• Gość odsłony: 2475

    Jak uniknąć obsesji?

    Hej dziewczyny!jak tak śledzę to forum i znajduje ciagle nowe informacje i czytam o tych, ktore chca miec dzieci, a nie moga,albo nie chca i maja, albo sa juz w ciazy to zaczyna strach blady na mnie padac. Tzn czuje, ze jeszcze troche i zaczne miec obsesje na pukncie roznego rodzaju "zabiegow", ktore dziewczyny wykonuja, zeby zajsc w ciaze. Zastanawiam sie, czy to Wam az tak bardzo pomaga? Czy nie lepeij po prostu dbac o siebie, ale bez przesady i nie myslec o tym, czy to ten dzien, ta godzina , ta minuta? Dobrze znac swoj organizm, ale jak sie czegos bardzo chce,to sie tego nie dostaje, bo dziala jakas blokada w mozgu. Nie lepiej zyc na luzie? ja juz sie zaczynam stresowac, co bedzie. Wolalabym nie wpadac w sidla obledu...Tylko gdzie jest granica?

    Odpowiedzi (30)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-09-05, 00:36:10
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
buniuta 2009-09-05 o godz. 00:36
0

Przy pierwszej ciąży większość ludzi dowiedziała sie o jej istnieniu w momencie- kiedy dzidź już od nas odchodził..... Było smutno....
Nikt nie wiedział jak sie zachować.......
Ja szalałam widząc do okoła jakieś ciężarne zapuszczone baby obwieszone bachorami!
Do dziś nie znam odpowiedzi na pytanie DLACZEGO?!

Przy drugiej nie chciałam mówić, bo bałam sie rozczarowania, bólu, współczucia komentarzy....
Mój Kochany J. przekonał mnie, żeby dzielić sie swoim szczęściem... I było super........ a w momencie kiedy krwawiłam i wszystko było na włosku - przyjaciele i rodzina byli ze mna i szczerze wspierali! Tame dni zostaną w mojej pamięci na bardzo długo.....
Po raz kolejny przekonałam sie, że istnieje szczera empatia i prawdziwi przyjaciele!

Emocje ciążowe to bardzo indywidualna sprawa... nie można nic radzić, każdy musi z tym temetem sam dojść do porządku!

Odpowiedz
asieczek 2009-09-05 o godz. 00:01
0

Magdalena_28 napisał(a):
jeśli dane mi będzie zostać mamą ... nie przyznam się do tego, że jestem przy nadziei - do czasu początku drugiego trymestru
przepraszam że się wtrące do wątku ale II trymestr nie daje żadnej pewności
straciłam dziecko w 23 tyg. ciązy i takie rzeczy się moga przytrafić nawet i w 9 miesiącu

myśle że gratulować należy wszystkim, pamiętam jak zaszłam w druga ciąże to się chwaliłam bo nie chciałam robić z tego tematu tabu i nie wierzyłam w jakieś zapeszanie
co ma się stać to się stanie,a ludzie koło nas są najważniejsi pomogą przetrwać najgorsze chwile

Odpowiedz
elek 2009-09-04 o godz. 20:15
0

powiem z własnego doświadczenia.... jeśli uda mi się zajść drugi raz w ciążę.. nie przyznam się właśnie od drugiego semestru.. powiem tylko mężowi mamie i siostrze... to odkręcanie wszystkiego... udawane współczucie... irytowało mnie... i przypominało o tym co się stało a najlepszy był komentarz teściowej.. "że poroniłam bo źle sie odżywiałam i jestem za chuda" ona dowie się ostatnia... mąż uroczyście obiecał, że nie powie swojej rodzinie dopóki ja nie wyrażę zgody...

Odpowiedz
Gość 2009-09-04 o godz. 10:34
0

Wonderka napisał(a):Dlaczego nie gratulowac Bo moze sie cos stac I ta granica 2 trzmestru :o

Wydaje mi sie, ze przezywanie radosnych i smutnych chwil scala ludzi.

