacze w dziwnych momentach wywołując tym zaskoczenie. Jeśli coś cie porusza, a twoje emocje wychodzą droga morską na świat...to trudno. Tak masz i koniec.
W dodatku jesteś teraz na emocjonującym etapie życia. Może gdzies tam w środku to własnie TO powoduje wzruszenia niekontrolowane?
:goodman:
możliwe,że tak
ciesze się,że nie tylko ja tak mam. bo już czułam się dziwnie. :)
A co złego jest we wrażliwości? Czemu nie pozwolic sobie na łzy? Ja też płacze w dziwnych momentach wywołując tym zaskoczenie. Jeśli coś cie porusza, a twoje emocje wychodzą droga morską na świat...to trudno. Tak masz i koniec.
W dodatku jesteś teraz na emocjonującym etapie życia. Może gdzies tam w środku to własnie TO powoduje wzruszenia niekontrolowane?
:goodman:
dzieki
nie jest to o tyle moze jakoś uciążliwe dla otoczenia.
ale dla mnie dość krępujące.
i wiesz, jesli zaczne o tych tematach mowic, to zaczne płakać
więc lepiej nie.
wiesz np. oststnio jedziemy samochodem z moim Misiem, piekna pogoda, słonko świeciło jak latem..Mis wspomniał o zeszłorocznym wypadze w góry i o tym,żebysmy pojechal po slubie w gory..i co?
Justynka juz walczy z mgłą....
eh..
i tak ciągle...
Justyna82 nosek do góry!
Jesteś bardzo wrazliwą osóbką,bardzo!
To rzeczywiscie może być uciążliwe dla Ciebie,ale chyba nie jest aż tak tragicznie,co?
Jak na to reaguja inne osoby?
Czy przejmujesz się dlatego,ze ktoś Cię żle potraktował z tego powodu czy po prostu Tobie to przeszkadza?
Wrażliwość do bardzo dobra cecha.
I niestety coraz rzadziej spotykana...
Wrazliwość,spontaniczność -teraz nie są raczej "trendy"(NIESTETY) i dlatego bardzo wiele osób dystansuje się do rzeczywistości(choć gdzieś tam w środku,po cichutku czuje podobnie jak Ty).
A moze pomogłaby rozmowa z zaufaną osobą,przyjaciółką...-tak często,ile się da-wiesz,tak pogadać od serca,wypłakać się,ponarzekać,porobić coś,co lubisz...
Pomaga!
Naprawdę!Wiem,co mówię(piszę) ;)
Trzymaj się! :usciski: