• Gość odsłony: 1800

    Zabiłabym skur*****

    Kurwa mać....gotuje się we mnie.....zabiłabym tego chuja i tyle...urwałabym mu fiuta i dała do obdziubania wróbelkom....
    a mianowicie
    moja koleżanka urodziła dziecko jakieś 2 miesiące temu....z facetem z którym jest dość długo...jak była w ciąży to zostawił ją i odszedł...wrócił pod koniec ciąży i jak była w 9 miesiącu wyszła za niego za mąż....
    Ten kretyn nie pozwolił w szpitalu jej rodzicom zobaczyć wnuczki....a teraz nie pozwala jej się widzieć z rodzicami....i najgorsze jest to ,że pobił ją.....skopał.....kurwa...no poprostu cholera mnie bierze...ja wiem, ona nie powinna wychodzić za niego za mąż...ale chciała dobrze...kocha go bardzo....a ten chuj tak ją traktuje....kurwa inteligent pierdolony...doktorat kurwa robi i w wolnych chwilach leje żonę.....

    A żesz kurwa mać........

    Wybaczcie ale musiałam

    Odpowiedzi (29)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-30, 08:07:52
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
awangarda w stylu retro 2009-01-30 o godz. 08:07
0

Monia1983 napisał(a):
A zresztą chyba nic prostszego jak zadzwonić pod 997 i ich poprosić o pomoc....

:
wlasnie problem polega na tym, ze to bardzo trudno podniesc sluchawke i zadzwonic i prosci o pomoc. bo powstrzymuje:
- wstyd
- strach przed mezem
- milosc do meza
- watpliowsci typu: gdzie ja sie podzieje z malym dzieckiem?
- spoleczne przyzwolenie na bicie kobiet (taki ich los ) itd.
- czasami niewiedza gdzie sie udac po pomoc
- moze malzonek bije tak, ze sladow nie ma

obawiam sie, ze Twoja kolezanka oprocz razow dostaje tez "do sluchu:
ze jest nic nie warta,
ze nikt jej nie uwierzy bo jak to on pan na uczelni mialby zone bic???,
ze bez niego nie da sobie rady itd.

nie wiem co masz zrobic. w chwili obecnej gdy sama spodziewasz sie malucha, masz szwagra w szpitalu. mysle, ze raczej nic nie mozesz zrobic. trzeba miec nadzieje, ze kolezanka sie opamieta i zrozumie, ze jak bije to nie kocha.
no moze zostaje tylko proba kontaktu. aczkolwiek nie ma gwarancji, ze maz nie zabral jej telefonu

Odpowiedz
Gość 2009-01-30 o godz. 07:29
0

Dziewczyny dzięki za wypowiedzi....

Kerala w twoich słowach jest dużo prawy i masz racje w tym co piszesz...nie powinno się komyś wpieprzać w życie...tym bardziej, że ona mieszka daleko ode mnie i kontakt jest tylko przez internet i smsy....

Ja już sama nie wiem czy ona prosi w ten sposób o pomoc...bo niektóre jej wypowiedzi wyglądają tak......
- Mąż mi skopał dupe
- tak wiem, że powiecie, ze jestem głupia

Takie wypowiedzi mnie przerażają...ale jakoś nie daje mi spokoju, to że jakiś kretyn leje swoja żonę....poprostu nie potrafię się z tym pogodzić...

A najgorsze jest to ,że ona nie daje żadnego znaku

awangarda w stylu retro dzięki za wypowiedzi i w Twoich słowach też jest dużo prawy i masz racje....bo ja nie umiem ot tak stać i słuchać (bo w tym wypadku nie widzę) jak jakąś kobietę chłop leje....ale może ona nie chce tej pomocy jednak....przecież telefon w domu ma....mogłaby napisać, odezwać się.....

A zresztą chyba nic prostszego jak zadzwonić pod 997 i ich poprosić o pomoc....

Sama nie wiem co mogę jeszcze zrobić

Odpowiedz
Kerala 2009-01-30 o godz. 06:21
0

nie pojawiło- przepraszam za błąd, pisałam za szybko.

Kerala

Odpowiedz
Kerala 2009-01-30 o godz. 06:20
0

Ja po prostu jestem przeciwnikiem nadmiernej ingerencji z zewnątrz (państwo, instytucje) w życie rodziny. To nie oznacza, że mam na tym punkcie fobię i uważam, że ludzie się powinni wzajemnie pozabijać.
Sądzę jedynie, że człowiek jako taki jest jednak homo sapiens; dawac należy wędkę, a nie rybę; powinno się ponosić konsekwencje własnych decyzji, bo człowiek jest do tego zdolny i ma wszelkie dane po temu.
Jestem więc- rzecz prosta- przeciwnikiem rozbuchanego socjalu, jak i uważam, że trzeźwość osądów nie musi oznaczać znieczulicy.

Co do tych dzieci. Dzieci się chroni z bardzo prostej przyczyny: ponieważ one same nie są w stanie się obronić. Jednak podejście socjalne ma wiele pułapek, np. odbieranie dzieci rodzinom ubogim, gdzie problemem nie jest patologia, a bezrobocie. I tak dalej. To jest trochę OT, ale jakoś się w topicu mieści.
Jest wiele różnych interesów: interes kraju, interes społeczeństwa, interes rodziny czy interes jednostki. Nie zawsze są zbieżne.
Tu konkretnie chodzi o sytuację, w której interes rodziny nie pokrywa się z interesem społeczeństwa, bo zjawisko tłuczenia żony nie podoba się koleżankom i sąsiadom na przyklad. Dla mnie nie jest to wystarczający argument. Argumentem byłoby, gdyby sama żona uważała, że jej interes nie pokrywa się z interesem jej męża- a ona akurat sprzeciwu nie wnosi poza paroma słowami na forum.

Jezeli ktoś ma siłę i czas nastukac swoją autobiografię w internecie, to ma ten sam czas, aby poprosić o pomoc instytucje do tego przeznaczone. W sytuacji, w której Monia a) nie może się do niej dodzwonić b) nie zna jej rodziców c) nie wiem, czy zna adres zamieszkania- cały wątek zamienia się własnie w dywagacje. Z pomocą nic wspólnego nie ma i mieć nie będzie.
Małe kroki rozumiane jako napisanie czegoś w internecie, gdzie nei podaje się danych osobowych, namiarów i tak dalej, są równoznaczne z zamieszczeniem ogłoszenia w Wyborczej "mam zamiar się zabić".
No straszne, straszne, ale co z tego?

Oczywiście, że tłuczenie kogokolwiek jest złe. Oczywiście, że w myśl nauk społecznych fafa rafa... Oczywiście, że teoria i tak dalej. Ja naprawdę mogę wysmażyć elaborat diagnozujący przyczyny zjawiska i jego konsekwencje. Nie o to tu jednak chodzi. Chodzi o to, że na siłę to można sobie buty wcisnąć, a nie komuś pomóc. Poza tym nie ma jednej definicji miłości i ja wierzę w to, że koleżanka Moni czuje się kochana będąc jednoczesnie lana. Jasne, że jest to zachowanie patologiczne, ale rozmawiamy tu o tym, czy nasze poczucie patologii powinno nas skłonić do reakcji, czy nie.
Moje zdanie jest takie:
jeśli jest to dorosły człowiek, który dobrowolnie zgadza się na trwanie układu, czerpie z niego określone korzyści emocjonalne, materialne i tak dalej, nie ma w sobie woli zmiany i nie odczuwa takiej potrzeby- nalezy zająć się własnymi sprawami. Względnie: utrzymywać kontakt między innymi po to, aby kontrolować, czy niepojawiło się zagrożenie życia.

Gdyby cierpiało dziecko- fizycznie bądź psychicznie (przemoc, molestowanie, przemoc psychiczna)- nalezy ingerowac. I pamiętac o tym, że i tak pomoc nam kością w gardle stanie, co nie wpływa oczywiście na szlachetność tej postawy.

Kerala

Odpowiedz
magdaF. 2009-01-30 o godz. 05:20
0

Jeżeli mogę dodać coś od siebie
1. uważam że ludzie nie mają prawa lać się - bo niby na jakiej podstawie i z czego to wynika ??? Z wolności - no nie wiem ? Wolność tego pana chyba kończy sie tam gdzie zaczyna się wolność jego żony.
2. można pomóc, nawet jeżeli kobieta jest zaślepiona i uzależniona od męża. Jest system tzw. małych kroków - to znaczy nie koniecznie musimy od razu namawiać do porzucenia męża, ale można doradzić aby taka kobieta - znalazła osoby u których może się schronić ( rodzinę, sąsiadów, przyjaciół) w razie wybuchu agresji męża, dorobiła zapasowe klucze do mieszkania, spróbowała zaoszczędzić jakaś sumę pieniędzy, miała zawsze naszykowana i schowaną torbę z dokumentami i np. rzeczami dla dziecka. Jak same wspomniałyście to jest uzależnienie. Nie wychodzi się z tego z dnia na dzień, ale małymi krokami. a pomoc i wsparcie jest wtedy baaaaaaaaardzo cenne.
3. Z własnych doświadczeń wiem, że mówienie prawdy o związku przyjaciółki może nie jest przyjemne, ale naprawdę można pomóc o ile nie ograniczamy się tylko do słów. Poza tym w takim wypadku chodzi chyba o zdrowie i życie drugiego człowieka a nie oto, że ktoś może minie przestać lubić bo mu powiem prawdę prosto w oczy.
Owszem „wygodniej” i „bezpieczniej” jest mieć koleżankę bita i maltretowana przez męża a pomoc zawsze niesie ryzyko i nie musi być przyjmowana przez poszkodowana z radością, ale to nie znaczy ze nie należy pomagać.
My sobie tu mozemy dywagowac do upadlego, a i tak nic nie zrobimy bo nie mamy takiej mozliwosci.

Pomyśl jeżeli tak myśli osoba , która obserwuje sytuację z boku to czy można dziwić się bierności bitej żony. Nie chodzi mi o pomoc tej konkretnej dziewczynie ( bo jej mogą pomóc jej najbliżsi, sąsiedzi), ale o sytuacje z najbliższego otoczenia, każdej z nas.

Odpowiedz
Reklama
awangarda w stylu retro 2009-01-30 o godz. 04:52
0

Kerala napisał(a): Nie zmienia też innej rzeczy: dorośli ludzie mają prawo się wzajemnie tłuc i wyzywać dopóki jedno z nich nie zgłosi sprawy na policję, niebieską linię, rzecznika do spraw rodziny czy jakiejkolwiek instytucji i dopóki nie cierpią na tym ich dzieci.

Kerala
ad. 7
napisalas, ze maja prawo sie tluc do momentu gdy nie cierpia na tym dzieci. stad moje pytanie.

aczkowiek to niczego nie zmieni. My sobie tu mozemy dywagowac do upadlego, a i tak nic nie zrobimy bo nie mamy takiej mozliwosci.

ja jestem moze troche przewrazliwiona (jak kazdy neofita ;)0 bo mnie "ukochany" lubil strzelic dla rownowagi i glupia tez nie potrafilam porpsic o pomoc. az peklo cos i powiedzilam won chamie. czego kolezance moni zycze z calego serca.

Odpowiedz
Kerala 2009-01-30 o godz. 04:36
0

ad. 1. Nie napisałaś, że jestem potworem bez serca, acz uznałam, że wyświadczę wszystkim tę uprzejmość i się zadeklaruję

ad. 2. Lektura ostatnich kilku postów tego wątku i kolejność argumentów się w nich pojawiających i ich gradacja, wskazują na sugestię. Oczywiście IMHO

ad. 3. Tak, nie wiemy, co napisała. Ja zaś wiem (niekoniecznie musi o to chodzic w tym wątku), ze ludzie mają tendencję do dzielenia się sprawami, które ich nie dotyczą i w których i tak niczego nie zrobią, ale chcą się podzielić wiedzą czy przemyśleniami.

ad. 4. Ja też nie wiem, co zrobi Monia i to nie moja sprawa. Napisałam zaś, że ja bym palcem nie ruszyła, bo interesuje mnie choć jedna realna i formalna możliwośc, która jest tu do zastosowania. IMHO nie ma takiej możliwości, skoro odpada rozmowa bezpośrednia, rozmowa telefoniczna i kontakt z rodzicami. Jesli zaś chodzi o instytucje pomocowe to patrz pkt. 8

ad. 5. Prawa nie ma, źle się wyraziłam. Ma możliwość i o to tak naprawdę chodzi, bo przemoc domowa nie jest teorią, a praktyką.

ad. 6. Przykład kolegi ilustruje wiele różnych rzeczy- nie tylko to, co się dzieje, kiedy wszyscy udają, że nic nie widzą. Także bierność samych ofiar. A także prawdę starą jak świat, że jeśli ofiara nie chce pomocy, to i żadna instytucja jej nie pomoże.

ad. 7. nic takiego nie napisałam

ad. 8. No więc właśnie.

Kerala

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-30 o godz. 03:55
0

Kerala napisał(a):Sugerujesz,że tu się rzecz rozbija o współodpowiedzialność? NIe sądzę. Ja nie jestem potworem bez serca, za to jestem realistką. Nie jest dla mnie argumentem powoływanie się na tragedię rodzinną wśród Twoich znajomych, bo nie mam żadnych danych do oceny poza dwoma zdaniami. Z tego, co napisała Monia wiem, że:
1. Monia ma koleżankę
2. kontakt z nią jest głownie internetowy
3. Mąz koleżanki jest damskim bokserem
4. Koleżanka kocha męza

To sa po pierwsze szczątkowe informacje, a po drugie brak w nich prośby o pomoc. Dopóki istnieje współuzależnienie i uzależnienie dopóty tragedie się będą zdarzać. Pisanie o kolejnych chwytających za serce historiach nie zmieni najważniejszego: naszego nikłego wpływu na sytuację. Nie zmienia też innej rzeczy: dorośli ludzie mają prawo się wzajemnie tłuc i wyzywać dopóki jedno z nich nie zgłosi sprawy na policję, niebieską linię, rzecznika do spraw rodziny czy jakiejkolwiek instytucji i dopóki nie cierpią na tym ich dzieci. Względnie sąsiedzi mogą założyć im sprawę o zakłócanie spokoju. Jeżeli jedno z nich poprosi jakąś instytucję czy osobę o pomoc, to oczywiście należy im pomóc.

Natomiast wybacz, ale dostrzegam wyraźną różnicę między opisywaniem sytuacji, która i tak jest znana z tzw. "drugiej ręki", a powinnością pomocy. Ta relacja tutaj nie zachodzi.

Kerala
po pierwsze nie pisalam, ze jestes potworem bez serca
po drugie nic nie sugeruje
po trzecie: nie wiemy co kolezanka napisala moni aczkolwiek gdyby ktos do mnie napisal, ze maz bije itd to raczej bym to odebrala jak prosbe o pomoc. bo jak ktos nie chce pomocy to nic nie mowi i milczy w cierpieniu.
po czwarte: napisalam, ze ja bym tego ot tak sobie nie zostawia, ale co zrobi monia to tylko jej sprawa.
po piate: nikt nie ma prawa nikogo tluc
po szoste: przyklad kolegi mial tylko unaocznic co moze sie stac gdy udaje sie, ze sie nie widzi. i tyle
po siodme: uwazasz, ze to malutkie dziecko nie cierpi?
po osme: racje masz mowic, ze gdy kolezanka kocha meza to raczej malo sie da zrobic. bo musi cos peknac w czlowieku, zeby odejsc od kochanego oprawcy.

Odpowiedz
Kerala 2009-01-30 o godz. 03:38
0

Sugerujesz,że tu się rzecz rozbija o współodpowiedzialność? NIe sądzę. Ja nie jestem potworem bez serca, za to jestem realistką. Nie jest dla mnie argumentem powoływanie się na tragedię rodzinną wśród Twoich znajomych, bo nie mam żadnych danych do oceny poza dwoma zdaniami. Z tego, co napisała Monia wiem, że:
1. Monia ma koleżankę
2. kontakt z nią jest głownie internetowy
3. Mąz koleżanki jest damskim bokserem
4. Koleżanka kocha męza

To sa po pierwsze szczątkowe informacje, a po drugie brak w nich prośby o pomoc. Dopóki istnieje współuzależnienie i uzależnienie dopóty tragedie się będą zdarzać. Pisanie o kolejnych chwytających za serce historiach nie zmieni najważniejszego: naszego nikłego wpływu na sytuację. Nie zmienia też innej rzeczy: dorośli ludzie mają prawo się wzajemnie tłuc i wyzywać dopóki jedno z nich nie zgłosi sprawy na policję, niebieską linię, rzecznika do spraw rodziny czy jakiejkolwiek instytucji i dopóki nie cierpią na tym ich dzieci. Względnie sąsiedzi mogą założyć im sprawę o zakłócanie spokoju. Jeżeli jedno z nich poprosi jakąś instytucję czy osobę o pomoc, to oczywiście należy im pomóc.

Natomiast wybacz, ale dostrzegam wyraźną różnicę między opisywaniem sytuacji, która i tak jest znana z tzw. "drugiej ręki", a powinnością pomocy. Ta relacja tutaj nie zachodzi.

Kerala

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-30 o godz. 03:25
0

ojciec mojego kolegi zabil matke bo nikt sie nie chcial wtracac. a kolega po latach zabil ojca bo mu nie wybaczyl.

Odpowiedz
Reklama
Kerala 2009-01-30 o godz. 02:26
0

A ja własnie zostawiłabym, bo z niezostawiania wynikały tylko same problemy. I nikt po rekach nikogo nie całował. Intencje to jedno, a realizacja to drugie.
Jestem przeciwnikiem włażenia w czyjąś prywatność bez podstawowych danych (a takich siłą rzeczy nikt nie uzyska via internet). Wyjątkiem jest zagrożenie życia, zdrowia lub psychiki dziecka, bo w jego przypadku trudno mówić o decyzjach.

Kerala

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-30 o godz. 00:26
0

Kerala napisał(a):Często piszą, aby się wyżalić, zaspokoic jakąs potrzebę itd. a potem idą robić obiad ukochanemu małżonkowi. I byliby srodze rozżaleni, gdyby jakaś obca osoba realnie zaingerowała w ich związek.

kerala
owszem moze byc tak jak piszesz, ale rownie dobrze moze byc tak, ze ta dziewczyna w ten sposob prosi o pomoc. w koncu nie napisala tylko na forum jakistam, ale rowniez bezposrednio do moni.
stwierdzenie, ze ktos jest dorosly, nie prosi bezposrednio o pomoc moze przyczynic sie do tragedii.

ja bym nie zostawila tego ot tak jak jest. najwyzej pozniej ta kolezanka mialaby do mnie pretensje i tyle.

Odpowiedz
Kerala 2009-01-29 o godz. 10:00
0

No więc gdzie problem, Monia?
Kobita męza kocha, że ten ją katuje to inna sprawa, ale o pomoc nie prosi.
Rozumiem, że cholera Cię bierze, ale ta kobieta jest dorosła i nie jest Twoją siostrą czy sąsiadką (= nie masz najmniejszego wpływu ani na nią, ani na sytuację). A już temat pt. opisywanie tragedii na forach internetowych to w ogóle inne zagadnienie. Ludzie niekoniecznie piszą po to , aby otrzymac pomoc. Często piszą, aby się wyżalić, zaspokoic jakąs potrzebę itd. a potem idą robić obiad ukochanemu małżonkowi. I byliby srodze rozżaleni, gdyby jakaś obca osoba realnie zaingerowała w ich związek.

kerala

Odpowiedz
Gość 2009-01-29 o godz. 09:05
0

awangarda w stylu retro napisał(a):monia a skad Ty wiesz to wszystko jak nie masz z nia kontaktu?
a jezeli juz wiesz i nie masz z nia kontaktu to daj znac jej rodzicom, ze ziec katuje ich corke. bo za jakis czas ja porostu zabije.
Wiem bo napisała do mnie i nawet napisała o tym na forum gdzie zaglądam....
Od tego czasu nie mam z nią żadnego kontaku...nic a nic...wogóle się nie odzywa i nie daje żadnego znaku...nie odpowiada na smsy :o
Ja nie znam jej rodziców....

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-29 o godz. 01:10
0

no i moze dobrze bybylo znalesc czas, zeby sie znia spotkac i porozmawiac (z naciskiem na dobro dziecka).

jak rowniez moze poskutukje postrszenie malzonka szanownego
sasiada naszego, ktory tlukl zone kolega (kark z koneksjami) postraszyl mowiac, ze jak nie przestanie to go do lasu wywioza i tak mu dupe stluka, ze na niej juz nigdy bez bolu nie usiadzie. i jak na razie pomoglo.

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-01-29 o godz. 01:07
0

monia a skad Ty wiesz to wszystko jak nie masz z nia kontaktu?
a jezeli juz wiesz i nie masz z nia kontaktu to daj znac jej rodzicom, ze ziec katuje ich corke. bo za jakis czas ja porostu zabije.

Odpowiedz
Gość 2009-01-24 o godz. 06:56
0

I najgorsze jest kurwa to ,że nie mam z nią żadnego kontaktu...mam tylko nadzieje, że ten kutas nie zrobił jej krzywady

Odpowiedz
Gość 2009-01-24 o godz. 05:22
0

kurwa :axe:
szkoda słów...

Odpowiedz
kasiacleo 2009-01-23 o godz. 22:56
0

ja pierdole co za typ

Odpowiedz
Gość 2009-01-23 o godz. 13:47
0

Dziewczyny dzieki za rady....z tą Niebieską Linią to dobry pomysł...
Kurwa gdybym mieszkała blisko tej koleżanki to juz bym jej pomogła...ale niestety dzieli Nas spora odległość....i to jest najgorsze...

No ja sobie nie mogę wyobrazić sytuacji...że siedze w domu zamknięta....i nie wolno mi nigdzie wyjść....naprawdę zabiłabym takiego ch*** i tyle....

Takich histori znam wiele...ale ten przypadek to już poprostu przegięcie...

Odpowiedz
Wiol-ka 2009-01-23 o godz. 13:08
0

Kurwa mać!!!
Szlag mnie trafia jak coś takiego czytam. Skurwiel pierdolony

Monia, jeśli koleżanka chce pomocy, podsuń jej numer na Niebieską Linię:
http://www.niebieskalinia.pl/index.php?w=1024.
Tam pracują specjaliści, którzy przede wszystkim odpowiednio poprowadzą rozmowę z ofiarą przemocy i na pewno pomogą jej znaleźć najlepsze wyjście z sytuacji.

Odpowiedz
Och 2009-01-23 o godz. 12:37
0

Nie mogę czytać takich historii bo ciśnienie sięga mi wtedy zenitu. SKURWIEL POJEBANY!!! Monia, nie wiem jak pomóc Twojej koleżance, ale ktoś jej bliski powinien z nią poważnie porozmawiać i nakłonić do ucieczki od "kochającego mężusia"! Ja pierdole, młotkiem zatłuc to mało!

Odpowiedz
freya4 2009-01-23 o godz. 12:16
0

Ja nie mam litości dla takiego kogos, zero :axe: ucinałabym mu wszystko po kolei a na końcu ten głupi łeb.

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-01-23 o godz. 11:21
0

Podobną sytuację mam w swojej klatce blokowej
Facet leje żone regularnie :(
Mieszkanie jest zapisane na nią , córka ma jakieś 8 lat i urodziła się z częścią ręki / tak do łokcia :o - facet już wtedy makabrycznie katował żonę jak była w ciąży :o
teraz jazdy są codziennie - i słyszę - tata nie bij mamy i ciągle płacz tej kobiety i pisk tej dziewczynki :o nie raz dzwoniłam na Policję - raz ten łoś wyskoczył przez balkon / szkoda,że się nie zabił byłoby- jednego damskiego boksera byłoby mniej / :axe:
Przyjeżdżają do nich rodzice łosia - i nie podczas ich wizyt nie pozwalają tej kobiecie wyjść z domu ani nie wpuszczają jej matki :o

Policja przyjeżdża - spisuje protokół - i nawet go nie zatzrymują w areszcie

:axe: nóż się w kieszeni otwiera - a mnie serce pęka bo nie wiem jak pomóc - tej kobiecie i jej niepełnosprawnej córce

Odpowiedz
Jania 2009-01-23 o godz. 10:36
0

leyla napisał(a):Moze jakies zdjecia zony pana doktoranta rozwiesic na jegu uczelni...???
i psychopata bedzie mial powod do ..... w afekcie!!!

Proponowalam bym jakis telefon wsparcia, szukania mozliwosci by "odkochala się"?! Przeciez juz nie chodzi o nią ale i o dziecko?!

Odpowiedz
Gość 2009-01-23 o godz. 10:21
0

Moze jakies zdjecia zony pana doktoranta rozwiesic na jegu uczelni...???

Odpowiedz
Gość 2009-01-23 o godz. 10:05
0

Już sama nie wiem jak jej pomóc....przecież kurwa tak dalej nie może być....będzie ją kurwa bił aż ją zabije.....ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji abym nie mogła wyjść z domu....uciekłabym bez niczego...tylko jak najdalej od niego.....

Odpowiedz
fonia 2009-01-23 o godz. 09:56
0

skurwysyn...
a ona niech lepiej wieje od debila jak najszybciej

Odpowiedz
Gość 2009-01-23 o godz. 09:41
0

:axe:

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie