-
Zola odsłony: 2549
Czy pracowałabyś, gdybyś...?
Natchniona wątkiem o pozostaniu w domu z dzieckiem...jeśli ktoś nie ma ochoty wypowiadać się i przekazać nam swoich argumentów niech tego nie robi, można tylko zagłosować w ankiecie;)i z góry dziękuję za oddanie głosu..
Dziwią mnie wypowiedzi,że bycie z dzieckiem to zajecie monotonne. Kiedy sie z nim poracuje,zeby rozwijało się jak najlepiej, to nudno nie będzie. Moze to skrzywienie zawodowe bo jestem pedagogiem i zawodowo też pracuje z dziećmi tylko starszymi, będąc terapeutą bardziej widząc zaniedbania ze strony rodziców chcałabym poswięcić mojemu dziecku jak najwiecej czasu w tym najważniejszym dla jego etapie rozwoju. mamy jeszcze z meżem inne sprawy zwiazane z budową domu na głowie i moze dlatego nie nudzę sie wcale. Szkoda że osoby , które siedza w domu są przez niektórych traktowane jako ktos gorszy, jeżeli to ich wybór. Ja wprawdzie do pracy wracam ale drażni mnie jak nawet moi rodzice jak tylko wspomnę,że chciałabym zostać z małym w domu mówią coś w stylu" i co będziesz kurą domową, a po co studiowałaś,żeby sie teraz cofać w rozwoju" w niektórych krajach to ktoś kto zostaje w domu jest traktowany z szacunkiem a u nas wyraźna presja na to żeby pracować. Nie moze być tak,ze jak ktoś chce to pracuje a jak nie to nie?
Odpowiedz
Ja nie rezygnuję z pracy na zawsze . Chcę być na wychowawczym 2 , 3 lata . Jak Maciek będzie w wieku przedszkolnym nie będę musiała z nim siedzieć non stop w domu .
Jestem na wychowawczym .
Oczywiście mogą mnie zwolnić jak wrócę po wychowawczym ale wyrzucić mogą mnie zawsze . Gdybym teraz wróciła też mogą mnie zwolnić .
Pracuję w dużej firmie . Kobiety rodziły 2 , 3 dzieci . Wracały po wychowawczych i miały dokąd wracac . Myślę ze ja też będę miała gdzie wrócić .
Ja poprostu nie potrafię zostawić Maćka z obcym człowiekiem . Opiekunka nie wchodzi w grę . Złobków pryatnych jest dość mało . Dla mnie to dobre rozwiązanie .
Tygrysku rozumiem cie doskonale. Ja tez siedze z mala od urodzenia i z kazdym miesiacem czuje sie coraz bardziej "scisnieta". Brakuje mi kontaktu z doroslymi. Moj maz ciagle pracuje, a jak jest w domu, to marudzi, ze jest zmeczony. A ja mam na glowie caly dom i strasznie mnie to przygniata. Czuje sie jak kura domowa, ktora nigdy nie chcialam zostac. I nie chodzi o to, ze nie chce sie zajmowac cora. Uwielbiam patrzec jak rosnie, jak sie rozwija. I za zadne skarby nieoddalabym jej do zlobka ani jakiejs niani do opieki. Chce z nia siedziec przynajmniej przez te pierwsze 3 lata. Ale tesknie za dawnym moim zyciem. Tesknie za ludzmi, wydarzeniami, za dawna soba. Teraz czuje sie tak jakbym byla tylko matka. A gdzie zginelam ja??? Kiedys bylam zawsze umalowana, dobrze ubrana i uczesana. Obecnie szkoda mi sie stroic tylko na spacer z dzieckiem, a poza tym i tak wszystko mi zaraz pobrudzi. A do fryzjera nawet nie mam szans pojsc, bo samo strzyzenie trwa juz dla niej za dlugo. I wogole ciagle chodze na rzesach ze zmeczenia.
Ale i tak mimo tych wszystkich niedogodnosci niezamienilabym dni spedzonych z moja Juleczka na nic innego na swiecie, bo kocham ja ponad wszystko.
kasiacleo napisał(a):
to nie sztuka zamknąć się w domu z dziećmi bo pieniędzy starcza
Kurcze a mi się wydaje że to jednak ogromna sztuka . Mi jest ciężko , brakuje mi ludzi , kontaktu z nimi ale bardzoej przeraża mnie wizja Maćka w żłobku siedzącego w łóżeczku albo płaczącego w niebogłosy bo teraz akurat nikt nie może się nim zająć .
Zostawienie go z opiekunką nie wchodzi w grę głównie z powodów finansowych .
Będę siedzieć z nim w domu tak długo jak się uda . Najlepiej by było aż do skonczenia 3 lat . Poźniej będzie przedszkole i powrót do pracy .
na początku pracowac bym nie chciała najwyżej później jak dziecko chodziłoby już do przedszkola
na początku chciałabym jak najwięcej czasu pościecsć Majeczce ;)
a ja chcialabym niepracowac do momentu az dziecko pojdzie do przedszkola.. uwazam ze zbyt duzo trace z jego zycia, a to jest cos co sie nie powtorzy..
mimo ze lubie swoja rpace jamuje mi po 10 godzin dziennie i wiecej dalej mi satysfakcje i samorealizajce ale co z dzieckiem...??
wolalabym moc poswiecic czas malemu, a do pracy wrocic gdy maly juz nie bedzie mnie tak bardzo potrzebowal.
siedzialam w domu 8 miesiecy, pracowalam w domu.. spotyklam sie ze znojomym, rozwijalam sie.. wychodzilam do ludzi.. czulam sie swietnie.
poszlam do pracy bo dostalam fajna propozycje pracy w zwodzie.
Myślę, ze pierwszy rok życia dziecko powonno spędzć z mamą. A potem chciałabym pracować na pól etatu. Chciaz wiem że ze taka praca jeszcze przyzwoicie płatna należy do rzadkości. Ale też nie wyobrażam sobie wracać do domu normalnie o 18,30 a potem zajmować sie rodziną, domem. Kiedy wychowywać wówczas dzieci? Jak miec z nimi kontakt? Jednym słowem jak stworzyć im prawdziwy dom aby w tym nielatwym świecie nie pogubiły się. Bo jak patrzę na co poniekórą młodzież z mojej rodziny i jeszcze wiem o ich wybrykach to za nic bym nie chciała żeby moje dzieci były takie i o zgrozo tak sie zachowywały.
No chyba że zmusi nas sytuacja życiowa i nie będzie innego wyjscia. Czego sie boję. Ale jeśli można lepiej żyć skromniej, a mieć więcej czasu dla rodziny.
Nie, nie chciałabym i jeśli sytuacja finansowa pozwoli, to na pewno zostanę z dzieckiem w domu. I nie sądzę, żeby mój intelekt, ciekawość świata i kontakty z ludźmi bardzo na tym ucierpiały ;)
Odpowiedz
Owszem - chciałabym pracować :)
I to całkiem fajne "pracowanie" może być - nie trzeba mysleć o zarabianiu pieniędzy,
a mozna sie skupić na robieniu tego, co sie lubi, na rozwijaniu się, na ciagłym podnoszeniu poprzeczki 8)
Nie chciałabym być wyłącznie panią domu - bo po prostu nie lubie tych wszystkich domowych czynności.
Nie chciałabym tez wyłącznie zajmować sie dzieckiem - bo w moim odbiorze jest to zajęcie dość jednostajne i monotonne
i obawiam się, że po pewnym czasie zamiast czerpać z niego radość postrzegałabaym je w kategoriach poświęcania sie i nudy...
Widzę,że należę do mniejszości. Nie chciałabym pracować, bo moja praca za bardzo mnie stresuje. Wolałabym zostać z małym i inwestować w jego jak najpełniejszy rozwój, jeszcze drugie dziecko po drodze planujemy. Dodatkowo zajełabym się czymś dla własnej przyjemności oczywiście, nawet mogłabym coś robić charytatywnie czemu nie. Niestety kredyt na 35 lat, gdzie rata to cała moja pensja i jeszcze troche, wyklucza takie rozwiązanie.
Odpowiedz
Chciałabym i pracuję!
Myślałam, że do łba dostanę zamknięta w 4 ścianach i na spacerze, gdzie jak ognia unikałam przypadkowych spotkań z mamusiami i rozmowach o dzieciach.
A mąż tylko mówił - zobaczysz, jak wrócisz do pracy, dopiero będzie ciężko.
A ja odżyłam. Chce mi się pracować, chce mi się wstawać, chce mi się wszystkiego! Nawet chce mi się przez całe popołudnie bawić z Małą i wtedy gadać choćby o dupie Marynie, bo ja swoją część dorosłego dnia już mam za sobą i nie tęsknię wtedy do dorosłych ludzi.
kasiacleo napisał(a):to nie sztuka zamknąć się w domu z dziećmi bo pieniędzy starcza
trzeba się rozwijać spotykać z innymi ludźmi
Czy uważasz, że kobiety, które nie pracują, nie rozwijają się, nie spotykaja się z innymi ludźmi?
Ja powiem szczerze, że nie wiem jak zagłosować. Teraz siedzę w domu i na razie mam zamiar posiedzieć dłużej. Jest mi tak bardzo dobrze. Do pracy jako takiej mnie nie ciągnie, ale kusi mnie jakiś własny interes, bo wydaje mi się, że tak bym się najlepiej zrealizowała.
kasiacleo napisał(a):to nie sztuka zamknąć się w domu z dziećmi bo pieniędzy starcza
A mnie się wydaje, że w kontekscie tej ankiety to jednak jest sztuka zostac w domu ;)
Jestem pewna, że bedę chciała pracować. Nie wyobraząm sobie zajmowania się domem i dzieckiem 24h na dobę.
Gdybym miała taki wybór...
pierwszy rok chciałabym posiedzieć wyłącznie z dzieckiem :)
później kolejne dwa lata chciałabym pracować na część etatu, najlepiej kilka godzin dziennie.
Kiedy dziecko poszłoby już do przedszkola mogłabym juz pracować "normalnie" ;)
Chciałabym pracować. Na pół czy ćwierć etatu. Zaznaczam, że przy tych założeniach praca musiała być dla mnie satysfakcjonująca. Nie chodziłoby w tym momencie o pieniądze, ale o możliwość robienia czegoś co dawałoby mi radość. No i oczywiście na pierwszym miejscu możliwość poświęcania więcej czasu dziecku, niż gdyby to miało miejsce w przypadku pełnego etatu.
OdpowiedzA ja nie chciałabym pracować, wychowywanie dziecka sprawie mi niaprawdę dużo radości i mogłabym się temu poświęcić do resztu, a przy okazji w domu również można robić wiele interesujących rzeczy.
Odpowiedz
Cathy502 napisał(a):chciałabym pracować przynajmniej na część etatu
Podpisuję się pod tym.
Absolutnie nie chciałabym siedzieć w domu, ale nie leciałabym też na cały etat. Ot, tyle by nie oszaleć.
Odpowiedz
Mogłabym siedzieć w domu (i siedzę :D) od czasu do czasu zajmując się firmą małża.
Tak jest mi dobrze, mojemu dziecku też. Prawdziwy dylemat zacznie się gdy skończy mi się urlop wychowawczy-pracować, czy się zwolnić?
Zwolnienie wydaje mi się takie ostateczne, że pewnie wrócę do pracy.
Chciałabym pracować. A jeszcze lepie byłoby gdybym mogła sobie manewrować sobie godzinami pracy. Ale tak się nie da - jak wróce do pracy to na cały etat......
Odpowiedz
Oczywiście chciałabym pracować.
Lubię swoją pracę, lubię to co robię, mam kontakt z ludźmi (choć w większości to marginez)
Jeszcze nie mam dziecka wiec nie wiem jak to bedzie wygladalo jak juz bede miala 8) ale na dzien dzisiejszy moge powiedziec ze chcialabym w dalszym ciagu pracowac, wlasnie szczegolnie majac poczucie komfortu i bezpieczenstwa ze pracowac nie musze jakby co. :D
OdpowiedzChciałabym pracować, ale dla siebie, dla własnej przyjemności, bez krzyków szefa i nadgodzin.
Odpowiedz
Chętnie bym coś zrobiła od czasu do czasu, bez konieczności "permanentnej" pracy. To, co jest zawodem mojego męża (produkcja artystyczna i filmowa) jest moim hobby, a to praca, przy której działa się projektowo, więc taka wersja jest realna. Póki co przeszła mi frustracja zwolnieniowa i wizja niepracowania w zawodzie (prawnik) podoba mi się. Tam jednak z grubsza trzeba łazić do roboty codziennie. Oczywiście ta wizja jest fajna tylko pod warunkiem, że czasem dla zdrowia psychicznego robię sobie jakiś projekcik z produkcji.
Inna sprawa, że kryterium konieczności ekonomicznej jest nieostre. Wydaje mi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenie i o ile między zarobkami małżonków nie ma jakiejś totalnej dysproporcji typu ona minimalne, on grube kokosy, ciężko jest zdecydować, że któraś wypłata jest "zbędna".
Chciałabym pracować, przynajmniej kilka godzin w tygodniu. Nie wyobrażam sobie siebie tylko w domu. Wszyscy byśmy się pewnie męczyli - dziecko, mąż i ja.
Kocham swoją pracę i mimo, że zarabiam w niej "na waciki" ;) , to pracuję z radością.
Mam to szczęście, że u mnie praca=pasja.
Chciałabym. Inaczej dostałabym na łeb chyba. Ale na swoim 8)
OdpowiedzChciałabym pracować, ale nie szukałabym pracy na siłę - zajęłabym się tym, co lubię, choćby za darmo, dla własnej przyjemności. ;)
OdpowiedzChciałabym pójśc do pracy, ale może na część etatu. Ale u mnie to kwestia odległej przyszłości... O ile w ogóle. :|
OdpowiedzPodobne tematy
- Czy przed pomalowaniem paznkocia należy go zmatowić czy wypolerować? 56
- Czy kurs jest konieczny czy można być samoukiem? Paznokcie 8
- Czy tipsy osłabiają czy wzmacniają naturalne paznokcie? 2
- Czy wolicie depilację woskiem, czy plastrami? 24
- Czy zrobienie frenchu jest trudne czy tylko ja nie potrafię? 6
- Czy jeśli odpadały mi paznokcie na akrylu to czy przy żelowych sytuacja się powtórzy? 11