-
ksunday odsłony: 2191
Mój wymarzony dzień 30.09
Ach co to był za dzień:!:
Do ślubu mieliśmy pod górkę.
Dwa miesiące przed ślubem dowiedzieliśmy się, że moja ukochana babunia jest ciężko chora i lekarze nic już nie mogą pomóc. To był szok. Przygotowania do ślubu zeszły na drugi plan. Nie chciało mi się już cieszyć tym upragnionym wydarzeniem. Wiele rzeczy zostało do załatwienia w ostatnie dni i bałam się, że ze wszystkim nie zdąrzę. Ale udało się.
Obudziłam się w sobotę jak w zwykły dzień, w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że to już dziś.
Na 9:30 pojechałam do fryzjera. Chwilę później przyjechał tam mó jeszcze narzeczony i przywiózł mi prezent - śliczne perfumy. Nadal wydawało mi się, że czeszę się na czyjeś wesele.
Z uczesanymi włoskami przyjechałam do domu. Miałam jeszcze sporo czasu do makijażu. Puściłam sobie moją ulubioną piosenkę Holly Dolly i skakałam jak szalona, śmiałam się i płakałam na przemian ( ze szczęscia oczywiście).
Na 12:00 pojechałam na makijaż. Kosmetyczka szybko się uwinęła więc miałam jeszcze czas żeby pojechac i kupić koszulkę na noc poslubną.
O 14:00 przyszła moja świadkowa, żeby pomóc mi sie ubrać. Jak mnie zobaczyła, zaczęła płakać. Zaraz za nią przyszła moja przyjaciółka- fotograf i zaczęłyśmy ubieranie połączone ze zdjęciami. Wygłupiałam sie i śmiałam a dziewczyny dziwiły sie, że jestem taka wyluzowana.
O 15:15 przyjechał Tomuś z rodzicami.
Odbyło się błogosławieństwo, na którym była moja babunia. Była taka dzielna, chociaż tak słaba. Ubrała się w sukienkę, którą kupiła na wesele, usiadła w fotelu, a nawet wstała do zdjęć. Bardzo to przeżywała, a ja dziękowałam Bogu, że mogła być z nami w ten dzien. Tydzień później odeszła...
Przyjechaliśmy do Kościółka, załatwiliśmy sprawy w kancelarii i czekalismy z boku aż poprzednia para odjedzie. Nagle wyszkoczył do nas ksiądz, że proboszcz czeka juz na nas przy wejsciu. Biegiem więc pognalismy do Niego. Opowiedzielismy sobie z księdzem jeszcze mały żarcik, który doprowadził mnie i księdza aż do łez i ruszyliśmy pod ołtarz. Nie czułam, rzadnego zdenerwowania, byłam spokojna i bardzo szczęsliwa.
Ceremonia była cudowna, ksiądz spisał się naprawde wspaniale. Po złożonej przez nas przysiędze, podczas której patrzelismy sobie głeboko w oczy i ściskaliśmy mocno za ręce, ksiądz kazał nam się pocałować, a gościom oklaskami przywitać nowych małżonków. To było naprawde super. Cały czas czułam jakbym latała kilka metrów nad ziemią. A uśmiech nie zchodził mi z twarzy.
Później były życzenia i miłe słowa. Przyszło naprawde dużo osób, co cieszyło mnie bardzo. Wszystko było jak z bajki.
Dopiero na sali przed pierwszym tańcem dopadł mnie stres. Nie mogłam nic zjeść. Okazało się, że zapomniałam zabrać płyty z utworem do którego mieliśmy tańczyć. Na szczęscie nasz wspaniały zespół pomyślał o tym i mieli to nagranie. Walc wyszedł nam prawie idealnie, a goście, jak nam później mówili, byli zszokowani. Później było juz tylko super zabawa do rana.
Acha jeszcze jedna rzecz w trakcie wesela zostałam porwana przez 2 kuzynki Tomka, męża jednej z nich ( niemca) i bratową. To podobno niemiecka tradycja weselna. Porwali mnie do restauracji w pobliskim hotelu a Tomuś musiał mnie znaleźć. Na szczęscie szybko nas odnalazł i mogłam z mężem wrócić do gości na wesele.
Szkoda, że ten dzien tak szybko minął, Teraz czekam na zdjęcia. Jak będę miała to sie z Wami Forumóweczki podzielę.
Pozdrawiam Was cieplutko :D
ahh, noi oczywiście-czekam z niecierpliwością na zdjęcia :)
Odpowiedz
składałam już gratulacje we wrześniówkach, ale jako że to to Twój wątek, jeszcze raz z całego serducha życzę Wam ton miłości :love: , morza łez ze szczęścia, uśmiechu na codzień i siły we wspólnym rozwiązywaniu codziennych problemików :D Wszystkiego naj :D :D
P.S. Twój Dzień był tydzień po moim, a ja nadal nie mogę się zabrać za napisanie relacji
Wielkie gratulacje! :)
Wszystkiego dobrego Wam życzę...dużo miłości, szczęścia i wzajemnego zrozumienia :)
Z niecierpliwością czekamy na fotoski :)
Gratulacje i wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia :D duzo milosci i radosci! :love:
OdpowiedzPodobne tematy