-
poohatka odsłony: 3518
Poohatka - 15.08 - BARDZO długie :)
Kurcze, wydawałoby się, że będę ten dzień chciała powtórzyć, a tu niespodzianka - cieszę się, że mamy już z głowy :) oczywiście było wspaniale, ale przygotowania i stres + niewyspanie dały się mocno we znaki już w czasie wesela - niezłe dętki z nas były ;)
ale od początku
pobudka o 5.40 rano (najpierw temperaturka - musimy panią z poradni jeszcze odwiedzić 5 wrzesnia :| ), mycie włosów i galopkiem do kościoła, do spowiedzi - na szczęście trafił sie nasz leśny "radośnie nawiedzony" wikary, spowiedź była dużo milsza i spokojniejsza niż pierwsza :) troszkę było nam głupio wychodzić na samym początku mszy, ale swoją jeszcze mieliśmy przecież potem, a tu tyle do załatwienia
pakowanko samochodu i na 8 rano na miasto, do pani fryzjerki - oczywisce, już po drodzę przypomniałam sobie, czego zapomnieliśmy - kwiatków na samochód ;) na szczęście, kiedy panie się upiększały, Kochanie ze świadkiem spokojnie zdążyli zawieźć i poustawiać na stołach kwiaty (prześliczne różowe róże przekadane gipsówką - w wazonikach zaadaptowanych z buteleczek po nektarach tymbarku ;) - użytych zresztą też w później niewykorzystanych pamiątkowych buteleczkach wódki weselnej :) ) i umieścić winietki (karteczki na szpilkach cenowych przewiązanych wstążeczkami i wbitych w owoce :) ) i wrócić do mieszkania po zapomniane różyczki, a nawet wpaść do carrefoura po kołpaki (jednego brakowało w naszej ślubnej "limuzynie" ;) - czerwonym lancerze kombi ;) )
Panowie załatwiali co mogli, a my - ja, mama, dwie siostry, swiadkowa i babcia Łukasza dawałyśmy sie upiększać fryzjerce i wizażystce :) muszę przyznać, że wszystkie wymyślone przeze mnie modyfikacje zostały uwzględnione i wyglądałam tak, jak chcialam 8) mama wyglądała ślicznie - na codzień nie maluje się w ogóle, więc teraz wyglądala bardzo odświętnie :) Agatka (najmłodsza, 14-letnia siostra) była zachwycona swoja fryzurą i faktem, że pani wizażystka zrobiła jej delikatny makijaz pod kolor sukienki :) przy okazji calkiem przypadkiem dowiedzialam się, że w tą sobotę bierze ślub moja kolezanka z klasy podstawówkowej :D hihi - pani fryzjerka jest jej dalsza krewną - a ja po prostu gotowa, czekając na mamę dostałam "chodzonego" i gadanego - krążylam w kółko po salonie i gadałam jak to ja jak sie nakręcę (w liceum zdarzało się, że zostalam przezywana "teleexpress" ;) ) :)
z wpiętym welonem skoczyłysmy na toruńską ulicę szeroką (główny deptak miasta), po czekolady i słodycze na konkursy i ewentualne bramy, a miejscowy żulik nie mógł się nacieszyć moim widokiem, drąc się na pół starówki :|
dojechalyśmy do domu, goście zaczęli się zjeżdżać, Kochanie biegało w ręczniczku po kąpieli i goleniu :) ja porozmawiałam z gośćmi i przygotowałam piórkowe kółeczka na lusterka i wyłozyłam "strojnikom" koncepcje ubrania samochodu :) po czy zamknęłam się w pokoju braci i zaczęłam ubierać - troszkę zachodu było z pończochami - przypinanymi do pasa - ja przednie wpiełam od razu, ale mam miała problem z tylnymi haczykami :) mama, "duża" (ja jestem najstarsza, ale tez prawie najmniejsza ;) ) siostra, mama i jeszcze przyszła szwagierka pomgły mi wskoczyc w sukienkę i mogłam juz sie porządnie denerwować ;) Łukasz wyglądał super, udao nam się bardzo adnie dobrac kamizelke do garnituru :) kwiaty mielismy sliczne :)
w ubraniu poczekalismy na świadkową i przebranie się świadka i urządziliśmy z nimi sesję zdjeciową w ogrosdzie - jako rekwizyty ojciec popodsuwał nam taczkę, szpadel, grabie i jakies kije lol
po sesji czekanie i nerwy - ojciec nie móg odnaleźć ładnych butów :| potem szybciutko błogosławieństwo i kwiatki dla mam (nie kręci nas weselny cyrk "wspaniałych rodziców mam" i inne takie) i można było w końcu ruszyc do kościoła - w ostatniej chwili zameldowal się wszyscy spodziewani goście i kiedy jz udało mi się wsiąść do samochodu ;) i przypomniałam sobie o naszych kwitkach od spowiedzi :| wystartowalismy :)
msza była wspaniala - młody i zabawny ojciec franciszkanin rozśmieszał nas, wyglosil bardzo ładne kazanie i kazał nas uczcić oklaskami :) ale całować sie nie kazał ;) zupełnie nie miałam w planach płakać w kosciele, ale podczas przysięgi nei wyrzymałam :( wzruszyłam sie bardzo :) potem jeszcze raz zaraz po tym jak wsiadłam z porotem do samochodu, bo przypomniałam sobie, jak sie wzruszyli moi dziadkowie - jeden wyglądał, jakby miał się zaraz popłakać, a drugi w ogóle nie dał rady złozyć nam życzeń tylko mnie mocno przytulił
życzeń była cała masa, przyszli moi koledzy z klasy z ogólniaka i dziewczyny z podstawówki, wychowawczyni z podstawówki i rodzice mojej psiapsióły z podstawówki (sąsiedzi z parteru), która była zaproszona na wesele, ale nie mogła być, bo pracuje w Finlandii chwilowo :)
przejazd d fortu nie za szybki, a gosciom i tak udało sie pogubić po drodze ;) powitanie chlebem i solą, toast, obiad i zabawa do rana - w przerwie zwiedzaliśmy fort, w którym się bawilismy, ale niestety tylko 1/3 trasy bo padało i nie moglismy wyjść na zewnątrz z pochodniami :( ostatni goście zbierali się po 4 rano, potem świadek msiał orócić 2 razy i ostatków - mojej i Łukasza siostry z chłopakami "pozbylismy się" jakoś przed 5, do pokoju zlądowaliśmy koło 5 rano :)
zdjęcia niestety najwczesniej dopiero po naszym powrocie z kudowy, na razie ojciec zarządził zakaz oglądania :| zobaczymy dopiero po selekcji :)
chciałabym jeszcze podziękować wszystkim forumkom które mniej lub bardziej swiadomie służyły mi radą podczas przygotowań, bez Waszej pomocy ten dzień wyglądałby na pewno inaczej - myslę że nie lepiej :) :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka: :stokrotka:
„Małżeństwo stawia prawidła matematyczne na głowie.
Za jednym zamachem dzieli na pół
wszystkie kłopoty, obowiązki
i wbrew wszelkim rachubom
pomnaża dzieloną ze sobą radość
podwaja zrozumienie.”
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA!
http://imageshack.us
:D Serdeczne gratulacje na nowej wspolnej drodze zycia :D
Zdjecia w tej taczce sa bomba :D
obiecałam, że pokażę zdjęcia z sesji w ogrodzie... okazuje się, że z całej dwudniowej imprezy braciszek ma na komputerze około 2000 zdjęć, więc jeszcze trochę potrwa ich selekcja ;) udało mi się ukraść parę i te kilka moge pokazać - niestety, niewiele z samej sesji :(
powrót od fryzjera :)
i sama sesja w ogrodzie
chcielismy takie klasyczne, "babciowe" powazne zdjęcie... troszkę nie wyszło ;P
skradacz :D
moja świadkowa dokonuje inspekcji zamówionych dla nas kwiatów, które niestety nie były takie, jak chciała :|
Wszystkiego najlepszego poohatka. Jestem szalenie ciekawa sesji zdjeciowej w ogrodzie z tymi super rekwizytami lol . Z niecierpliwoscia czekam na zdjecia, a tymczasem zycze udanej podrozy do Kudowy
OdpowiedzPodobne tematy