Ja chccialabym aby mi gratulowano a w razie tragedii laczono sie ze mna w bolu.
Ja również myślę podobnie,
nie wyobrażam sobie, żebym w razie poronienia, miała to wszystko przeżywać sama i nikt by nie wiedział, że byłam wcześniej w ciąży, mam tu na myśli raczej nie forum - chociaż może trochę też - a ludzi wokół mnie w ogóle,
a co do tej granicy II trymestru to tak się przyjmuje, że po 12 tygodniach ciąży prawdopodobieństwo poronienia jest dużo mniejsze niż we wcześniejszych tygodniach, no ale też się zdarza, niestety :(

Odpowiedz
Wonderka 2009-09-04 o godz. 09:09
0

Magdalena_28 napisał(a):już nie gratuluję nowo zaciążonym - nie chcę zapeszać ...jakby się coś stało .. gdyby doszło do samoistnego poronienia ... nie chcę komuś gratulować aby za kilka tygodni wyrażać żal z powodu straty nienarodzonego dziecka
:o Nie wiem, czy już próbujesz zostać mamą czy jesteś jesteś na etapie przygotowań, więc trudno Cię oceniać (wcale tego z resztą nie chcę robić) nie nie moge jednak zrozumiec Twojego podejscia

Dlaczego nie gratulowac Bo moze sie cos stac I ta granica 2 trzmestru :o

Wydaje mi sie, ze przezywanie radosnych i smutnych chwil scala ludzi.

Ja chccialabym aby mi gratulowano a w razie tragedii laczono sie ze mna w bolu.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-08-30 o godz. 14:35
0

ale Magda to nie jest tak, kazdy dzieli sie ze swoim szczesciem i chce slyszec od innych , ze ciesza sie z Toba. Nie mozna wychodzic z zalozenia , ze jak jestem w ciazy to moze poronie....po co wychodzic za maz moze sie rozwiode i tak w kolko.Po to tu jestemy aby sie cieszyc razem ale i wspierac jak przyjdzie na to potrzeba...ja tak to rozumiem

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-08-29 o godz. 23:01
0

wczoraj będąc w Arkadii spotkałam wiele kobiet w ciąży i widok kobiety z brzuchem przyprawiał mnie o "fizyczny ból" ... nie zazdrościłam .. tylko odczuwałam jakiś głęboki żal .. że tak chciałabym zostać mamą - ale w tym cały ambaras, aby dwoje chciało na raz :|

już nie gratuluję nowo zaciążonym - nie chcę zapeszać ...jakby się coś stało .. gdyby doszło do samoistnego poronienia ... nie chcę komuś gratulować aby za kilka tygodni wyrażać żal z powodu straty nienarodzonego dziecka

jeśli dane mi będzie zostać mamą ... nie przyznam się do tego, że jestem przy nadziei - do czasu początku drugiego trymestru

Odpowiedz
Gość 2009-08-29 o godz. 20:28
0

Wiec DobraC- juz sie nie nakrecamy :) ja mam zreszta dodatkowy powod- od wrzesnia bede miec wiecej pracy, wiec teraz nastawiam sie na kariere ;)
pozdrawiam !

Odpowiedz
DobraC 2009-08-28 o godz. 01:52
0

Emma - witaj w klubie

Ja sie nakrecam - i jak powiedziala mi kiedys Pewwna bardzo Madra i Doswiadczona Osoba - jestem na najlepszej drodze do tego zeby miec problem... bo myslenie, sila umyslu - jest niezwykla....
dlatego podobno czesto zdaza sie tak ze po adopcji nagle rodza sie dzieci :)

Odpowiedz
Kasia_S 2009-08-27 o godz. 23:52
0

Dlaczego? Bo to może zależy od tego co kto uważa za robienie "za dużo" ;)
Emmo, moim zdaniem testy i mierzenie temperatury to nie nakręcanie się, tylko poznawanie działania własnego organizmu i obserwacja go właśnie po to, by wyznaczyć najlepsze dni i w związku z tym, żeby się szybciej udało, a dalej - żeby się mniej stresować, że nie wychodzi ( a nie celować w ciemno) i się właśnie nie nakręcać ;) :D

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-08-27 o godz. 21:48
0

monika77 napisał(a):zgadzam sie z Kasia_S latwo mowic, tym co nie maja problemow.
Mnie po laparoskopii odkryli endometrioze i nakaz " szybkiego zaciazenia" bo choroba lubi wracac i liczy sie kazdy miesiac....wez sie nie nakrecaj
Monika, po kilku miesiącach to każdy się nakręca. Tylko po co się nakręcają Ci, co jeszcze nawet starań nie zaczęli, a już problemy wymyślają?

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 21:45
0

zgadzam sie z Kasia_S latwo mowic, tym co nie maja problemow.
Mnie po laparoskopii odkryli endometrioze i nakaz " szybkiego zaciazenia" bo choroba lubi wracac i liczy sie kazdy miesiac....wez sie nie nakrecaj

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 21:13
0

Zgadzam sie oczywiscie z Wami, ze dobrze i czytac i nie czytac forum. Postanowilam, ze czytac bede, ale poza badaniami na toxo itp potrzebnymi przed zajsciem nic wiecej nie bede robic. Mysle, ze jakbym zaczela robic testy, mierzyc temp itp to bym sie tylko stresowac zaczela. A ja chce "bezstresowo" poczac potomka, hihi.
Piszac ten post mialam na mysli nie te dziewczyny, ktorym sie nie udaje, tylko te, ktore planuja :) ( bez urazy )
reasumujac, skorzystam tez z rad moich kolezanek, ktore maja dzieci i twierdza, ze lepiej nie myslec i nie planowac. Wiec od dzis bede odpedzac obsesyjne mysli typu :"co by bylo, gdyby...".
pozdrawiam!

Odpowiedz
Wonderka 2009-08-27 o godz. 11:17
0

Tak, jeden dział. Chyba wiem jaki 8) Czytam sobie np. Aniołki i ryczę jak bóbr i mąż mówi, czego ryczysz...a ja, ze to takie straszne, że niesprawiedliwe...on, że po po wtedy tam zaglądasz...

I kurde nie wiem czemu, jest to zaglądam, piszą to czytam.

I jak mam dobry dzień to spox, ale jak złapie doła i się "zaczytam" to blecze mężowi w rękaw i wogóle i w szczególe...

Ale powolutku uczę się nie wariować. :)

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 10:58
0

Ja też po sobie widzę jak na mnie wpływa forum (a właściwie jeden dział) i niestety muszę zacząć się ograniczać bo chyba za bardzo się nakręcam.

Odpowiedz
Wonderka 2009-08-27 o godz. 10:25
0

Oczywiście, że idealnie byłoby mieć do wszystkiego odpowiedni dystans, ale coż, łatwo się mówi do czasu. Jak już się wpadnie w całą maszynę przygotowań, to można sie zatracić.

Ja sama widzę po sobie, jak bardzo negatywny/pozytywny wpływ może mieć czytanie forum.

Dobrze, że mąż szybko mnie na ziemię sprowadza.

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 04:20
0

Kasia_S napisał(a):Łatwo komuś mówić o blokadzie, psychice jak sam nie miał problemów. A weź spróbuj nie myśleć jak musisz mierzyć, odliczać, łykać, kłuć się itp. Jak nie można przestać myśleć, że sie jest w ciązy, jak nie może ktoś chory zapomniec o swojej chorobie tak NIE DA się nie myśleć o tym, że sie staramy. To niewykonalne.

Ja się z tym zgadzam, że to właściwie niewykonalne ;)
Napisałam, że się im nie dziwię, że nie potrafili już o niczym innym mówić i myśleć, bo sama pewnie bym też nie potrafiła. Ale coś w tym jednak jest, że czasem całkowite "odpuszczenie sobie" przynosi rezultat. Tylko, że łatwo powiedzieć, gorzej wykonać.

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 03:59
0

kama, niesamowita historia z tymi ludźmi o których piszesz, czyli rzeczywiście coś w tym jest, że jak się wrzuci na luz, to pomaga. lol 7lat nie mieli dzieci, a tu nagle dwójka na raz, pewnie to był szok, fajnie.

Odpowiedz
Kasia_S 2009-08-27 o godz. 03:59
0

Łatwo komuś mówić o blokadzie, psychice jak sam nie miał problemów. A weź spróbuj nie myśleć jak musisz mierzyć, odliczać, łykać, kłuć się itp. Jak nie można przestać myśleć, że sie jest w ciązy, jak nie może ktoś chory zapomniec o swojej chorobie tak NIE DA się nie myśleć o tym, że sie staramy. To niewykonalne.
A jesli ktoś ma na to przepis to ja pierwsza ustawiam się w kolejce po receptę.
Jakiś złoty środek?

--------------

starająca się bezskutecznie od 17 miesięcy....

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 03:52
0

Carrie napisał(a):Dziewczyny, to wszystko prawda. Badania są ważne, diagnostyka tym bardziej. Ale po co się nakręcać i badać we wszystkich możliwych kierunkach, jeśli się jeszcze na dobre nie zaczęło starań? Mi o taką obsesję chodziło.

Wiadomo, że jeśli para współżyje regularnie i bez zabezpieczeń przez rok i nic, to jest to sygnał do tego, że coś jest nie tak i że warto wykonać wszelkie badania. Ale samo nakręcanie się i panikowanie, że coś będzie (choć nic nie wskazuje na to. że rzeczywiście tak jest) nie tak - to trochę na wyrost IMHO :)
Zgadzam się z tym w 100% i uważam, że nie należy przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę ;)

Chociaż znam takich ludzi ze swojego otoczenia, którzy 7 lat starali się o dziecko i nic. Ileż oni robili badań w różnych kierunkach, ile mieli konsultacji u różnych najlepszych specjalistów nie sposób zliczyć. Poza tym tak strasznie pragnęli tego dziecka, że nie potrafili już o niczym innym mówić (w sumię się im nie dziwię). W końcu ona zaszła w ciążę po pół roku od zakończenia procedury adopcyjnej, kiedy w ich domu zamieszkało w końcu upragnione małe szczęście :D a oni wiadomo dali już sobie spokój z jakimikolwiek staraniami o dziecko. Wtedy dopiero był szok i setki pytań jak to mozliwe ;)
A teraz mają dwie małe dziewczynki :D
Myślę, że w tym przypadku zabrakło właśnie tego luzu, o którym mowa wyżej i żaden z licznych lekarzy, których odwiedzali nie wpadł na to, żeby się zająć też psychiką, która tu dosyć mocno się na tyle lat zablokowała ;)

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 03:11
0

Gumiś napisał(a):No właśnie dziewczyny, kiedy należy się zacząć martwić, że coś jest nie tak? po trzech, czterech, pięciu miesiącach czy po roku nieudanych starań? jak to było z wami?
Gumisiu, teoretycznie jak po roku nic nie wychodzi, to powinno się zrobić wszystkie badania. W praktyce jest tak, że po kilku miesiącach starań większość dziewczyn, chcących zajść w ciążę, jest tak zestresowana i wystraszona, że idzie do lekarza. Czasem się okazuje, że coś jest nie tak. A czasem, ze po prostu nie udało się jeszcze trafić w te magiczne 12 godzin w ciągu miesiąca :) Jeśli bardzo się martwisz, idź do lekarza i mu o tym opowiedz. A może warto zacząć od mierzenia temp. i testów owu? Już przy wykresach często wychodzą pierwsze nieprawidłowości..

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 03:07
0

No właśnie dziewczyny, kiedy należy się zacząć martwić, że coś jest nie tak? po trzech, czterech, pięciu miesiącach czy po roku nieudanych starań? jak to było z wami?

Emmo, ja myślę, że z tym forum to jest tak, że każdy ma do niego indywidualne podejście, jednym pomaga, a jednym może zaszkodzić. Mi chyba pomoże, bo po 4 miesiącach nieudanych starań odważyłam się w końcu właśnie od dzisiaj rozmawiać na ten temat nie tylko z mężem ale też z forumowiczkami-osobami które mają podobne problemy, i podchodzę do tego w ten sposób, że może ich doświadczenia na coś się przydadzą i mi?

Odpowiedz
Kasia_S 2009-08-27 o godz. 00:37
0

A, nie no, tu to się z Tobą zgadzam Carrie.
Jak się nie zaczęło starań to nie ma sensu martwienie się.
Ale jak nie wychodzi to NALEŻY właśnie we wszystkich możliwych kierunkach się badać i to wczesniej niż po roku - według mnie gdzieś po 3,4 miesiącach chociaż badania hormonalne zrobić, bo np. jest za wysoka prolaktyna, którą można szybko zbić i jest ok :)

Odpowiedz
Gość 2009-08-27 o godz. 00:03
0

Dziewczyny, to wszystko prawda. Badania są ważne, diagnostyka tym bardziej. Ale po co się nakręcać i badać we wszystkich możliwych kierunkach, jeśli się jeszcze na dobre nie zaczęło starań? Mi o taką obsesję chodziło.

Wiadomo, że jeśli para współżyje regularnie i bez zabezpieczeń przez rok i nic, to jest to sygnał do tego, że coś jest nie tak i że warto wykonać wszelkie badania. Ale samo nakręcanie się i panikowanie, że coś będzie (choć nic nie wskazuje na to. że rzeczywiście tak jest) nie tak - to trochę na wyrost IMHO :)

Odpowiedz
Kasia_S 2009-08-26 o godz. 23:58
0

Możesz sobie odpuścić i jesli Ci się uda - to ok.
Ale jak się okaże, że masz problemy i nie możesz zajść to to nakręcanie będzie nieuchronne, bo będziesz musiała liczyć dni, łykać leki, latać na monitoring, kłuć się i kochać się z mężem na zawołanie. Bo inaczej się nie uda, takie życie...
Czego Ci oczywiście nie życzę, a piszę to dlatego, że nie zawsze te co się nakręcają robią to dla przyjemności, czasem z musu...

Odpowiedz
dodek 2009-08-26 o godz. 23:55
0

to nie jest tak jak piszesz Emmo czasami takie czytanie i nakręcanie pomaga przynajmniej w tym żeby wreszcie coś zrobić..... iść na badania i zacząc wreszcie interesować dlaczego nie wychodzi...... nam nie wychodziło przez prawie rok dopiero niedawno porobilismy badania. Mój mąż o.k. a ja za niski progesteron i żadne wyluzowanie mi nie pomoże jeśli nie zaczne brac proszków..... pewnie gdybym nie wchodziła na to forum i nie nakręcała sie to tak "luzować" mogłabym sie jeszcze z 5 lat zanim wreszcie jakiś gin skierował by mnie na badania bo niestety lekarze sami z siebie to nie są zbyt chętni.......
Wyluzowac sie trzeba ale dopiero wtedy jak wiesz że z wami obojgiem jest wszystko w porządku.........

Odpowiedz
Gość 2009-08-26 o godz. 23:03
0

Emma_ napisał(a):Carrie i jak? pomoglo? czulas sie lepiej i lżej?
No jak widać z linijki pomogło ;) I to bardzo. Ciążowych komplikacji itp. tez nie czytam, bo po co?

Odpowiedz
Gość 2009-08-26 o godz. 23:00
0

Juz za pozno, bo przeczytalam wszystko, polecialam zrobic wszystkie badania i teraz tylko drżę, że zacznę intensywnie chciec i wtedy nie bede mogla miec. Macie racje-jedyna teraz rada- nie czytac- ale to forum jest jak magnes...

Carrie i jak? pomoglo? czulas sie lepiej i lżej?

Odpowiedz
Nezi 2009-08-26 o godz. 22:46
0

Emmo,
jeśli jesteś poddatna na tego tylu wypowiedzi innych dziewczyn, powinnaś przestać czytać.

Odpowiedz
Gość 2009-08-26 o godz. 22:38
0

Mnie się udało nie wpaść w te sidła chyba tylko dlatego, że w pewnym momencie przestałam czytać Przedtem wszelkie wątki, posty i artykuły mnie tylko nakręcały

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie