• mimi123 odsłony: 2397

    Załamka qwa :(

    No to świat się wali. Do wesela już niedaleko a my toniemy w długach :( Nie mam serca mówić o tym rodzicom, w końcu sponsorują nam wesele i dodatkowy stres jest im zupełnie nie potrzebny ... Nie wiem jak uda nam się to wszystko pospłacać ... myślałam ze chociaż na studiach wszystko bedzie ok, a tu dupa Dowiedziałam się że jesli nie ureguluję płatności na uczelni do 22 maja to nie dopuszczą mnie do sesji ... wszystko fajnie tylko nie mam za co kurwa... Jeszcze w takim dołku finansowym nie byłam nigdy :(
    Od roku nie mogę nic odłożyć. Nie mam kurwa nawet za co butów do ślubu kupić, chociaż dostałam kase od mamy w ramach prezentu ...
    Do dupy z tym wszystkim !

    Tak bym chciała mieszkać znowu z rodzicami, wtedy nie było stesu. Niczym się nie martwiłam ... po jaką cholere tak mi się spieszyło do dorosłosci? Inni do 30 czasami (a nawet i dłuzej) mieszkają u rodziców i jest im dobrze, a ja ? Wolałam wyjechać i to w ..uj :(

    I jeszcze sprawa finansowania wesela :x Wqrwia mnie to, że ktoś będzie za mnie to wszystko płacić. Gdybym chociaż miała możliwosci oddałabym co do grosza. Co raz częsciej mam myśli, że powinnam zrezygnować z tego wesela... Niby rodzice mówią ze wszystko ok, ale dla mnie tak ok nie jest niestety ... Dodatkowo podbuzwała mnie rozmowa z pewymi A i D, którzy po tylu latach wreszcie zdecydowali się pobrac. Ucieszyłam się bardzo, gratulowałam etc, ale entuzjazm opadał w raz z rozwiającą się rozmową ... bo im bliżej końca, tym coraz podlej się czułam, jak wampir który siedzi na kasie rodziców :( wrrrrrrrr :x :x :x

    Chciałabym być prawdziwą suką, która myśli, że wszystko się jej należy, że każdy ma być na jej zawołanie ... byłoby mi znacznie prościej...

    Juz mi naprawdę wszystko jedno, szlag trafił mnie dzisiaj na całej linii, więc jeśli macie ochote robić "konstruktywną krytykę" nie krępujcie się, bo już bardziej mnie dobic nie można

    Odpowiedzi (24)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-04-11, 23:29:09
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Wonderka 2009-04-11 o godz. 23:29
0

Trzymam kciuki, mam nadzieję, że dziekan okaże się człowiekiem. Będzie dobrze.

Odpowiedz
mimi123 2009-04-11 o godz. 19:09
0

Pare zmian. Trochę na lepsze, trochę na gorsze.

Powiedziałam mamie. Przyjęła spokojnie. Tacie nic nie mówimy bo by go to chyba dobiło
Nie wiem co ze studiami. Do sesji nie zostałam dopuszczona ze względu na brak płatności, więc utkwiłam w zasadzie z ręką w nocniku. Zbieram się do dziekana na rozmowę. Ale niedobrze mi się robi na samą myśl ...

Odpowiedz
bestia_23 2009-03-29 o godz. 22:03
0

Mimi główka do góry. My też mieliśmy w pewnym okresie baaardzo dużo długów. Ja bez pracy , mnóstwo kredytów. Zacisnęliśmy pasa, zczeliśmy skrupulatnie liczyć wszystkie wydatki i wyszliśmy na prostą. Teraz też nie mamy jakiejś szalonej i kasy i powazne wydatki wymagają przemyślenia ale nie narzekam. Ważne że stać mknie na jedzenie , opłaty a przyjemności nie muszą sie od razu wiązać z duża kasą. Ja np. w tym miesiącu w ramach oszczędnoci odcięłam telefon stacjonarny , komórki i internet muszą nam wystarczyć.
Buziaki i trzymaj się , zobaczysz wszystko się ułoży choć pewnie Tobi e się wydaje że sytaucja jest bez wyjścia.

Odpowiedz
mimi123 2009-03-27 o godz. 17:09
0

Wiem że gówno kogoś interesują takie " problemy" ... ale chciałam się po prostu wygadać ... zamiast zalepiać ten dołek w który wpadłam to mi chyba ktoś przykręcił do butów wiertła, bo jest coraz więszy :|

Wszystko idzie kurwa nie tak jak trzeba ... Pytania gdzie się podziała Twoja ambicja doprowadzają mnie do rozpaczy ... na samą myśl o pewnych sprawach robi mi się niedobrze ... do tego kurwa nikt nic nie wie, i tym gorzej jest mi o tym mówić. Ciągle tylko się wykręcam, zmieniam temat pozostawiam wszystko w domysłach. Zawaliłam. Przyznaję się. Powinnam odrazu rozłożyć karty na stół, kawe na ławe i inne badziewia ... mogłam, ale moja chora ambicja (czy jak to któraś z was ładnie określiła zle rozumiana) podpowiedziała mi milczec i z tego milczenia utworzyla się bariera nie do pokonania. Uśmiecham się już tylko przez zęby ... nie mogę spać a za każdym razem jak konczę rozmawiać z mamą wybucham płaczem ...

heh .. Polak mądry po szkodzie. Teraz pluję sobie w brodę ... czemu do cholery jasnej wolałam udawać tempaka, nieuka etc i przyzwyczajać się do porażki, zamiast powiedzieć o co chodzi ... przecież byłoby całkiem inaczej ... :(

Odpowiedz
mimi123 2009-03-02 o godz. 14:46
0

Ale może i xandra masz rację? W końcu inni mają o wiele trudniejsze sytuacje. Jest im znacznie gorzej, a jednak się nie poddają...

wkurwiam sie, bo innych stać na takie poświęcenia, a ja z moimi małymi problemami nie daję rady.

Odpowiedz
Reklama
mimi123 2009-03-02 o godz. 14:41
0

xanderko eh gdybym ja mogła o wszystkim napisać :|
Myslałam, że jak nie będę widzieć pewnych problemów to znikną, potem myślałam, że wystarczy mocno wierzyć, że wszystko będzie dobrze i tak się stanie, ale gdy i tak coraz gorzej się działo postanowiłam działać, choć jest troszkę już za późno ... do tego jeszcze ten samochód, te długi, ta pieprzona uczelnia

Odpowiedz
xandra 2009-02-28 o godz. 19:35
0

Mimi, bez urazy, to co napisze ma cie pocieszyc ;) - to co napisałas to naprawde nie jest wiele, mowie chocby po sobie, myslałam ze masz gorzej
uszy do góry, załatwiaj szkołe i spokojnie działaj ku lepszemu

Odpowiedz
mimi123 2009-02-27 o godz. 11:38
0

Eh.. sytuacja jest troszkę bardziej zagmatwana. Bo cały ten dołek powstał nagle. Ale pokolei. Oboje pracujemy. Do niedawna wychodziliśmy prawie na zero (w zależności od miesiąca, choć zawsze z zaciągnietym debetem). Ponieważ W. pracuje samochodem, zostaliśmy niejako zmuszeni do kupna nowego. Wcześniej poruszaliśmy się 17-o letnim maluszkiem ale okazalo się, mimo że był wyniuniany na maxa, ze nie da rady nim pokonywać tylu kilometrów ile robi W. No i klamka zapadła. Kupiliśmy "nowy" wyjątkowo tanio i z pomocą znajomych i bliskiej rodziny (stąd te ogromne długi). I od tego się zaczęło. Zamiast na szkołę, opłacaliśmy cło i inne duperele związane z autem. Do tego doszły jeszcze pewne problemy osobiste i już ten miesiąc wysiorbał znas kase totalnie. jeszcze na początku maja zastanawiałam się nad wzięciem pożyczki ... no i okazuje się że nie da rady :( A pożyczka by nas uratowała. Eh....

Wiem, że to się wszystko jakoś wyrówna ale z czasem, a my, jeśli chodzi o uczelnie etc tego czasu raczej nie mamy. Cała drżę na myśl o tymw szystkim i robi mi się po prostu niedobrze.

Ciagle narastają nowe problemy .. po prostu zaczynam wpadać w lekką psychozę i się zastanawiam co się jeszcze może stać :|

Odpowiedz
xandra 2009-02-26 o godz. 22:20
0

nie bede pisac ile zarabiałam jeszcze z rok temu bo nie o to tu chodzi ;) ale przyanm ze praca mnei rozpusciła, znaczy zarobki i uznanie ;)
gdy sie skonczyło - jak obuchem w łeb, choc to ja odeszłam
odeszłam jednak na tyle nagle ze zostałam praktycznie bez kasy, troche oszczednosci
dlatego teraz doceniam przeceny, promocje i kupno na wyprzedazach
i jemy praktycznie bardzo dobrze (czyt. drogo ;) ) za nieiwlekie pieniadze - chocby z racji gotowania P.

a moze jakei sstypendium?
ja dostawałam na studiach - po prostu mneij za nie płaciłam
nie załozylismy sobie filtra do wody (60 zł za poł roku, niby niewiele na miesaiac bo 10 zł ale zawsze cos) pijemy i nosimy oligocenską ze zrodełka, jezdzimy samochopdem ale to tikus ;) wiec niewiele pali i staramy sie załatwiac sporo spraw za tym jednym razem...

wiele przykładow by mnozyc ;) - no, ale ja mam na drugie imie promocja wiec trudno by nie znac sie na rzeczy ;)

moze jakies sprzatanie po ludziach? ja to robiłam i to za sporą kase, moze wyprowadzanei psów? korepetycje?

trzymaj sie

Odpowiedz
Gość 2009-02-26 o godz. 11:51
0

Mimi, powiedz o wszystkim rodzicom, popros ich o pomoc, nie unos sie zle rozumiana godnoscia czy ambicja. Przeciez studia, zwl. te platne, to wazna sprawa, bo kazde "zawalenie" to kolejne oplaty! Jesli teraz je rzucisz, to perspektywa poprawienia Waszej sytuacji finansowej oddali sie jeszcze bardziej. Bliskie sobie osoby, rodzina, przyjaciele sa wlasnie od wspierania sie wzajemnie. Oni teraz pomagaja Wam, kiedys Wy bedziecie pomagac im i nie ma w tym naprawde niczego zlego, zwlaszcza ze z tego co mowisz wynika, ze Twoi rodzice sa "rowni" i nie beda robic Wam zadnych wyrzutow.

Odpowiedz
Reklama
katarinka7 2009-02-26 o godz. 09:44
0

Mimi, pewnie to wszystko wiesz, ale napiszę........

Czy zarabiacie?
Ja np. odkąd zaczęlismy wpadać w długi zaczęlam zapisaywać każdy wydatek (robię to zresztą do dziś). Nie uwierzysz ile kasy przelatywało nam przez palce. Na ciuchy, na piwko na imprezy, tu gazetka tam batonik, itd. Znaczna więkoszość pensji, o wiele większa niż ta przeznaczona na opłaty.

No i wprowadziliśmy żelazne zasady - samochód tylko do pracy, po mieście na piechotę (mieszkamy w nieduzym, więc się da); zywić się możemy trochę skromniej, trochę prościej, 10 razy zastanawialiśmy się czy coś kupić czy nie. Ile kasy wydzwonilismy, kurczę.....

No i z pierwszym dniem miesiąca zaczęlismy robić założenia - tyle idzie na opłaty, tyle na wyzywienie, tyle na kosmetyki, tyle na ewentualnego lekarza, tyle na dodatkowe sprawy i basta, więcej nic, chocby nie wiem co. W praktyce róznie nam to wychodziło, ale idzie coraz lepiej. Powoli uczymy się gospodarować pięniędzmi, czasem itd.

Już wiem, że na pewne sprawy nie ma co się rzucać. Ja zaczęłam kupowac tańsze kosmetyki, np szampon, płyn pod prysznic, itd. Nie oszczędzam tylko na twarzy i kosmetykach do niej poniewać mam ogromnie problematyczną cerę, ale też nie znaczy to, że kupuję Diora itd.

Rodzice nie nie wiedzieli o kłopotach, więc nie było prezentów w postaci kasy, ale za to chętnie przyjmowaliśmy jakąś wałówkę - a to kawałek ciasta, a to kotleciki, itd. Teściowa się cieszyła i czuła się doceniona, babcia też a dla nas to był zawsze jakiś grosz do zaoszczędzenia.

Mówię Ci, tak się mówi, ale naprawdę - każde odłożone 5 zł - 10zł jest ważne - powoli urośnie kupka.

Co do studiów - nie możesz ich zawalac bo to Twoja przyszłość i przyszły zarobek - dzięki nim możesz znależć lepszą pracę więc bezwzględnie jest to priorytet. Nie pozwól by Cię skreślili z listy z powodów nie zapłacenia raty.
Stań na rzęsach a zdobądż ta kasę - pozycz, opóźnij spłatę np rachunku tel. o miesiąc itd.

Teraz wiem też że nie ma co się rzucac wiele z wyadtkami na wesele, ślub.....pewne sprawy można załatwic taniej, ine w ogóle sobie odpuścić......

A kiedy macie to wesele? Może w prezencie dostaniecie troche pieniążków - więc będzie kasa do odłożenia - będziesz też inaczej czuć się psychicznie, a długi będzieci spłacac na bieżąco.

No i może macie mozliwośc dorobienia? Choćby zarobić dodatkwe 30zł - to już coś, zawsze do przodu.

Ja przez to doświadczenie nauczyłam się, że każdy pieniądz jest ważny, nawet głupie (albo i nie) 10zł. Oczywiście jeszcze teraz zdarza mi się bezsensownie wydac kase i potem pluję soebie w brodę, ale juz inaczej na to wszystko patrzę i mam szeroko otwarte oczy.

na pewno wyjdziecie na prostą. TYlko czemu zawalacie uczelnię?

Odpowiedz
mimi123 2009-02-26 o godz. 02:22
0

xandra :usciski: To po pierwsze. Po drugie nawet się nie spodziewałam, że tyle z was ma taki dołek jak ja :(

Poważnie, już miałam myśli, że tylko ze mnie jest taki nieudacznik :( Kurcze... dziewczyny nie pozostaje nam nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i być silnymi ..

katarinka7 dokładnie mam to samo. Nie mogę powiedzieć rodzicom bo tak jak juz pisałam choc by mieli chodzić na rzęsach to by załatwili kase dla nas. eh...Z drugiej strony przy każdej okazji mam ochotę się wyzalic powiedziec wszystko od A do Z, ale nie mogę ...

ola78 dzięki ....

Dziś nie pojechalismy znowu na uczelnie ... "zaspaliśmy" ... kurwa!
Jeśli chodzi o sprzedawanie ... nie mam czego sprzedać :| Mam przy sobie tylko to co jest mi potrzebne, reszta nalezy do wynajmowanego mieszkania Nagle tworzy się problem za problemem. wychodza takie rzeczy że w głowie się nie mieści. Teraz wiem, że to rozumiecie, chociaz obawiałam się, że zostane zrugana jak cholera...

Odpowiedz
ola78 2009-02-25 o godz. 23:37
0

Wiem co to znaczy duuuupppppaaaaaa finansowa...
Ale takie sytuacje nie trwaja bez końca

Odpowiedz
katarinka7 2009-02-25 o godz. 10:37
0

Mimi123, rozumiem Cię doskonale.

My też przed ślubem mieliśmy bardzo ciężkie czasy - finansowo.
Nawet zastanawiałam się czy nie przełożyć ślubu - żeby napierw wyjść na prostą. Tym bardziej, że częśc wesela itd finasowaliśmy sami.

Jednak zdecydowaliśmy sie, było okrutnie ciężko. Stres na maksa. Jednak powoli, powoli i wyszliśmy z tego a właściwie jeszzce wychodzimy, bo zostały 3000 do spłacenia.

Wiem teraz natomiast że popełnilismy trochę błedów w tym wszystki, za dużo było imprez wyjść wyjazdów, kupowania różnych bzdur, ciuchów itd.

Mimi poradzicie sobie. mUsicie ustalić tylko zasady, priorytety i bezwzglednie tego się trzymać. Coś jest ważne coś ważniejsze.

No i warto chwytac się każdej możliwość dodatkowego dorobienia, czy też właśnie jak sugerowała xandra sprzedania czegoś co nie jest Ci niezbędne.

Dodam jeszcze że bardzo dobrze Cię rozumiem bo u nas rodzice też o niczym nie wiedzieli. A to potęgowało stres. Więc jeśli rodzice są spoko to powiedz o kłopotach, nie po to, żeby ich dołować i wyciągać kasę, ale żeby nie być samemu w tym kłopocie.
U nas to po prostu nie przeszło, więc nie pwoiedzielismy. Ale wiem, że gdyby potrafili zrozumieć i wiedzieli to byłoby mi o wiele łatwiej.

Odpowiedz
xandra 2009-02-25 o godz. 09:21
0

znam to, za dobrze...
tez mam ochote to rzucic, wziac cichy slub itd
bo mimo ze wesele jest "lajtowe" to i tak sa koszty - głowa mnie boli z tego wszystkliego
z kasa jest po prostu fatalnie do tego P nie uznali jesgo pracy w szkole i musi dopłacic 600 za inny temin, ja pieprze... tylko tego nam teraz trzeba było
jego mamie jeszcze wisimy 3000 które nam pozyczyła na samochód, bratu 1000 za laptopa, gdzie nei spojrze tam długi :(

i po co mi to wszystko, tez mam dosc :(

mimi, a nie pomyslałas o czyms do sprzedania na allegro? my sporo rzeczy z domu sprzedalismy, a mozemasz uzdolneinia plastyczne? na allegro fajnie schodzą chocby zaproszenia recznie robione i ksiegi slubne - ja tez sie za to wezme bo kasa nie jest zła a moge to robic legalnie i wystawiac faktury :D

ehhh
jeszcze jak se pomysle ze dzis znów zapieprzam 10-19 na nogach... no nic, marny pieniadz ale zawsze cos... w siedzenbia w domu by sie nie wział

sorki za literki ale sie spieszei jzu mi sie nei chce poprawiac :P

Odpowiedz
Alma_ 2009-02-24 o godz. 17:25
0

Kochana, ja tez mam dziś kryzys. Rano po obudzeniu przez godzinę leżałam w łóżku i ryczałam, jaki eto życie do dupy jest, ile mam na głowie, że nie daję juz rady i w ogóle wszystko chuj...

Ale teraz tak sobie myślę - przejdzie. Choćby było najgorsze - w końcu minie. Za miesiąc, dwa trzy... i będzie lepiej. Zrób dobry plan pokonania przeciwności i trzymaj się go - dasz sobie radę ze wszystkim.
Grunt, że zdrowi jesteśmy ;)

Odpowiedz
Wonderka 2009-02-24 o godz. 16:48
0

mimi123 napisał(a): Wonderka współczuję Ci. Wiem co czujesz .... :usciski:
Dzięki, to już dawno za mną. Też miałam taki dół przed ślubem. Rozumiem Cię doskonale, ale na szczęście to mija. Potem się wszystko jakoś układa...

PRzerwa z nauce nie jest takim złym pomysłem, odsuniesz koszta, przemyślisz wszystko jeszcze raz...Potem wcale nie jest tak trudno wracać, bo okazuje się, że studiowanie ma swoje uroki i uczysz się chętniej niż na początku.

Będzie dobrze :D

Odpowiedz
mimi123 2009-02-24 o godz. 16:02
0

Dzięki skrawku.
Nie chcę martwić mamy, bo obawiam się, że gdybym jej powiedziała stanęła by na głowie, żeby zdobyć kase dla mnie i to bez dyskusyjnie ... A tego nie chcę. Kurcze ... dołek straszny.

na szczęście (w nieszczęściu) na spłata największego długu jeszcze nie jest bardzo pilna. Ale z uczelnią to nie wiem jak będzie. Zaniedbałam szkołę. jakoś się tak wypaliło we mnie wszystko. Teraz sobie myślę, że nie potrzebnie taki kierunek wybrałam, bo pchać do przodu na siłę można, ale po co? Z drugiej strony tyle już pracy w to włożyłam że nie fajnie byłoby olać i tak odkłądająć myśli o uczelni, budzę się codziennie z niepokojem i myślą "co ja zrobię?" ...

Eh... zobaczymy jak to będzie. Myślę, że dużo łatwiej byłoby mi nie studiować ... zrobić roczną przerwę na przykład. Odeszły by koszta ztym związane, Mozna byłoby coś odłożyć ... No ale później trudno się jest zmobilizować i takie to masło maślane.

Wonderka współczuję Ci. Wiem co czujesz .... :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 13:21
0

mimi123 napisał(a):Skrawku, jak moge mamie, czy tacie powiedzieć, że nie mam za co sobie szkoły opłacić itd, jak oni sponsorują nam wesele? To chyba byłoby troszkę za duzo (juz jest za duzo, co dopiero im dokładac).
przecież jak im powiesz to nie znaczy, że oni Ci te kasę muszą dać, tu przecież chodzi o ich oparcie w tej trudnej dla Was sytuacji, a rodziców nie oszukasz, że wszystko jest dobrze, zresztą po co to robić.

Ok, ja nie chcę Cię dobijać, zrobisz jak będziesz chciala.
Ściskam jeszcze raz i wysylam w Twoją stronę pozytywną energię :usciski:

Odpowiedz
mimi123 2009-02-24 o godz. 12:58
0

Kurwa, siedze w tej durnowatej pracy i wyje, bo już sił nie mam. Dzięki dziewczyny za pocieszenie...
Skrawku, jak moge mamie, czy tacie powiedzieć, że nie mam za co sobie szkoły opłacić itd, jak oni sponsorują nam wesele? To chyba byłoby troszkę za duzo (juz jest za duzo, co dopiero im dokładac).

Ze ściśniętym gardłem ciągle mamie powtarzam, że wszystko jest ok, że się niepotrzebnie martwi, a ona wciąż mówi, że coś ją nie pokoi i czy napewno mówie prawdę. Dość mam tego poprostu.

Dodatkowo w tym miesiącu wydałam 200 zł na pieprzonego lekarza, bo mielismy kryzysową sytuację i trzeba było szybko działać ... Myslałam że już mnie to nigdy nie spotka. Przebolałam. Poprzedniego tygodnia nie pamiętam, bo wiłam się z bólu, ale już jest dobrze, tylko kiedy to wszystko się kurwa skończy.

Może przesadzam. ... Ale nastąpiło jakieś zmęczenie materiału. Mam ochotę pierdyknąć te studia w cholerę (i złamać tacie serce, bo bardzo we mnie wierzy), rzucić tą pracę (bo nawet o dzień urlopu błagać muszę), zrezygnować z mieszkania (nagle jakieś wielkie dopłaty za wszystko) i wyjechać gdzieś daleeeeko.

Odpowiedz
Wonderka 2009-02-24 o godz. 12:50
0

Dziewczyno Głowa do góry. Nam calutkie wesele od gaci po salę i auto finansowali nasi rodzice, bo nas po prostu, qrva,nie było stać.

Nie możemy nic odłożyć już od kilku, kurwa, lat. Jak przychodzi do płacenia za szkołę mojego M. to po prostu strach w oczach.

Znajomych olać sikiem prostym. Jak im się tak fajnie to zajeb..., nie ma się co przejmować Co ja się nasłuchałam, że "my" to byśmy nigdy nie robili wesela, nie mogąc go sobie samym sfinansować. A co to mnie, qrva, obchodzi.

A rodzice, myślę, naprawdę się cieszą, że mogą wam pomóc. Oddać zawsze można kiedyś,kiedyś tam...

Teraz się ciesz weselem. Na pewno wszystko będzie dobrze.

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 12:46
0

Poradzisz sobie, oby powolutku do przodu. Powiedzialabym na Waszym miejscu rodzicom, ich wsparcie naprawdę jest niezastąpione w takich sytuacjach. :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 12:41
0

cóż mogę Cię tylko przytulić :usciski: ... ehhhhhh czasami tez tak myślę, że u mamusi było ciepło, bezpiecznie i beztrosko, ale czas najwyższy był aby wydorośleć i radzić sobie samemu :)

I też wkurza mnie fakt, że osoby, ktore wykazują roszczeniowy stosunek do wszystkiego i do wszystkich mają w życiu "z górki"

Odpowiedz
magdaF. 2009-02-24 o godz. 12:29
0

:usciski:

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie