• Gość odsłony: 1536

    Empatia po zbóju!!!

    "Ja mam bardzo rozwiniętą ematię, potrafię wczuwać się w sytuację innych,
    potrafie sobie wyobrazić co inni czują..." bełkot kurwa. Powiedziała tak jakiś
    czas temu. A dzisiaj kurwa...no właściwie wczoraj...urządziła sobie podwójną
    randkę na gównianym odpuście...ona ze swoim i mój były ze swoją.
    Spacerowali kurwa jakby byli od lat zgraną paczką... Jak sobie
    przypomnę ten jej uśmiech (nerwowy uśmiech) w chwili, kiedy mnie spotkała
    to szlag mnie trafia i żygać się chce. Empatia jak chuj.
    Kurwa, chyba 23 lata znajomości chyba do czegoś zobowiązuje! Wiem, że nie
    mogę nikomu mówić z kim się ma spotykać, wiem, że cholerna racja
    (niestety) nie leży po mojej stronie, ale kurwa, to niech przynajmniej nie
    pierdoli, że potrafi się wczuć w sytuacje innych... I niech kurwa nie smyka
    się cichaczem po odpustach z moim byłym i jego kurwa piękną mery.
    Co myślała, że mnie tam nie spotka? Przecież mówiłam jej, że idziemy z
    M. na 18 do kościoła. A może to właśnie nie było cichaczem, może
    kurwa celowo to zrobiła.
    A najbardziej rozpierdala mnie to, że nie moge nic zrobić, nie mam nawet
    prawa. Jestem wściekła, rozżalona, ryczeć mi się chce! Na dodatek nikt
    tutaj pewnie nie rozumie tego mojego bełkotu. Streszczenie wszystkiego
    zajełoby więcej niż niejedna relacja w pamiętniku mężatki. Musiałabym
    sięgnąć 5 i pół roku wstecz. Ale kurwa nie chcę! Chcę to wszystko
    wymazać z pamięci!!! W końcu za 3 tygodnie wychodzę za mąż i to
    kurwa za kogoś zupełnie innego. Ale do cholery jak mam to niby zrobić mając
    takiego kurwa judasza w najbliższym otoczeniu???????????
    Wygadałam się, poprzeklinałam i co??? I KURWA NIC! Gdzie ta ulga?

    Odpowiedzi (18)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-29, 18:59:38
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-01-29 o godz. 18:59
0

Nie jest z Tobą jeszcze tak źle skoro potrafisz dokonać samokrytyki i to w dość dowcipny sposób :)

Psychologiem nie jestem, ale dziękuję za komplement.
Moim niespełnionym marzeniem jest studiowanie psychologii, ale bardziej na potrzebny własne (zawodowo skończyłam zarządzanie ), bo każdy z nas miewa huśtawki nastrojów/targają nami skrajne emocje itp. (że o PMS-ie nie wspomnę ;) )

Wracając do tematu.
Myślę, że skoro o koleżankę chodzi to nie jest jeszcze tak najgorzej ;)
Zdarza się, że zależy nam na znajomości, kontaktach z kimś kto niekoniecznie zabiega o nasze towarzystwo :(
Postaraj się wyjść z inicjatywą, zaproponować spotkanie, mile spędzić czas (tylko we dwie lub w czwórkę), po prostu przekonać koleżankę do siebie.
Wymuszanie znajomości i ograniczanie drugiego człowieka zazwyczaj ma odwrotny skutek od zamierzonego.

Poza tym tak jak pisałam w pierwszym swoim poście - myślę, że udziela Ci się również stres przedślubny i wszystko przyjmujesz do siebie ze zdwojoną siłą.
Postaraj się cieszyć tym okresem, a gdy minie to i emocje powinny trochę się uspokoić.

Jeżeli nie, to może faktycznie warto porozmawiać z jakimś fachowcem od relacji międzyludzkich.

No i oczywiście zawsze masz nas. :D

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 18:40
0

Na tym etapie "radzenia sobie" z tym wszystkim jestem zazdrosna o przyjaciółkę.
Jestem tak bardzo zazrosna, że na dzień dzisiejszy przestaje mi zależeć
na tej 23 letniej znajomości :(
Ale z tą zaborczością w stosunku do innych też masz troszkę racji.
Nie oczekuje pomocy w tym żeby odzyskać jego przyjaźń, ani w tym żeby
zakończyć znajomość koleżanki z tą parą. Potrzebuję pomocy, jakiejś rady,
aby móc poradzić sobie właśnie z emocjami towarzyszącymi temu wszystkiemu.
Pewnie widać, że to skrajne emocje. Sama próbowałam...ale nie umiem.
Może specjalista potrzebny? ;) Swoją drogą...Kinia Ty to chyba psychologiem
jesteś :) Albo przynajmniej masz do tego predyspozycje.
Rzadko spotykana zdolnośc oceny sytuacji :)

Fakt...trzeba jakoś się pozbierać. Nie chcę, by mój obecny związek ucierpiał
z powodu czegoś co działo się wieki temu, do czego nie ma powrotu.
Ciężko będzie, bo słaba jestem. W razie dołka wpadnę tutaj, abyście znowu
wbiły mi kilka mądrych rzeczy do tego zakutego, zawistnego, zazdrosnego
(dużo by wymieniać) łba ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 18:24
0

Tak się jeszcze zastanawiam, czy jesteś zazdrosna o eksa, czy przyjaciółkę? Czy w stosunku do innych ludzi też jesteś zaborcza?

Nie wiem jak Ci pomóc, bo widzę, że zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę to nie powinnaś mieć pretensji, ale nie potrafisz sobie z tym poradzić

Pomyśl tylko, że takim zachowaniem stracisz koleżankę, z pewnością nie odzyskasz sympatii eksa, a przede wszystkim narzeczonemu narobisz przykrości (jak sama zauważyłaś).
Postaw się w sytuacji jakby to Twój narzeczony zamiast dopinać wszystko na ostatni guzik 3 tygodnie przed ślubem, wyrywałby sobie włosy z głowy nad straconą znajomością i to z byłą dziewczyną

Cóż, panowanie nad własnymi emocjami nie jest prostą sprawą, ale najważniejsze że zauważyłaś problem :)

Pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 18:15
0

Aha...to już skończona historia. Na pewno. Nieraz sama się nad tym zastanawiam.
Ale zawsze dochodzę do wniosku, że uczucie na pewno wygasło. Zawsze znajduję kilka powodów. Wśród nich jest ten, z którego nasz związek się zakończył.
Więc to na pewno koniec.

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 18:11
0

katarinka7 chodzi o to co w kilku zdaniach streściła Kinia.
Jestem bardzo zazdrosna...przyznaję. Wiem, że niekomu nie mogę zabronić
przyjaźni z byłym i nie mam zamiaru tego zrobić, bo wtedy to bym wyszła
na totalną kretynkę. Drażni mnie to, bo sama nie moge tej przyjaźni mieć.
Pewnie słusznie.
Po prostu taki pies ogrodnika ze mnie

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-29 o godz. 18:06
0

Alma_ wiem, że trudno. Sama bym takiej przyjaźni na jego miejscu nie przyjęła.
Ale z drugiej strony, zaraz po zakończeniu naszego związku on sam ją zaoferował.
Wtedy jeszcze byłam tak zacięta, że ją odrzuciałam. Jednak z biegiem czasu
przemyślałam wszystko i jej zapragnęłam. Okazuje się, że zbyt późno.

Odpowiedz
katarinka7 2009-01-29 o godz. 18:02
0

Wi00ra, ale właściwie to czego oczekujesz i oco chodzi tak naprawdę?
Dziwi mnie trochę taki emocjonalny stosunke do Twego byłego skoro za 3 tyg, wychodzisz za mąż a od tej historiii minęły dwa lata.....

A moze to nie do końca zakończona historia? Może coś tli się jeszcze w Twym sercu?

Jeśli miałabym coś radzić - wrzuć na luz, nabierz dystansu i skup raczej się na swoim nowym związku i slubie.
Dlaczego masz pretensje do koleżanki że spotyka się z Twoim byłym skoro to Ty zakonczyłas tamten związek?

A moze ona ich po porstu lubi? I Ciebie też?

Odpowiedz
Alma_ 2009-01-29 o godz. 17:54
0

Cóż, po raz kolejny potwierdziło się, że jestem zbyt pochopna w ocenach... ?

wi00ra - zastanów się, co jest dla Ciebie w tym momencie najważniejsze... nie możesz niestety mieć wszystkiego. Trudno przyjąć przyjaźń w takiej sytuacji.

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 17:52
0

Alma_ napisał(a):wi00ra napisał(a):Chociaż skończył się dosyć burzliwie (i to ja byłam stroną krzywdzącą) bardzo chciałam zatrzymać chociaż tą przyjaźń.
Powiem szczerze, że w takiej sytuacji trudno się dziwić Twojemu byłemu partnerowi... Cóż, pozostaje zagryźć zęby i wypić to piwo...
Toteż to zrobiłam wczoraj wieczorkiem...Stąd ten pierwszy bełkotliwy post ;)

Tak poważnie...chyba to, że żadna z Was nie przyznaje mi racji i nie staje po mojej stronie bardziej pomaga niż gdybyście miały zgodnym chórem przytakiwać

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 17:47
0

Alma_ ale mój były nie wyrządził mi żadnej krzywdy. Było odwrotnie...ja to zrobiłam.
Ale mimo to chciałabym się z nim, jeśli nie przyjaźnić, to chociaż kolegować.
To ja byłam tą złą...i widać dla mojej koleżanki też jestem skoro ostatnio
bardziej ceni sobie przyjaźń z nim niż ze mną :(
Kinie trafiła w samo sedno...jestem cholernie zazdrosna i nie potrafie sobie z tym
poradzić. Tymbardziej, że moją głowę powinny zaprzątać teraz zupełnie inne
sprawy. Serce mi pęka jak widzę twarz mojego M. po tym jak wczoraj spotkaliśmy
tą czwórkę. Wiem, że jest mu cholernie przykro widząc, że ja ciągle przeżywam
tamte dawne dzieje :(

Odpowiedz
Reklama
Alma_ 2009-01-29 o godz. 17:44
0

wi00ra napisał(a):Chociaż skończył się dosyć burzliwie (i to ja byłam stroną krzywdzącą) bardzo chciałam zatrzymać chociaż tą przyjaźń.
Powiem szczerze, że w takiej sytuacji trudno się dziwić Twojemu byłemu partnerowi... Cóż, pozostaje zagryźć zęby i wypić to piwo...

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 17:40
0

Kinia...doskonale to wszystko zinterpretowałaś. Rzeczywiście jest tak jak mówisz.
Chodzi właśnie o tą cholerną zazdrość. Kolejna rzecz, z którą sobie nie radzę.
No i chyba właśnie boli mnie ta ich znajomość dlatego, że ja nie mogę
już mieć jego przyjaźni. I to właśnie leży mi na sercu. Bo zanim jeszcze
staliśmy sie parą byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi, doskonale się rozumieliśmy
i dogadywaliśmy. Potem był 3,5 letni związek. Chociaż skończył się dosyć
burzliwie (i to ja byłam stroną krzywdzącą) bardzo chciałam zatrzymać chociaż
tą przyjaźń. To okazało sie jednak niemożliwym. A teraz zielenieję z zazdrości,
widząć tą zgraną paczkę i czuję się jak wielka przegrana :( Nienawidzę
przegrywać i nie potrafię przyjmować porażki!

Odpowiedz
Alma_ 2009-01-29 o godz. 17:36
0

wi00ra, a ja Cię rozumiem, choć w podobnej sytuacji znalazłam się po drugiej stronie... takiej koleżanki właśnie.

Zdarzyło się, że narzeczony w podły sposób porzucił moją bliską koleżankę, było to ponad rok temu. Nie chcę znać historii z drugiej strony. Nie chcę poznawać jego nowej dziewczyny, która może i jest przemiłą osobą. Nie chcę mieć nic wspólnego z tym człowiekiem, choć znaliśmy i lubiliśmy się wcześniej 5 lat. Gdybym go spotkała nie mogłabym chyba powstrzymać się od powiedzenia, co o nim myślę, a nie chcę tego.

Ciekawa jestem, co Twoja koleżanka myśli o Twoim byłym, co o nim mówiła w rozmowach Tobą i czy w związku z tym może mu spokojnie spojrzeć w twarz...

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 17:29
0

No właśnie...powiedziałaś to co wszyscy mówią. I ja doskonale o tym wiem.
Ale ta świadomość jeszcze bardziej mnie dołuje, zdaję sobie sprawę, że nie
mogę nic zrobić. Nienawidze poczucia bezradności.
Koleżanka, owszem, wydawało mi się, że jest mi bliska. Ale ostatnio nie
możemy się jakoś dogadać. Doskonale wie, że jest mi przykro...bardzo
dobrze o tym wie, bo do niedawna żaliłam się właśnie na tematy związane
z moim eks.
Och Awangarda...nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym tego dystansu nabrać.
Ciężko mi tak żyć ciągle w złości, żalu. A jeszcze bardziej chciałabym
nauczyć się wybaczać. Wtedy byłoby łatwiej pogodzić się z tym wszystkim :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 17:19
0

wi00ra
sama do końca nie wiem co myśleć o opisanej przez Ciebie sytuacji.

Gdyb eks skrzywdziłby Cię bardzo to poniekąd rozumiem, że oczekujesz od najbliższych iż w ramach lojalności zerwą z nim kontakt.
Jednakże w sytuacji gy to Ty sama chciałas się z Nim przyjaźnić to wygląda na taką dziecinną zazdrość - "skoro ze mną nie chce się kuplować to z moją koleżanką też nie będzie".
Każdy ma prawo spotykać się z kim ma ochotę i nie można wybierać ludziom znajomym.

Poza tym coś strasznie "leży Ci na sercu" ten eks i Jego dziewczyna, a przecież za 3 tygodnie poślubisz zupełnie kogoś innego

Może to tylko stres przedślubny tak niekorzystnie wpływa na Twoje emocje?

Trzymaj się :)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-29 o godz. 17:14
0

wiesz wioora nie zabronisz kolezance kontaktow z eksem swoim i jego dziewczyna, ktora notabene moze byc bardzo fajna osoba.

powiedz kolezane jezeli to bliska Ci osoba, ze Ci przykro z tego powodu, ze ukrywa znajomosc z eksem i jego dzieczyna.
ale tez nie mozesz od niej wymagac, ze zerwie kontakty z nimi.

trzeba nabrac dystansu tym bardziej, ze to juz 2 lata ;)

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 17:06
0

Awangarda...to chyba jesteś jedyna, bo wszyscy inni nie rozumieją co mnie boli.
Chodzi o to, że moja koleżanka, którą znam od początku życia spotyka się
z moim eks i jego nową (tzn. to trwa już 2 lata) dziewczyną. Wczoraj
normalnie wyglądali jak zgrana paka, a mi gul skoczył. Z byłym rozstaliśmy
się w dosyć nieprzyjemnej atmosferze. Później chciałam to zmienić i kontunuować
znajomość z nim, ale on już nie chciał "bo nie chce sprawiać tym przykrości Adze" :vom:
Boli mnie, że moją przyjaźń odrzucił, a jeszcze bardziej boli to, że moja
koleżanka aż tak się z nimi skumplowała. Dodatkowo to wszystko wygląda
tak jakby chciała to przede mną ukryć. Czuję się po prostu przez nią zdradzona.
A najbardziej zawiodłam się na niej w momencie, kiedy jakiś czas temu
oznajmiła mi, że załatwiła tej jego dziewczynie pracę u siebie w firmie. Eh...szkoda gadać...

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-29 o godz. 12:32
0

wi00ra napisał(a):Gdzie ta ulga?
no czasami nie ma.
aczkolwiek mimo, ze faktycznie troche to chaotyczne po czesci chyba rozumiem rozzalenie

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie