• Gość odsłony: 10971

    Usterki strojów slubnych

    Mam taki pomysł, zeby stworzyć wątek,
    gdzie będzie można się dowiedzieć, jakie elementy
    stroju ślubnego są mało praktyczne, łatwo się niszczą,
    przeszkadzają np. w tańcu ;) .

    Dziewczyny, piszcie, co w Waszych sukniach nie zdało do końca egzaminu
    w tym najważniejszym dniu.

    Odpowiedzi (34)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-02-07, 09:02:12
    Kategoria: Ślub
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
KasikKK 2010-02-07 o godz. 09:02
0

Milutka napisał(a):Mam taki pomysł, zeby stworzyć wątek,
gdzie będzie można się dowiedzieć, jakie elementy
stroju ślubnego są mało praktyczne, łatwo się niszczą,
przeszkadzają np. w tańcu ;) .

Dziewczyny, piszcie, co w Waszych sukniach nie zdało do końca egzaminu
w tym najważniejszym dniu.
Długi - i jak się okazało w czasie wesela - ciężki tren. Sukienka super do kościoła i żeby w niej trochę postac i powyglądać ;) . Natomiast do zabawy - strasznie.
Ponieważ trenu nie dało się specjalnie podpiąć, musiałam go zawijać wokół ręki, aby móc tańczyć.

Odpowiedz
Sylvana 2010-01-28 o godz. 16:02
0

U mnie notorycznie odpinała się fizbina, po za tym mama przyszyła mi tren, ale i tak sie lekko ciągnął i wkońcu ktoś mnie nadepnął i rozerwało się szycie. W końcu zdjęłam halkę i tańczyłam z trenem, bo mi sie nie chciał poprawiać. Po weselu jeszcze zauważyłam, że suknia rozeszła sie na szwach. Sukienka nadaje sie do wywalenia (może jeszcze da rade przerobić ja dla córki jak księżniczką będzie chciała być na balu...o ile będzie córka) Ale i tak byłam z niej zadowolona :D

Odpowiedz
ewik_75 2010-01-28 o godz. 14:47
0

dziewczyny,

a gdzie naprawiałyscie usterki waszych strojów?
Mnie urwały się pętelki od trenu, porwała koronka... Chciałabym ją jakos ładnie zszyć, doszyć nowe pętelki, no i w ogóle doprowadzić suknię do dobrego stanu.

Jak sobie z tym radziłyscie?

Dzwoniłam do Madonny, gdzie kupiłam suknię (Warszawa), ale tam mogą to wykonac jako usługę dodatkową do prania, które kosztuje 150 PLN ;( a samo "naprawianie" 150/

Odpowiedz
Voluspa 2009-12-30 o godz. 03:31
0

Jako, że też już po, to podzielę się swoini doświadczeniami.
Właściwie to wszstko było ok. Poza dwoma drobiazgami. W kościele było wszystko w porządeczku, dopiero w trakcie tańcowania:

1. rozpięło mi się jedno kółko - i to kilka razy. Ale byłam uparta i za każdym razem je naprawiałam. Po trzecim naprawianiu już się przestało odpinać :o)

2. W ciągu nocy ta tilowa halka troszkę "oklapła" w wyniku czego zarówno ona, jak i spódnica zrobiły się lekko przydługie. Ale podwinęłam obie w pasie i już było ok.

No i jeszze ramiączko mi się nadpruło lekko, bo miałam takie ramiączka spuszczone na ramiona. Na szczęście całkiem się odpruło jak już sie rozbierałam w domu z sukienki.

Ale tak ogólnie to bardzo, bardzo jestem zadowolona z mojej sukienki :D

Odpowiedz
Meg* 2009-12-03 o godz. 10:38
0

U mnie podwijał się dół gorsetu - przy siedzieniu wyginały się druciki. Ale to zobaczyłam dopiero na zdjęciach z wesela :D I przy intensywnych baletach odpiął mi się ze dwa razy kuperek, pomimo podczepienia na specjalne sznureczki i dwie agrafki :D

Odpowiedz
Reklama
Nale 2009-11-25 o godz. 07:02
0

Co do halki, to ja od razu w salonie dostałam dwa "kable" - na wypadek, gdyby jednemu się coś stało. Co prawda interwencja nie była potrzebna, ale czułam sie pewniej. A panie same mi to zaproponowały, więc nie sądzę, by był to dla salonu jakiś problem.

Odpowiedz
asiak10 2009-11-25 o godz. 02:03
0

Mi urwał sie guziczek i pętelka do podpinania trenu - spiełam agrafką ale ta też się rozgieła (tren mimo podpiecia dalej lekko ciagnął sie po podłodze - takie sa załaozenia w Anabell) i deptanko było równe echh wkońcu odpiełam kiwiat z biodra i nim spiełam tren - moze nie wyglądało trewelacyjnie ale sie sprawdziło.

No i rozmiar, ja jestem dość spora - nikt nie wzioł pod uwagę ze mogę schudnać i ze będzie to widać a jednak! Na przymiarce suknie trzymała się znakomicie - obciskała to i owo, na slubie juz nie chociaż sznurowanie było ściagniete ma maksa - mierzcie suknie jeszcze ze dwa dni przed ślubem.
pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-11-22 o godz. 14:28
0

Ramiączka w gorsecie :( chociaż tego nie czułam podczas całego slubu i wesela - to na zdjeciach widać, że mam lekko zaczerwienioną skórę na obojczykach (ramiączka zbiegały sie na dekolcie). A na drugi dzień - obojczyki były bardzo bolesne i lekko czerwone :( a w salonie zapewniano, że nie będzie z tym problemu :(
Druga sprawa to halka -ale tu poradziliśmy soboie od razu - też schudłam i jak tylko założyłąm suknię to okazało się, że robiąc krok do tyłu przydeptuję halkę - mama mi ją podszyła jeszcze przed wyjściem do kościoła. Poza tym nic więcej się nie działo. Welon zdjęłąm jeszcze przed obiadem :)

Odpowiedz
Gość 2009-11-22 o godz. 03:29
0

No wlasnie- u mnie tez zawiodla halka.
konkretnie kolo (drut?) mi sie zlamal. Nawet nie wiem kiedy.
Generalnie, nie bylo tego wcale widac, ale sukienka opadla ciut nizej i ja przydeptywalam.

Zaluje, ze nie wzielam super glue i scyzoryka- byloby po klopocie 8)

Odpowiedz
Nale 2009-11-21 o godz. 16:37
0

U mnie też długosć. Miałam jednoczęściową suknię i jej długośc była OK, ale schudłam i opadała mi halka. Zaszywałyśmy ją na bieżąco, ale niewiele to dało. Do zwykłego hasania po parkiecie było jeszcze nieźle, ale nasz piekny walc był dla mnie absolutną akrobacją. Halka miała rozmiar 32 (kupiona lekko za mała), a schudłam tak drastycznie przez 3 ostatnie dni.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-11-20 o godz. 11:36
0

Teraz moja kolej ;)
Wielkim niewypałem były koła w halce. Miałam 2, na dole i po srodku. To wyższe wyszło juz na początku wesela, więc je wywaliłam. To niższe pogieło sie juz chyba przy wsiadaniu do samochodu, ale nie było widac, bo zorientowałam sie dopiero po zdjęciu sukni. Tyle tylko, że deptałam sobie po falbanach z przodu.
Suknia była tak ciasna, że do dziś bolą mnie żebra lol
Tren i tak się walał po ziemi, mimo, że był podwiązany.

Ale... było warto 8)

Odpowiedz
Gość 2009-09-09 o godz. 19:08
0

algaj napisał(a):
fagih - czy dało sie w takiej za dlugiej sukience jakos tanczyc w ogole?
Bo ja chyba tez schudlam i ciut wydaje mi sie moja zbyt dluga...denerwuję się :(
Praktycznie nie schodziłam z parkietu :D Jedyne przy czym musiałam uważać to kroki w tył. Nie wiem czy to kwestia materiału czy kroju ale sukienka w tańcu 'chodziła' i ruszała się razem ze mną - więc nie przeszkadzało, nie czułam długości. Gorzej przy statecznym chodzeniu, przydeptywałam nie wiedzac kiedy.

Odpowiedz
nutshell 2009-09-09 o godz. 15:04
0

super temat :)
teraz wiem już troche czego sie obawiać. :)

Odpowiedz
algaj 2009-09-09 o godz. 06:11
0

fagih napisał(a):Długość. Przy przymiarkach idealnie, potem się chudnie ze stresu i kicha.
Ja miałam sukienkę jednoczęściową więc nawet nie było jak zawinąć spódnicy.
Na fotkach z kościoła widać, że za długa i że ją przydeptuję ( a jaki stresior, że się człowiek wywali idąc do ołtarza ;) )
fagih - czy dało sie w takiej za dlugiej sukience jakos tanczyc w ogole?
Bo ja chyba tez schudlam i ciut wydaje mi sie moja zbyt dluga...denerwuję się :(

Odpowiedz
Gość 2009-08-11 o godz. 22:21
0

a w mojej skience zawiodly ramiaczka. Gora wygladala jak gorset, ale z dodatkowymi cieniutkimi ramiaczkami. W salonie, w ktorym mi ja dopasowywano do mojej sylwetki zle wymierzono te ramiaczka i przez caly dzien slubu opadaly mi co kilka minut. Mam nawet zdjecie jak ide z tata do oltarza i jedno ramiaczko zupelnie opadlo--niezbyt to wygladalo. Zwroccie uwage podczas przymiarek jak suknia 'rusza sie' z Wami. Ja podczas przymiarek stalam bez ruchu, wiec nawet nie zauwazylam tego problemu. Dopiero gdy zaczelam w niej chodzic i tanczyc, to blad w sztuce krawieckiej stal sie zauwazalny.

Odpowiedz
Betrisa 2009-08-11 o godz. 11:24
0

No to ja coś doddam. Po mszy i zdjęciach już na weselu druty wyszły mi z gorsetu i zaczęły boleśnie wbijać się. Musiałam sobie chusteczki włożyć. na sylwestra włożyłam gorset jeszcze raz po farbowaniu druty obcięłam i jest ok.

Odpowiedz
Jania 2009-07-10 o godz. 17:04
0

siup do góry

jedne co już moge napisać - mierzcie suknie dokładnie oglądajac się w lustrze - czestokroc panie nie zawiazują dobrze gorsetu badz nie dopinaja sukien czy halki, a potem sa przeboje - jak sie skoncza opisze w maju :)

Odpowiedz
Aoi 2009-06-28 o godz. 17:14
0

Zdecydowanie nie założyłabym znów gorsetu jaki miałam na ślubie cywilnym...



Problem w tym, że ile razy nie usiadłam, to dół gorsetu wywijał się do góry. Było to dość denerwujące i niewygodne. Niestety, sukienkę miałam jednoczęściową i nie miała usztywnianej góry. Prawdę mówiąc krawcowa się nie sprawiła i góra była za luźna (gorset miał modelować mój brzuszek pod sukienką), tak że mogłam wcale nie nakładać tego gorsetu. Ale już było za późno na szukanie odpowiedniego staniczka.

Odpowiedz
Gość 2009-06-23 o godz. 15:56
0

3-metrowy welon też nie jest bardzo praktyczny.
Kiedy mój mąż wnosił mnie przez próg sali weselnej,
ktos nadepnął na welon, przez co głowa poleciała mi do tyłu,
a fryzura ledwo wytrzymała takie szarpnięcie lol
Poza tym spódnica- jak się trochę schudnie robi się trochę za długa

Odpowiedz
Gość 2009-06-22 o godz. 10:50
0

Biustonosz silikonowy bez ramiączek

Przez pół wesela miałam wrażenie, że mi cycki wylecą dołem (sukienka dwuczęściowa z gorsetem) lol

Oczywiście wina ewidentnie moja, bo kupiłam za duży ;) Ale na szczęście gorset mocno zasznurowany był :D

Odpowiedz
Gość 2009-06-22 o godz. 08:16
0

Długość. Przy przymiarkach idealnie, potem się chudnie ze stresu i kicha.
Ja miałam sukienkę jednoczęściową więc nawet nie było jak zawinąć spódnicy.
Na fotkach z kościoła widać, że za długa i że ją przydeptuję ( a jaki stresior, że się człowiek wywali idąc do ołtarza ;) )

Odpowiedz
Gość 2009-06-21 o godz. 19:06
0

a wlasnie przypomnialam sobie jeszcze o tym kole w halce - w trakcie wesela sie rozpielo a ja nie zauwazylam i szalalam dalej az wylazlo i potem byla akcja ratunkowa - nawlekanie drutu w kanalik w halce ;) potem widocznie bylo niedopiete albo sie poluzowalo bo co jakis czas sie rozpinalo...

Odpowiedz
ampa 2009-06-21 o godz. 16:47
0

adriana napisał(a):A ja trochę stane w obronie tiulu ;)

Miałam spódnicę tiulową (3 warstwy, bez trenu) i mimo iż byłam pogodzona, że się się na pewno porwie i to mocno to jednak uszkodzenia są małe - głównie z winy, ze ktoś obok zachaczył obcasem. Po prostu na samym dole oberwał się kawałek tiulu. Ale to samo zdarzyć się może przy każdym delikatnym materiale.

A tak w ogóle to ja miałam przy spódnicy dwa guziki, zeby móc sobie ją regulowac w trakcie wesela - sprawdziło się.
u mnie uszkodzenia także były niewielkie, na dole kawałek

ja także miałam dwa guziki
ale nawet ten szczuplejszy musiałam troche przesunąc bo przed slubem troche schudłam...

całość była wygodna i super dopasowana-jedna przymiarka i odbiór gotowej sukni, która leżała jak ulał

Odpowiedz
Gość 2009-06-21 o godz. 16:15
0

A ja trochę stane w obronie tiulu ;)

Miałam spódnicę tiulową (3 warstwy, bez trenu) i mimo iż byłam pogodzona, że się się na pewno porwie i to mocno to jednak uszkodzenia są małe - głównie z winy, ze ktoś obok zachaczył obcasem. Po prostu na samym dole oberwał się kawałek tiulu. Ale to samo zdarzyć się może przy każdym delikatnym materiale.

No a gorset był cały wyszywany koralikami i przyjeli mi do pralni (i to takiej w centrum handlowym) no i ładnie się wszystko wyczyściło.

W każdym razie nie zmieniłabym decyzji, a wcale nie było łatwo znaleś taką sukienkę jaką sobie wymyśliłam :)

A tak w ogóle to ja miałam przy spódnicy dwa guziki, zeby móc sobie ją regulowac w trakcie wesela - sprawdziło się.

Odpowiedz
pinkivi 2009-06-21 o godz. 16:08
0

Mnie mimo wszystko wygoda mojej sukni zaskoczyła, ale jednak pojawił się problem, bowiem fiszbina w halce na drugim kole się rozłożyła i musiałam ja ostatecznie wyjąć, co wcale nie było takie głupie, sukienka dobrze się układała. Najpierw zaczęliśmy wraz z nowo poślubionym mężem ją sklejac taśmą klejącą, ale potem po kilku godz wyjęłąm. Reszta super. z halką chyba są największe problemy.

Odpowiedz
Gość 2009-06-21 o godz. 15:47
0

U mnie krawcowa sie starała zeby gorset był elastyczny jak najbardziej i zebym mogla ruszac rekami ;) niestety za bardzo widac wywijałam łapami a ze gorset byl w stylu piano (koronkowe rekawy) niestety nieco pekly rekawy pod pachami bo koronka malo jest elastyczna. Na szczescie obecna byla ciocia krawcowa (wczesniej ratowala moją sukienke komunijną ;) ).

No i tern...byl podpiety, ale w pewnym momencie zmienilam buty na obcasie na japonki ;) i cala suknia szorowala po ziemi (ze wzgledu na to, ze byla szyta, nie miala metki z przepisem prania nie chcieli mi jej przyjac w kilku pralniach, az moja tesciowa sie za nią wziela i na szczescie plamy zeszly).

I jeszcze jedno - powinnam byla zdjac dlugi welon (2m) przed siadaniem do stolu. Po ktoryms toascie stanelam krzeslem na welonie i powstala piekna dziura ...dobrze ze mialam krotki na zmiane.

Odpowiedz
ampa 2009-06-21 o godz. 15:43
0

Agusia napisał(a):sukienke (dwuczesciową) odebralam na tydzien przed slubem :) Nie podejrzewalam, ze przez ten tydzien jeszcze tyyle schudne :( No i w dniu slubu, kiedy ubralam spódnicę, okazalo sie ze jest za luźna :(:(:( No a potem to ciągle mi "zjeżdzała".
Dlatego proponuje KONIECZNIE przymierzyc swoja kiecke dzien przed tym WIELKIM DNIEM
popieram!!

ja sobie guzika przeszywałam na dzień przed
bo tez była za luźna

Odpowiedz
Gość 2009-06-21 o godz. 15:25
0

sukienke (dwuczesciową) odebralam na tydzien przed slubem :) Nie podejrzewalam, ze przez ten tydzien jeszcze tyyle schudne :( No i w dniu slubu, kiedy ubralam spódnicę, okazalo sie ze jest za luźna :(:(:( No a potem to ciągle mi "zjeżdzała".
Dlatego proponuje KONIECZNIE przymierzyc swoja kiecke dzien przed tym WIELKIM DNIEM

Odpowiedz
ampa 2009-06-21 o godz. 14:56
0

mnie takze sie tiul podarł podczas tańca
i stało się to co przewidywałam że sie stać może
mimo iz panie w sklepie zapewniały że to nie możliwe..
pończochy samonośne zaczęły opadać gdy po
wszelkich fikołach na parkiecie
uda się spociły i nabrały poślizgu...
ale podobne przejścia miałam juz wczesniej
i byłam zabezpieczona ;)

reszta super lol

Odpowiedz
b.londynka 2009-06-21 o godz. 13:36
0

Moja organza tez sie porwala:D Dodam, ze suknia byla wypozyczona, a mi ani grosza nie kazali doplacic;) Wydaje mi sie jednak, ze powodem bylo niedopasowanie spodnicy. Schudlam od czasu przymiarki wiec tren mimo podpiecia ciagnal sie po ziemi. Skonczylam trzymajac kiecke jedna reke w tancu. Nie polecam wiec tiulow, organzy itp!

Odpowiedz
Gość 2009-06-21 o godz. 13:14
0

ze swojego doświadczenia będę mogła napisać dopeiro za parę miesięcy, ale z opowieści koleżanek wiem, że czasem jak jest dużo różności przyszytych na skuience (hafty, koraliki, cekiny itp.) to są kłopoty z praniem, bo nie wszędzie podejmują się uprania takiej kiecki.
A i jeszcze moja bratowa miała suknię z kilkoma warstwami tiulu w spódnicy - bardzo ładnie się podarł u dołu w czasie wesela.
pozdrawiam

Odpowiedz
kasia_kl 2009-06-21 o godz. 12:12
0

U mnie problemem okazały się koraliki poprzyszywane u góry gorsetu. w czasie uroczystosci i wesela z powodu emocji mało zwracaly mojej uwagi ale nastepnego dnia mialam czerwone i bolace miejsca pod pachami poniewaz poobcieraly sie o te koraliki.

Odpowiedz
freya4 2009-06-21 o godz. 11:32
0

ja po swoich przeżyciach nie polecam sukien z tiulowym trenem, pomimo że był podpinany, był dla mnie bardzo dużym problemem. :|

Odpowiedz
ewan 2009-06-21 o godz. 11:05
0

u mnie najgorszą rzeczą było koło w sukni
podczas tańców omal sie nie wywaliłam kilka razy

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie