-
mika96 odsłony: 2397
Abp Wielgus
Wierzyłam do końca, że chociaż zobowiązał się do współpracy z SB to nie krzywdził ludzi....
Dla mnie zastanawiające jeste jedno: kiedy był tylko biskupem nikt aż tak wnikliwie nie interesował się jego przeszłością, ale kiedy zostało oficjalnie ogłoszone że zostanie zastępcą kard. Glempa to nagle dziennikarze zaczeli drażyć no i wydrążyli. Wiem, wiem że zawsze tak jest. Ale to jest dla mnie denerwujące...
Na forum WP przeczytałam wypowiedź jednego internauty, że za tym wszystkim stoi następca Wielgusa, no to zastanawia mnie czy internaut(k)a wie kto będzie następcą??
Moi znajomi twierdzą, że nie było by tej afery gdyby nie spieszyło mu sie do wyższego stanowiska...
Żal mi go, ale popełnił błąd zaprzeczając faktom, zaprzeczając temu że krzywdził ludzi, dziwne jest to że abp kłamał i to publicznie na łamach prasy
Trochę to chaotyczne, za co przepraszam
W Polsce najmniejsze podejrzenie o współracę z SB, wywiadem sowieckim itp., nawet bez jakichkolwiek dowodów, może zniszczyć osobę publiczną i wykluczyć ją na lata z życia politycznego i społecznego. Wczoraj okazało się, że nie wszystkich to dotyczy, że jednym wolno więcej niż innym, że jedni współpracownicy SB to bandyci i zdrajcy, a inni po prostu mieli taki pęd do wiedzy i zagranicznych podróży I to jest wg mnie naprawdę chore.
Odpowiedz
Muszę napisać małe sprostowanie, nie chciałabym nikogo bezpodstawnie oczerniać - podobno Wielgus zrezygnował dobrowolnie.
Ja co prawda mam swoje zdanie na ten temat, ale tego już nie piszę :)
Ja chciałam tylko podkreślić, że Wielgus nie zrezygnował z własnej woli bo zmądrzał,czy spokorniał... Nawet nie dlatego że wybuchła ostra krytyka ze strony mediów, wiernych ... Zrobił to przecież na wyraźne żądanie Papieża - czyli wiadomo - został zmuszony. Moim zdaniem gdyby nie gwałtowna reakcja Watykanu, z ciepłej posadki by nie zrezygnował. Oceniam go jako człowieka zupełnie niemoralnego, człowieka który nie ma żadnych autorytetów (skoro skłamał nawet papieżowi wprowadzając go w błąd i bardzo niezręczną sytuację) a cała sprawa przez jego kłamstwa jest dla Polski żenująca.
Czytałam na internecie jego akta, podpisane przez niego umowy - nie jest to współpraca która nikomu nie szkodziła. Wyrachowany człowiek. A co do tłumaczenia że coś podpisał bo na niego krzyczeli.... :P no żene...
Ludzie jak już wspominano byli dręczeni, zatrzymywani... Ja co prawda nie pamiętam tych czasów, ale mój ojciec opowiadał mi jak go wyrzucili z pracy, bo nie podpisał lojalki...a tu rodzina na utrzymaniu. Staram się nie potępiać osób które jednak się złamały, bo to z pewnością nie takie proste zostać z dnia na dzień bez środków do życia... z tym że Wielgus chyba nie miał tego problemu i zależało mu jedynie na karierze. I najgorsze jest to że ktoś taki ma byc dla katolików "przewodnikiem duchowym" :)
Co do Glempa - jak zwykle pierdoły gada. A berety uważają że to sprawka Żydów...ciekawe że tym razem nie masonów..
naomi napisał(a):ignarancja napisał(a):- reakcja kardynała Glempa (jestem zniesmaczona homilią)
ja również - ale to nie pierwsza jego homilia, która jestem zniesmaczona wiec to akurat mnie nie dziwi
to i ja się podpiszę po powyższym
ja tak samo. do tego jedna wazna sprawa: w koncu A. Wielgus sie przyznal, ze współpracował, a K. Glemp mówi, ze ludzie go osądzili na podstawie "swistków i kopi dokumentów" , halo, on sie przyznał.
Zwykly-cud napisał(a):kasia29 napisał(a):jak dla mnie to w młodości ksiądz Wielgus okazał się "karierowiczem" - a kontakty z SB ułatwiły mu pięcie się po szczebelkach kariery.
Eee ja bym się w domysłach tak daleko nie posuwała. Mozna bardzo skrzydzić człowieka. Nie mysle o Wielgusie źle, nie wierzę w jego złe intencje, gdy podpisywał dokument z SB.
Ale sam abp. w swoim liście, którym się przyznał, napisał że zrobił to dla swojej kariery naukowej, bo tylko tak mógł pojechać na stypendium, które było mu potrzebne.
m. napisał(a):Daleka jestem od oceniania abp Wielgusa, bo to nie mi go sądzić i oceniać. Komuna to czasy ciężkie i nie każdy miał w sobie tyle siły, aby bronić się przed atakami i podstępami władz.
Jednak to, że skłamał, zaprzeczał współpracy jest dla mnie nie do przyjęcia. Po pierwsze jest to człowiek duchowny, który powinien nam dawać przykład, a mnie się nie podoba, że łamie dekalog Po drugie, przecież wiadomo, że dokumenty na ten temat istnieją i na jaw wyjdą
Także uważam, że dobrze się stało, że do ingresu nie doszło.
całkowicie się z tym, co napisała m. zgadzam
dodatkowo nie potrafię zrozumieć reakcji ludzi zgromadzonych w katedrze :o
A mnie zastanawia, czy w czasie współpracy z SB przystępował do spowiedzi... Tzn. jest dla mnie oczywiste, że tak. W takim razie zataił tą kwestię, czy kwił w grzechu? Oczywiście księża też są ludźmi, istotami grzesznym, ale w takich sytuacjach jak ta, powinien wycofać się z honorem zanim sprawa posunie się tak daleko. Umiał chyba ocenić to co zrobił, tym bardziej, że aktualnie temat współpracy z SB jest nagminnie poddawany ocenie.
Odpowiedz
kasia29 napisał(a):jak dla mnie to w młodości ksiądz Wielgus okazał się "karierowiczem" - a kontakty z SB ułatwiły mu pięcie się po szczebelkach kariery.
Eee ja bym się w domysłach tak daleko nie posuwała. Mozna bardzo skrzydzić człowieka. Nie mysle o Wielgusie źle, nie wierzę w jego złe intencje, gdy podpisywał dokument z SB. Traktuję to jako głupstwo i nieroztropność popelnioną w młodości.
Nie mamy wystarczająco informacji, więc nie dążmy do oskarżeń. (Zreszta czy to prowadzi do czegos dobrego?)
ignarancja napisał(a):- reakcja kardynała Glempa (jestem zniesmaczona homilią)
ja również - ale to nie pierwsza jego homilia, która jestem zniesmaczona wiec to akurat mnie nie dziwi
niestety nie wiele homili w jego wydaniu słuchałam; a ta na jeszcze większe "niestety" trafiła nie tylko do mych uszu, ale na cały świat...stąd moje - rzekłabym nawet - oburzenie...
z resztą cała ta sprawa mnie jakoś napawa conajmniej zdziwieniem - bronić człowieka wypowiedziami typu: "nie żyliście w tamtych czasach...", "nie stanęliście twarzą w twarz z SB..." - a co obecnie nie ma trudów życia czy wyznawania wiary. każda epoka w dziejach historii - szczególnie w życiu kościoła - wiązała się z walką o ideały; tylko, że jedni ją znosili z honorem w sercu i teraz mogą mieć czoło podniesione lub można ich dobrze wspominać i za wzór stawiać (np. Isakiewicz, nie wspominając już o Popiełuszce, czy Wyszyńskim) a inni ... palmę dali a chcą z podniesionym czołem się przechadzać i myśleć, że wszystko można puścić w niepamięć lub - co gorsza - że się nie wyda. tu już nei zdziwienie,a le oburzenie
jak dla mnie to w młodości ksiądz Wielgus okazał się "karierowiczem" - a kontakty z SB ułatwiły mu pięcie się po szczebelkach kariery.
A zaprzeczanie, zatajenie faktów przed Papieżem to już szczyt. Dla mnie abp. zachował się dużo bardziej niemoralnie obecnie - kłamiąc nam wszystkim, niż w latach 70-tych.
No wlasnie jest tak wiele stron tej sprawy. Najczesciej chyba myli sie fakt wspopracy z SB oraz klamstwo czlowieka.
Akurat nie bede sie wypowiadala wiecej na ten temat, bo ogolnie irytuje mnie sposob przedstawiania sprawy, czlowiek ma wrazenie jakiejs ogromnej afery, szukanie ekspertow, sto punktow widzenia, sto razy powtarzane zdania, gdybanie i polemizowanie z FAKTAMI.
- reakcja kardynała Glempa (jestem zniesmaczona homilią)
ja również - ale to nie pierwsza jego homilia, która jestem zniesmaczona wiec to akurat mnie nie dziwi
EVE napisał:
co ma wspólnego wiara z postawą duchownych to powinna być osobista sprawa każdego człowieka.
Wiele ma wspólnego. Choćby tyle, że wszystkich wiernych także i Wielgusa obowiązuje dekalog. A tam stoi żeby nie kłamać. I w zderzeniu z tym trochę dziwne jest słuchać kazania księdza, który poucza, pokazuje jak żyć a sam do tych reguł się nie stosuje. I nie chodzi tutaj o drobne potknięcie tylko o DUŻE kłamstwo. Jak wierni mają słuchać pastrza, który dopuszcza się takiego kłamstwa. Ksiądz ma świadczyć swoją postawą, dawać przykład a nie ambony nauczać a w życiu prywatnym prezentować inne postawy.
Uważam, że media absolutnie nie przesadzają. To poważna rzecz a nie jakieś doniesienie, że ksiądz Y ma dziecko z gospodynią
niewykluczone...
osobiście się zgadzam z decyzją stolicy apostolskiej i samego abp - nie uważam, żeby osoaba, która kłamie w żywe oczy mogłabyć autorytetem w ogóle - nie wspominając o znaczącym wpływie, jaki miałby odgrywać dla wspólnoty wierzących.
zatem dziwi mnie:
- tak późna rezygnazcja/ tak późne przyzanie się
- reakcja kardynała Glempa (jestem zniesmaczona homilią)
- ludzie wierzący stojący murem za abp Wielgusem wbrew decyzji papieża (no może nie tyle ci, którzy go bronią, ale ci, którzy krytykują Ojca Świętego)...
Cudzie, rano wisiał chyba z kwadrans na linii telefonicznej rzecznik abpa Gocłowskiego. Mocne to było, muszę przyznać.
A potem faktycznie duchownych jakoś wywiało (choć zwykle i tak jest to paru dyżurnych dominikanów). Może w prime time ktoś się pojawi? Ja już nie mam ochoty tego oglądać, szczególnie po zapoznaniu się z wersjami mediów zagranicznych.
I po co było iść w zaparte? Niewykluczone, że Wielgus zostałby tym metropolitą, gdyby się przyznał PRZED, a nie PO...
Myślę, zę Wielgus popełnił duzy błąd zaprzeczając wspólpracy z sb. Kłamiąc stracił bardzo wiele- przedewszystkim utracił autorytet i w takiej sytuacji cięzko by mu było pełnić swoją funkcję. Dlatego rozumiem jego decyzje o rezygnacji- według mnie jest słuszna.
Ogladałam dziś tvn24 i zdziwiło mnie, że proszono o ustosunkowanie sie do sprawy jakaś specjalistke do spraw religii z UW, posła samoobrony, po, pisu a nawet Oleksego, a nikt do dyskusji nie zaproosił zadnej osoby duchownej. Wydaje mi sie , że własnie wypowiedź jakiegos przedstawiciela Kościoła mogła by cos do dyskusji wiecej wnieść niż Oleksy- kłamca lustracyjny. Tak na oko to do tej zgrai brakowało mi jeszcze Urbana lol
Szkoda, że skłamał. Inne by było podejście gdyby od razu się przyznał. Szkoda mi go trochę, bo głupio postąpił.Myślę, że dobrze że zrezygnował.
Oczywiście nie popieram całej nagonki jaka rozpętały media, trochę przesadzają.
EVE, proszę Cię przeczytaj dokładnie nasze posty! Większość z nas jasno pisze, że nie chodzi tu o donoszenie/bycie agentem, bo to można wybaczyć/zrozumieć, ale chodzi o kłamstwo, którego dopuścił się duchowny, który ma objąć jeden z najwyższych stanowisk kościelnych w Polsce.
Odpowiedz
A ja nie pamiętam komuny byłam wtedy dzieckiem.
Uważam, że media zrobiły sobie niezłą używankę. Był winny ok. przyznał się ok. ale czemu "strącać go do lochów"? jest taki cytat ..."kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem..." a ile teczek jest w archiwach naszych posłów, senatorów, premierów czy prezydentów czyżby byli świętsi bardziej od biskupa ??( nie wierzę).
I jeszcze, dla mnie śmieszna jest postawa tzw. "wierzących" ? co ma wspólnego wiara z postawą duchownych to powinna być osobista sprawa każdego człowieka. jak czytam,że ktoś zabronił swoim dzieciom chodzić do kościoła ....bo jakiś biskup donosił....(płytkie) Przecież modlimy się nie do księdza ale do Boga a księża tez ludzie, grzeszą, kłamią , maja dzieci itd. Uważam, że trzeba rozgraniczyć kwestię wiary. Wierze w Boga nie w księży.
kasiacleo napisał(a):zastanawia mnie jednak fakt, że nasz prezydent, który był poinformowany tajnym pismem dużo wcześniej nie zrobił nic by do takiej afery nie doszło no cóż no coment
Nie jestem pewna, czy faktycznie nic nie robił.
fagih, której obiło się o uszy w którymś z dzisiejszych programów coś o trwających od paru dni rozmowach w Watykanie z przedstawicielami polskich władz.
Dla mnie jego kłamstwo było żenujące więc uważam,że podjął jedyną słuszną decyzję rezygnując
Odpowiedz
Zgadzam się z wiekszością - współpracę z SB można jakoś próbować tłumaczyć i usprawiedliwiać, kłamanie obecnie było perfidne
P.S. Zauważyłyście, że po ogłoszeniu rezygnacji abs Wielgusa, prezydent zaczął bić brawo, ale chyba trochę się zmieszał gdy ułyszał, że za Jego plecami ludzie krzyczą "nie"
Ja uważam, że dobrze zrobił, że zrezygnował, chociaż miał duże poparcie również wśród parafian, niepotrzebnie wszystkiemu zaprzeczał i nie przynawał się do współpracy...
zastanawia mnie jednak fakt, że nasz prezydent, który był poinformowany tajnym pismem dużo wcześniej nie zrobił nic by do takiej afery nie doszło no cóż no coment
Co do Papieża i tej spawy link:
http://wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=313936
zgadzam się w zupełności z M.
co do tych materiałów, to może"ktoś" mu obiecał, że papierów nie będzie i nigdy się nie wyda...., podobno jakieś tam teczki zginęły
gdyby się przyznał od razu i wykazywał prawdziwą skruchę i żal za czyny i przede wszystkim był świadom, że jednak jego "takie tam rozmówki z SB" chcąc nie chcąc mogły komuś wyrządzić krzywdę- wtedy mógłby nawet zostać abp
ale tak z drugiej strony, to po takim "wybaczeniu" każdy SB i współpracujący mogliby mówić to samo, że nie chcieli nikogo skrzywdzić itp
trudno ocenić nie znając rzeczywistych faktów kto był tym złym, a kto tylko by uniknąć problemów z "NIMI-rządem PRL" tylko prowizorycznie z nimi współpracował
Z jednej strony rozumiem ludzi i ich agresję wobec dziennikarzy. Bo to przecież dzięki dziennikarzowi "Gazety Polskiej" wyszła najaw współpraca abpa z SB. A przecież tyle dobrego o Wielgusie słyszeli...
Ludzie stosują stary sposób, kiedy wierni nie chcą żeby z parafii odszedł ich duszpasterz, stoią pod kościołem dzień i noc bez przewy i strajkują, starjkują w obronie księdza, i w większości przypadków taki strajk pomaga. Więc może wierni wierzą, że dzięki temu abp Wielgus zostanie jednak następcą kard. Glempa, pomimo tego, że papież rezygnację przyjął??
Daleka jestem od oceniania abp Wielgusa, bo to nie mi go sądzić i oceniać. Komuna to czasy ciężkie i nie każdy miał w sobie tyle siły, aby bronić się przed atakami i podstępami władz.
Jednak to, że skłamał, zaprzeczał współpracy jest dla mnie nie do przyjęcia. Po pierwsze jest to człowiek duchowny, który powinien nam dawać przykład, a mnie się nie podoba, że łamie dekalog Po drugie, przecież wiadomo, że dokumenty na ten temat istnieją i na jaw wyjdą
Także uważam, że dobrze się stało, że do ingresu nie doszło.
Wszystko byłoby ok, gdyby sie przyznał. Zupełnie nie wiem po co zaprzeczał skoro jasne bylo, że jeśli miał coś wspólnego z SB to wyjdzie to na jaw...
Wczoraj byłam w kościele i słyszałam list napisany przez Wielgusa - napisał, że przedstawił Papieżowi wszystkie fakty ze swojej przeszłości przed ta nominacja (tak to przynajmniej zrozumiałam), a teraz nagle sie okazuje, ze chyba jednak nie...
Według mnie dobrze sie stało, że zrezygnował. I dziwia mnie reakcje demonstrujacych przed katedra, ta agresja w kierunku dziennikarzy
Wczoraj w ramach ogłoszeń został przeczytany list-przeprosiny, w którym abp Wielgus przeprasza wszystkich wiernych i prosi o przebaczenie, powołując się na słowa psalmisty: "Sercem skruszonym nie wzgardzisz". List był utrzymany w tonacji wybitnie pokornej. Mimo to nie do końca do mnie przemówił.
Bo rozumiem, że można było kiedyś popełnić błąd (abp okreslił to tak - cytuję z pamięci: "chcąc rozwijać się naukowo uwikłałem się w złe kontakty"), ale zaprzeczanie i kłamanie (w liście eufemistycznie okreslone jako "minięcie z prawdą" ) to juz coś zupełnie innego... Dowiedzieliśmy się równiez, że przed papieżem abp nie ukrywał swojej przeszłości - świetny myk na zakrycie się za autorytetem papieża - bo przecież skoro wiedział, a pozwolił, to...
Nasunęła mi się refleksja, że ten ingres będzie może swoistym znakiem czasu. Sprawa lustracji, nie tylko w Kościele, ale ogólnie także, z biegiem czasu robi się coraz bardziej palącym i bolesnym problemem... :| Uważam, że powinno się za nią zabrać, a nie zastosować metodę nie mącenia bajorka. Bo to i tak kiedyś wypłynie...