• Wiol-ka odsłony: 2688

    Jak pozbierać się po smutnej wiadomości?

    Własnie wróciłam z uczelni. Podczas obrony dowiedziałam się o wypadku męża koleżanki z grupy. Jechał z trzema kolegami samochodem. Siedział z tyłu. Kolegom siedzącym z przodu nic się nie stało, drugi pasażer z tylnego siedzenia zginął. On ma przerwany rdzeń kręgowy i uszkodzone kręgi. W najlepszym wypadku będzie jeździł na wózku.Jego zona jest przy nim. Codziennie po pracy jeździ kilkadziesiąt kilometrów do szpitala. Karmi go, myje i stara się być dzielna.A ja cały czas mam przed ją przed oczami, kiedy mówi o swoim Pawełku. Wychodziłyśmy za mąż w tym samym czasie więc czasem podczas średnio ciekawych zajęć dzieliłyśmy się "wrażeniami" z pierwszych miesięcy po ślubie. Mówiła o nim jak o ideale, tęskniła kiedy nie widziała go chociaż dwa dni. Dziwiła się mi, że nie przeżywam, że mój mąż wyjechał na kilka dni.Kiedy widziałyśmy się ostatnio mówiła o nowym mieszkaniu które kupili, o każdym sprzęcie, który razem wybierali. Rozpoczęła wymarzoną pracę, myśleli o dziecku...Nie mogę się pozbierać po tej wiadomości.

    Odpowiedzi (17)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-07, 23:55:04
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Wiol-ka 2009-01-07 o godz. 23:55
0

Ja też wierzę w to że nadal będą razem szczęśliwi. Mąż przeżył wypadek i to w tej chwili jest najważniejsze.
Nie da się jednak ukryć, że ich życie zmieni się całkowicie. Nie wiadomo czy będą mieli szansę zrealizować swoje plany i spełnić marzenia. Jego stan nadal jest bardzo ciężki - wiadomo juz że nigdy nie będzie chodził, w najblizszych miesiącach okaże się czy stan będzie na tyle dobry by mógł poruszać się na wózku. Nie wiem jak on znosi to psychicznie - na pewno nie wróci już do pracy i nie zagra juz w piłkę, która była jego pasją.
Mam nadzieję, że obojgu starczy sił i wytrwałosci aby pogodzić się z losem i nauczyć się żyć od nowa.

Smutne jest to, że przyczyną tego nieszczęścia była głupota kierowcy auta. Prawdopodobnie za cel postawił sobie przejechanie 80 km w ciągu 40 minut w warunkach zimowych. Jednego kolegę zabił, drugiego okaleczył. Jemu samemu nic się nie stało. Bez komentarza...

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 22:09
0

Ajka napisał(a):A ja mysle, ze oni dalej sa i beda wspanialym, szczesliwym malzenstwem.
też tak uważam.

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 19:26
0

A ja mysle, ze oni dalej sa i beda wspanialym, szczesliwym malzenstwem.

Odpowiedz
julcika 2009-01-07 o godz. 09:37
0

Przykra historia... :|
Wszyscy pewnie zadają sobie pytanie:" "Dlaczego ON?"

Powinnaś być silna za Was obie, najważniejsze ,że przeżył...

Odpowiedz
jennifer 2009-01-07 o godz. 06:45
0

:(

czasem się zastanawiam dlaczego zycie wystawia nas na takie próby ?

bo chyba nie po to zeby udawadniać ze jesteśmy silni i sobie z wszystkim poradzimy...bo komu? sobie? tylko kolejny raz po co?

ale podobno takich pytan sie nie zadaje........

Odpowiedz
Reklama
Maggie1983 2009-01-07 o godz. 02:03
0

:(

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 22:07
0

Zupełnie zgadzam się z fonią.
Oni nie tylko byli, oni są szczęśliwym małżeństwem. Teraz, owszem, będzie im trudniej, ale ślubowali na dobre i na złe. Wiele się zmieni w ich wspólnym życiu, ale najważniejsze, że ich wspólne życie trwa nadal.
Życzę obydwojgu dużo siły.

Odpowiedz
fonia 2009-01-06 o godz. 21:28
0

Sytuacja straszna, ale myślę, że nie należy"skreślać" ich jako szczęśliwe małżeństwo. Na pewno jest to przykry etap w ich wspólnym życiu, teraz potrzebują przyjaciół, którzy podniosą ich na duchu, dodadzą siły i pomogą uwierzyć w sens życia.
Nadal mogą być szczęsliwym małżeństwem, ale nie sami. Muszą nauczyć się żyć ze sobą od początku.

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 09:02
0

Smutna historia :( ale mam nadzieje, ze wszystko sie dobrze skonczy.

Odpowiedz
Och 2009-01-06 o godz. 08:18
0

:usciski: Teraz Twojej koleżance potrzeba dużo siły i wiary w lepsze jutro. Mam nadzieję, że to znajdzie.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-06 o godz. 06:06
0

To bardzo smutna historia, nawet nie wiemy jak cenne jest to co posiadamy :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 04:12
0

Ogromnie współczuję :(
Życzę im siły.

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 04:10
0

Bardzo współczuje Twojej koleżankce....ostatnio przechodziliśmy przez to samo w Naszej rodzinie...naszczeście mój szwagier ma nietknięty rdzeń kręgowy....
Twojej kolezance potrzeba teraz dużo wiary i energii mam nadzieje, że wszystko jakoś sie ułoży...

Odpowiedz
karolciab 2009-01-06 o godz. 03:48
0

Żał, smutek , ale można spojrzeć na to inaczej żyje, może za jakiś czas 2,3 lata medycyna posunie się do przodu i będzie funkcjonował jak zdrowy człowiek.
Jeju co ta Twoja biedna koleżanka musi teraz przeżywać.
Kiedy Moja Mama miała wypadek w obcym państwie, kiedy nie wiedzieliśmy co się z nią dzieje przez 2dni szaleliśmy. Nie miała nawet cząstki obrażeń co Paweł, a i tak rozumiem co się dzieje teraz w sercu koleżanki, ten ból, że nie można nic zrobić, pomóc jest straszny. :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 02:37
0

Tragedia :( Ale nawazniejsze, ze zyje, bo zawsze jest nadzieja, ze bedzie lepiej.

Odpowiedz
Gość 2009-01-06 o godz. 02:34
0

Bardzo smutna historia . Najwazniejsze jednak, ze Pawel przezyl ten wypadek. Zycie jest takie kruche...

Odpowiedz
ewa78 2009-01-06 o godz. 02:29
0

Bardzo mi przykro.
Ciężkie chwile przeżywa Twoja koleżanka.
Nie wiem co napisać, po prostu brak słów.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie