-
Gość odsłony: 2186
Świateczne ZAKUPY
Dziś tj. 21.12 robiąc zakupy w sklepie w Łomiankach zwróciłam uwagę jak traktujecie się żywe karpie.
Karpie - leżały w siatce NAD wodą; sprzedawczynie wkładały ŻYWE!!! karpie do foliowych worków; w małym akwarium z mętną (mimo napowietrzania) woda jest ich tam sporo stłoczonych.
Poprosiłam o rozmowę z kierowniczka sklepu - niewysoka blondynka. Niestety inaczej tej Pani nie mogę opisać, bo mi się nie przedstawiła. Powiedział tylko ze jest kierowniczka sklepu. Spytałam się, dlaczego te karpie są nad woda - odp.:, bo koleżanka je przed chwila wyjęła (mówiąc to podeszła do akwarium i opuściła siatkę z karpiami). Moje pytanie - dlaczego wkładacie żywe karpie do worków foliowych - odp.: bo tak mamy (cokolwiek to znaczy)
Zaczęła się dyskusja, podczas której dowiedziałam się ze mogę napisać do kogoś tam w tej sprawie, bo ona nie jest właścicielem sklepu.
Przy kasie znów natknęłam się na ta Panią... Rozmawiała, z jakim swoim znajomym - też klientem przy kasie - o mnie. Na jej nieszczęście ja stałam tyłem do niej. Usłyszałam jak mówiono o mnie w 3 osobie: ONA!!!!
Zareagowałam i powiedziałam ze nie chodzi mi o robienie problemów (tak Pani kierowniczka sklepu to określiła), ale o troszkę empatii.
Od "kolegi" Pani kierowniczki usłyszałam ze plotę bzdury, że dzieci głodują i że to od wieczna tradycja.
Pani kierowniczka powiedziała, że takie jest życzenie klientów i sklep to wykonuje.
Karp wyjęty z wody - dusi się, włożony do torebki foliowej tez umiera w męczarniach!!!!!
Napisałam skargę do siedziby Marcpolu, kopie listu wysłałam do http://empatia.pl/
Jestem zła z bezsilności i ryczę jak najęta...
Nie chodzi mi o to żeby karpia na Święta nie jeść, ale o to, ze ryby nie są rzeczami, czują ból i cierpią.
Zasługują na humanitarna śmierć - ale nie przez uduszenie!!!!!!!
Jeśli każdy będzie przymykał oczy na cierpienie i niesprawiedliwoś, to co będzie dalej .......
Dlaczego tak niewiel osób obchodzi fakt, że zwierzę (ryba) cierpi?
dziubek napisał(a): Mik@sikiem a Fagihutkiem (...)
po winku grzanym
Dziubek pieszczoty to na ero
dziubek napisał(a):po winku grzanym mam za bardzo rozbiegane oczy, żeby to wszystko przeczytać
nawet przy streszczeniu byś nie zakumała w takim stanie 8)
czy ktoś może streścić w maksymalnie 6 zdaniach o czym była wymiana postów między Mik@sikiem a Fagihutkiem
po winku grzanym mam za bardzo rozbiegane oczy, żeby to wszystko przeczytać
Kiniak napisał(a):Mik@ moze idź nawrcaj niewiernych w Bangladeszu
Prezesowo Kiniak!
Szeregowa Mik@ melduje wykonanie zadania.
Niewierni - nawroceni
Misja zakonczona 100%... niepowodzeniem....
Ja sie chyba na misjonarza nie nadaje
Mik@ napisał(a):
Z calym szacuniem - wypowiadanie sie o czymś na podastawie swojej babci nie jest wiarygodnym źródłem - zapraszam do po PEGERowskich obór i stajń - tam zobaczysz co znaczy życie na wsi :|
Z calym szacunkiem- wydaje mi sie, ze wypowiadanie sie o czyms co znam i widzialam jest wiarygodne. Moi dziadkowie zyli na wsi, obecnie zyje moja babcia, moi wujostwo plus sporo znajomych, ja sie tam czesciowo wychowywalam. Znam rodzine, sasiedztwo, od dziecka widze i wiem jak zyja, jak podchodza do pewnych spraw.
To co piszesz o wysoko wyspecjalizowanych gospodarstwach- rowniez znam, ze slyszenia i z artykulow. Nie nazwalabym tego jednak normalnym podejsciem na wsi- bo to nie jest normalne. Nie przypominam sobie aby ktokolwiek z mieszkancow znanej mi od dziecka ponad 7 tysiecznej gminy mial tego typu gospodarstwo. Nie przypominam sobie rowniez tego typu gospodarstw w okolicy. Natomiast pod Warszawa a i owszem. Specjalizuja sie w dostarczaniu kuraków do Tesco bodajze.
To o czym piszesz wymusilo wlasnie w pewien sposob miasto i jego wymagania. Wysoka produkcja, niskie koszty psia mac.
Mik@ napisał(a):Łatwo jest zło uspawiledliwić innym złem.
Tylko co dalej?
Mik@ ale ja do cholery nie o tym pisze. Zgadzam sie, ze i stnieja zjawiska o ktorych piszesz i ze nie powinny w ogole zaistniec. Tylko, ze ja pisze o podejsciu do zwierzat normalnych ludzi, zaspokajajacych z gospodarstwa wlasne potrzeby, gdzie gospodarka jest obecnie dodatkiem do i tak stalego etatu ( jeli etat w ogole jest ) a nie przemyslowcow, ktorzy musza jak najwiecej miecha sprzedac do hipermarketow. I to podejscie, IMHO znacznie zdrowsze prezentuja znani mi ludzie ze wsi, kultywujacy pewien stosunek do zycia i przyrody od lat, nie histeryzujacy nad smiercia biednej rybki i myslacy, ze robi wyrzeczenia bo omija stoiska z kurczakami w marketach, kiedy zywego na oczy nie widzieli i nie hodowali ( wybacz- ten ironizujacy wtret nie do Ciebie a ogolnie ) a jednoczesnie nie przysparzajacy stworzeniu zbednych cierpien. Praktycyzm moze i ponad miare- ale o dziwo zdrowszy niz to co wymusza przemysl. A przemysl jest poklosiem potrzeb miasta a nie wsi do cholery.
Idą takim tokiem myślenia - należy usiąść i płakać...
Po co cokolwiek robić skoro i tak na Świecie jest tyle zła
Lepiej wcale nie reagować - prościej i łatwiej żyć :|
Nie neguje ze mięso jest człowiekowi potrzebne do życia. Ja tylko nie zgadzam się na bezmyślne cierpienie, na jakie skazywane są zwierzęta - w mieście jak i na wsi.
PS - nie przesadzam - przypadki opisane - Z ŻYCIA!!! :|
Widzialam i wyciagalam larwy gzów (one żywią się miesiem na ŻYJĄCEJ krowie) gdzie było ich ponad 20
Krowa miała sepse :|
Padła po 3 dniach....
A mydlenie oczu UE nic nie daje. UE nie zmieni mentalnosci ludzi.
Z calym szacuniem - wypowiadanie sie o czymś na podastawie swojej babci nie jest wiarygodnym źródłem - zapraszam do po PEGERowskich obór i stajń - tam zobaczysz co znaczy życie na wsi :|
W gospodarstwach wysokowyspecjalizowanych - tam "robi" sie maslo i mleko o ktorym mowisz - jesli krowa jest chora i nie rokuje lub leczenie jest za drogie/długotrwałe - zabija sie nią i zastępuje nową. Nikt się nie przejmuje stanem ich zdrowia i samopoczuciem. Bywa, że krowa nie wychodzi WCALE na wybieg - bo go nie ma. To sie nazywa INTENSYWNA HODOWLA. Stacjonarna. Stosowana w UE. Czy to zdrowe?
Kurczaki niebo widzą zza brudnych szyb... szprycuje je sie speczfikami opartymi na hormonach...
Gęsi "tuczy" sie za pomoca metalowych rurek. Watroba im przerasta w taki sposób, że nie mogą się ruszać, gdzy przestają jeść - zabija się je :|
Łatwo jest zło uspawiledliwić innym złem.
Tylko co dalej?
Lobo napisał(a):fagitku..pojebalo cie po swietach?
wczesniej... znacznie wczesniej lol
Lobo :love: jak tam Maks? :)
Mik@ napisał(a):
O jakim "zdrowym" podejściu mówisz?
Metrowy łańcuch u budy?
Lepsza smycz i calodzienne bycie w 25m mieszkaniu w miescie? W czym ten lancuch gorszy jesli wybieg spory i czysty?
Mik@ napisał(a):Nie leczona krowa? - bo szkoda kasy na weterynarza?
W miescie rowniez znam zbyt wielu ludzi, ktorym szkoda na weterynarza. Znam ludzi, ktorym szkoda nawet na podatek za psa a co dopiero za weta. Nie sa to ewenementy. Do weta w piwrwszej kolejnosci pojda ludzie, ktorzy maja zwierzaki rasowe- bo skoro ich bylo na 'fanaberie' posiadania rasowego zwierzaka, to nie jest dla nich zbednym wydatkiem weterynarz.
Mik@ napisał(a):Skaleczony koń (noga pęknięta), którego zabija się waleniem drągiem po głowie - bo taniej?
Lepsze wiezienie stloczonych do ubojni w transportach nie powiem w jakich warunkach? A to akurat nie normalny czlowiek mieszkajacy na wsi ale przemyslowcy z miasta.
Mik@ napisał(a):Zabijanie świń przez sztyletowanie - w serce, żeby spuścić "świeżą" krew?
Lepsze zabijanie pradem albo we wrzatku w linii produkcyjnej? Zapewniam, ze zwierze krocej sie meczy podczas swiniobicia przez profesjonalnego amsarza niz na tasmie produkcyjnej.
Mik@ napisał(a):Owce z pękniętymi i źle zrośniętymi nogami?
Patrz akapit drugi.
Mik@ napisał(a):Psy z wybitymi oczami i zębami - bo szczekał?
W miescie nie szwendaja sie bezpanskie, pokaleczone (przez ludzi zwierzeta) Koty z podpalanymi ogonami, psy pokopane i z powybijanymi od kopniakow zebami?
Mik@ napisał(a):Koty bez ogona - bo się zabawiali?
Patrz akapit wyzej.
Mik@ napisał(a):Świnie i krowy zdechle przy porodzie - bo weteriniarza nie trza?
Psy wypuszczone z samochodu na ulicy bo sie dziecku miastowych piesek znudzil albo nie chcialo sie wysterylizowac wiec sie szczenna suke wywala.
Mik@ napisał(a):Chore młode - nie leczone, bo: jak Bóg da to przeżyją?
Tylko na wsi aby?
Mik@ napisał(a):Budy zrobione z kawałka blachy bez posłania?
Powoli to przezytek na szczescie.
Mik@ napisał(a):Krowy z gzami, cięte przez komary?
Nie przesadzasz?
Ogladalas warunki panujace w oborach po wejsciu do UE? Krowy sa czyste, myte- normy sie zmieniaja bo musza. Warunki sie zmieniaja. A poza tym obejrzyj ( i powachaj ) sobie konie z dorozek warszawskich.
Mik@ napisał(a):Są - nieliczni, co dbają...
Większość ma podejście - jest i ma SŁUŻYĆ.
Mik@ w miescie rowniez wbrew pozorom wcale nie tak liczni.
Jedyna roznica jaka widze to fakt, ze dla mojej babci ze wsi pies w mieszkaniu byl fanaberia. Ja latalaam z psem na spacery, do weta a ona tak jak jej sasiedzi swojego trzymala na podworku, karmila w metalowej miesce i spuszczala z lancucha tylko na noc. Wbrew temu co mozesz sadzic nie bylo to znecanie sie.
Pies, krowa to owszem dobytek. Ale o dobytek nalezy dbac. Dbanie bywa rozne- ot chocby te wychlodzone budy i zlewki dla psow. Tyle, ze to powoli sie zmienia. Mentalnosc sie zmienia, powoli ale sie zmienia.
Mysle, ze posluzylas sie przykladami skrajnymi- tak jak ja w odpowiedzi. A ja mowie o normalnym traktowaniu zwierzat. Sa, hoduje sie je z mysla o miesie, mleku, jakach czy ochronie domu i ma sluzyc, dba sie o nie a potem normalnie zabija albo pozwala umrzec gdy ich czas nadejdzie- bez zbednych ceregieli i uzalaniem sie nad sliczna mala swinka. A potem sie je. I kupuje i chowa nastepne. Normalne, zwykle podejscie, ktore nie przeszkadza kochac psa, kota czy konia. Zycie.
Mik@ napisał(a):A ja nie potrafię patrzeć na cierpienie....
Zareaguje - narażając się na śmieszności i kpiny tylko po to, aby było mniej cierpienia - nawet dla "głupich" karpi :|
Nie neguje i nie wyszydzam Twego podejscia. Zwierzat nie powinno sie bez potrzeby meczyc i dreczyc- nigdy i nigdzie. Natomiast bawi mnie podejscie pt. nie zabijajmy w ogole a najlepiej przejdzmy na wegetarianizm. Zwierzeta sa rowniez dla miesa. Kwestia aby oszczedzic im cierpien ale nie przehierarchizowac niepotrzebnie i nie stawiac ponad ludzmi. Bo to tylko ( choc i az ) zwierzeta.
fagih napisał(a):I tak swoja droga... mam czasem wrazenie, ze ludzie na wsi, ktorzy realnie maja do czynienia z hodowaniem i zabijaniem zwierzat maja zdrowsze podejscie niz miastowi, ktorzy sie uzalaja nad losem och jakze biednych karpikow czy kurek mimo, ze stykaja sie znimi dopiero w sklepie w formie juz obrobionej i oczyszczonej sztuki miesa.
Sorki, nie moglam sie powstrzymac.
:o
O jakim "zdrowym" podejściu mówisz?
Metrowy łańcuch u budy?
Nie leczona krowa? - bo szkoda kasy na weterynarza?
Skaleczony koń (noga pęknięta), którego zabija się waleniem drągiem po głowie - bo taniej?
Zabijanie świń przez sztyletowanie - w serce, żeby spuścić "świeżą" krew?
Owce z pękniętymi i źle zrośniętymi nogami?
Psy z wybitymi oczami i zębami - bo szczekał?
Koty bez ogona - bo się zabawiali?
Świnie i krowy zdechle przy porodzie - bo weteriniarza nie trza?
Chore młode - nie leczone, bo: jak Bóg da to przeżyją?
Budy zrobione z kawałka blachy bez posłania?
Krowy z gzami, cięte przez komary?
Są - nieliczni, co dbają...
Większość ma podejście - jest i ma SŁUŻYĆ.
A ja nie potrafię patrzeć na cierpienie....
Zareaguje - narażając się na śmieszności i kpiny tylko po to, aby było mniej cierpienia - nawet dla "głupich" karpi :|
Ja już wszystko wyzarłam, co nie uciekło na drzewo
W "kreacji" sylwestrowej wyglądam jak baleron na wczasach 8)
A jutro wielka wyżera na balu... :lizak:
Nawet nie kus...
fagih przezarta a jeszcze w lodowce strasza ;)
Kiniak napisał(a):dokładnie o to mi chodziło co napisałaś 8)
pytanie było z kategorii zaczepno-obronnych ;)
Wiem- pasowalo z wczesniejszych wypowiedzi ;)
A odpowiedz byla z ogolnych a nie napastliwie do Ciebie - ot przemyslenia ogolne.
dokładnie o to mi chodziło co napisałaś 8)
pytanie było z kategorii zaczepno-obronnych ;)
Kiniak napisał(a):a ktos widział jak ubijają krowy i inne takie?
Przemyslowo nie.
Nie raz natomiast widzialam swiniobicie na wsi, zabijanie kurczakow i kaczek takoz. Nie przeszkadza mi to jesc drobiu ani wieprzowiny. Nie jest to ani piekne ani celebrowane ale po prostu normalne.
I tak swoja droga... mam czasem wrazenie, ze ludzie na wsi, ktorzy realnie maja do czynienia z hodowaniem i zabijaniem zwierzat maja zdrowsze podejscie niz miastowi, ktorzy sie uzalaja nad losem och jakze biednych karpikow czy kurek mimo, ze stykaja sie znimi dopiero w sklepie w formie juz obrobionej i oczyszczonej sztuki miesa.
Sorki, nie moglam sie powstrzymac.
Xandra -a widziałaś kiedyś jak łowią i zabijają ryby =śledzie? wywalają siatę do łajby i potem pan w kalońkach sobie łazi po trzepoczących i duszących się śledziach/makrelach/wsawić nazwę ryby jaka przyjdzie do głowy
Karpiki mają po prostu bardziej przesrane, bo silne są bardzo (długo walczą o życie) :(
sorki ale nie mogłam się powstrzymać lol lol
ja nawet słyszę jak wszyscy teraz nucą kolorowe jarmarki, bo refern tej piosenki to kurna do każdej innej pasuje 8)
Odpowiedz
Kiniak napisał(a):Tylko koni żal, co? :(
"Dawne życie poszło w dal,
dziś na zimę ciepły szal,
tylko koni, tylko koni, tylko koni żal.
Dawne życie poszło w dal,
dziś pierogi, dzisiaj bal,
tylko koni, tylko koni, tylko koni żal."
Kiniak napisał(a):tylko po co takzostał urządzony, wszyscy moglibyśmy żywić się światłem 8)
albo powietrzem 8)
i nie trzeba byłoby się odchudzać ;)
tylko po co takzostał urządzony, wszyscy moglibyśmy żywić się światłem 8)
Odpowiedz
Kiniak napisał(a):e tam, w końcu rośliny tez w pewnym sensie zabijamy by je jeść...
Np. taki królik, to dopiero mordeca niewinnych krzaczków
Świat jest przepełniony mordercami :o ;)
xandra napisał(a):Kinia napisał(a):xandra napisał(a):Mnie teściowa strasznie namawiała na "karpika" w Wigilię u nich, ze trzy razy pytała dlaczego nie chcę :o .
xandra, ale co Cię tak szokuje w propozycji zjedzenia karpia ? :o
A nie szokuje Cię propozycja zjedzenia kaczuszki, indyczka, schaboszczaka, śledzika itp. ?
Ano szokuje mnie to, że pytała mnie o to rzeczone trzy razy.
Nie wiem, czy wyjaśnienia były za mało dobitne czy co...?
Widocznie niezbyt byłaś przekonywująca ;)
Tak się narażać przyszłej teściowej ;)
xandra napisał(a):Widziałaś gdzieś na Wigilii mięso? Właśnie wymienione - kaczuszka, indyk i schabowy? Bo ja nie.
Widzieć nie widziałam, bo dla mnie niejedzenie mięsa w Wigilię to tradycja, ale obowiązku zachowania postu już nie ma.
A poza tym nie chodziło mi o menu wigilijne, tylko o powiedzmy zakłamanie, tzn. jedzenie mięcha codziennie (lub prawie), ale zdziwienie i zszokowanie na widok osoby jedzącej/ lubiącej karpia
Chodziło mi o to czy tak samo zdziwiłoby Cię jakby teściowa w pierwszy dzień świąt zaproponowała Ci kaczuchę?
xandra napisał(a):[I nie chodzi tu o niejedzenie mięsa bo czasem zjem ale o sposób zabicia ryby, świnki czy kurczaka.
Ale jeśli się skazuje rzeczonego karpia na śmierć w męczarniach to ja nie mam słów. Stąd i to, że jem mało mięsa.
Ja tam nie wiem w jaki sposób zostały zabite zjedzone przeze mnie świnki i kurczaczki choć oczywiście nie jest mi to obojętne, ale jakby niemożliwe do sprawdzenia.
Kinia, która uważa, że smażony karp najlepiej smakuje w Wigilię i którą najbardziej przeraża maltretowanie koni, przeznaczonych na koninę (choć kiełbasa z koniny niegdyś mi smakowała, ale wtedy nie wiedziałam co jem, a właściwie kogo).
e tam, w końcu rośliny tez w pewnym sensie zabijamy by je jeść...
Np. taki królik, to dopiero mordeca niewinnych krzaczków
Kinia napisał(a):xandra napisał(a):Mnie teściowa strasznie namawiała na "karpika" w Wigilię u nich, ze trzy razy pytała dlaczego nie chcę :o .
xandra, ale co Cię tak szokuje w propozycji zjedzenia karpia ? :o
A nie szokuje Cię propozycja zjedzenia kaczuszki, indyczka, schaboszczaka, śledzika itp. ?
Ano szokuje mnie to, że pytała mnie o to rzeczone trzy razy.
Nie wiem, czy wyjaśnienia były za mało dobitne czy co...?
Widziałaś gdzieś na Wigilii mięso? Właśnie wymienione - kaczuszka, indyk i schabowy? Bo ja nie.
I nie chodzi tu o niejedzenie mięsa bo czasem zjem ale o sposób zabicia ryby, świnki czy kurczaka.
Ale jeśli się skazuje rzeczonego karpia na śmierć w męczarniach to ja nie mam słów. Stąd i to, że jem mało mięsa.
Już chyba prościej nie umiem.
Kiniak napisał(a):Może dupki krówki ociupinkę? hę? 8)
albo ptasiego cyca ? 8)
xandra napisał(a):Mnie teściowa strasznie namawiała na "karpika" w Wigilię u nich, ze trzy razy pytała dlaczego nie chcę :o .
xandra, ale co Cię tak szokuje w propozycji zjedzenia karpia ? :o
A nie szokuje Cię propozycja zjedzenia kaczuszki, indyczka, schaboszczaka, śledzika itp. ?
Mik@ napisał(a):Dlaczego ja nie mogę przejść obojętnie obok leżącego psa?
Dlaczego wszystkie moje zwierzaki to znajdy lub takie, których ktoś nie chciał?
Dlaczego ja potrafię podnieść z ulicy gołębia i zanieść go do domu i wyleczyć, podczas gdy inni przechodzą obojętnie?
Dlaczego widząc męczarnie karpi serce staje mi w gardła a łzy płyną mi do oczu?
Dlaczego bardziej żal mi zwierzaka niż "jakiś" rzeczy?
Bo tacy jak my są na wyższym poziomie rozwoju duchowego tak sobie powtarzam ;)
Nic się nie zmieniło... gdzie bym nie napisała brak odpowiedzi...
Kurna nikt się nie przejmuje losem męczonych zwierzaków, każdy ma to w dupie udając, ze to nie jego problem....
Dlaczego ja nie mogę przejść obojętnie obok leżącego psa?
Dlaczego wszystkie moje zwierzaki to znajdy lub takie, których ktoś nie chciał?
Dlaczego ja potrafię podnieść z ulicy gołębia i zanieść go do domu i wyleczyć, podczas gdy inni przechodzą obojętnie?
Dlaczego widząc męczarnie karpi serce staje mi w gardła a łzy płyną mi do oczu?
Dlaczego bardziej żal mi zwierzaka niż "jakiś" rzeczy?
Pociesza mnie tylko fakt, ze jutro dla większości z tych ryb męczarnie się skończą....
Dopiero jutro...............................
Nie jem karpia.... nie lubię i nie chce :|
fagih napisał(a):Kerala napisał(a):rzypuszczam, że każdy karp by się ze mną w tym zgodził
Te w Lazienkach na pewno. Dano nie widzialam tak utuczonych bestii lol
Są zajebiste 8) Z ręki jedzą 8)
Kerala napisał(a):rzypuszczam, że każdy karp by się ze mną w tym zgodził
Te w Lazienkach na pewno. Dano nie widzialam tak utuczonych bestii lol
Kerala napisał(a):MOja koleżanka zapoczątkowała swego czasu akcję nagłośnioną potem w "Wegetariańskim Świecie"- co roku kupuje karpia i wypuszcza go do stawu w Łazienkach. To jest ten jej wigilijny karp własnie :) W sumie warte rozpropagowania.
Nie widze sensu w tworzeniu dziwnej tradycji pt. wypuszczamy do wody. IMHO lepiej aby rozpropagowac sprzedawanie niezywych, tak jak inne ryby, karpi. Bez przesady- ryby sie je. Po to sa hodowane, tak samo jak inne gatunki, nad którymi tak nie placzemy jakos. Natomiast bezsensowne sprzedawanie i meczenie zywych - to juz zupelnie inna bajka
fagih, ktora kupuje tam, gdzie zabijaja ( i patrosza ) na miejscu. Albo, tak jak dziubek - filety
Sandro - im wiecej osob bedzie o tym problemie wiedziec, tym lepiej :D
Oczywiscie Marcpol nie odpisal
O żesz, nie przeczytałam tego wątku i zaczęłam nowy na ten temat.
Odpowiedz
jeszcze muszę coś napisać
całe życie zastanawiam się dlaczego karpia jako chyba jedyną rybę w Polsce kupuje sie żywą (tradycja wiem )
dlaczego do cholery jasnej nie może go zabić wyspecjalizowany w tym sprzedawca, tylko ryba najpierw kilka godzin jest podduszana w siatce, potem często trafia do wody a potem gospodyni w domu ją wali tłuczkiem po głowie 20 razy (bo ryba nie chce zdechnąć od razu )
dlatego właśnie u mnie w rodzinie kupuje się już wypatroszone filety z karpia (droższe przynajmniej 2 razy ) ale wmawiam sobie, że zabijacz sklepowy szybciej skrócił rybie męki niż ja czy moja mama byśmy to usiłowały zrobić
Mika dawaj mi ten list, podpiszę się i też wyślę
zarzućmy markpol listami
Tja, Mika, co roku mam te same przemyślenia, a że mam pod bokiem Marcpol to mogę powiedzieć, że wygląda to na nową świecką tradycję tej firmy, bo u mnie dokładnie to samo się dzieje.
A najbardziej ze wszystkiego lubię argument " a dzieci w Afryce głodują...". Tak jakby można było robić każde świństwo mniejszego kalibru, no bo przecież są świństwa większego kalibru, więc co to za różnica? Mniejsze zło usprawiedliwia się istnieniem większego zła, mniejsze cierpienie istnieniem większego i tak dalej. A w rzeczywistości chodzi o to, że komuś się nie chce tyłka ruszyć i dorabia do tego nadmuchane ideologie.
W "moim" Marcpolu kierownik musi być osobą oszczędną, bo w basenie dla ryb pływa jakieś sto sztuk, z czego większość brzuchami do góry. Duszą się, bo mały basen jest zapełniony po brzegi i części ryb wystają z wody grzbiety. No ale im więcej ryb w basenie tym więcej się ich sprzeda, prawda?
Ja wigilijnego karpia nie jem- nie z pobudek ideolo, ale po prostu nie lubię. Tez uważam, że jak już kupować to poprosić o skrócenie męki ryby i ogłuszenie jej tłuczkiem. NIe oszukujmy się- i tak trafi na stół, ale niekoniecznie trzeba jeszcze ją męczyć przed smiercią.
MOja koleżanka zapoczątkowała swego czasu akcję nagłośnioną potem w "Wegetariańskim Świecie"- co roku kupuje karpia i wypuszcza go do stawu w Łazienkach. To jest ten jej wigilijny karp własnie :) W sumie warte rozpropagowania.
Kerala
Mik@ napisał(a):
Nie chodzi mi o to żeby karpia na Święta nie jeść, ale o to, ze ryby nie są rzeczami, czują ból i cierpią.
Zasługują na humanitarna śmierć - ale nie przez uduszenie!!!!!!!
Jeśli każdy będzie przymykał oczy na cierpienie i niesprawiedliwoś, to co będzie dalej .......
Dlaczego tak niewiel osób obchodzi fakt, że zwierzę (ryba) cierpi?
Przepraszam, ale nasuwa mi się jedno małe ale: z punktu widzenia ryby najlepsza śmierć to chyba jednak ze starości zwykłej by była - na święta można przecież zjeść pieroga z kapustą i grzybami - też pyszna wigilijna potrawa a jeden karp ocalony
O to chodzi ze niewiele osob ma uprawnienia do zabijania ryb i najczesciej w sklepie nie ma takiej osoby. Dlatego sprzedaje sie zywe karpie. Jezeli ktos zauwazy ze zabija sie je bez uprawnien mozna dostac kare. Ten przepis wszedl w zycie chyba rok temu a przynajmniej od tego czasu zrobilo sie o tym glosno
Odpowiedz
Hmm dziś stojąc w kolejce do kasy - słyszłam taką dyskusję
Pani do Pana mającego w wózku 4 worki z szamotającymi się karpiami - Proszę Pana - one się duszą ...
Pan do Pani - wielece oburzony - to niech je Pani reanimuje :o
Jak już kupię karpia to odrazu proszę o "zabicie" go :o
Nie potrafiłabym tak nieść go foliowym worku :o
Rozumiem Cię doskonale.
Tutaj bzdety o całej tej oprawie świątecznej, że pownniśmy się kochać, szanować, pomagać sobie nawzajem, datki na na różne szczytne cele: pomoc psiakom w schroniskach, pomoc dzieciom z domów dziecka itd itp.
I spojrzeć na to można na 2 sposoby:
1. Sklepy dają kasę na domy dziecka, schroniska, organizują jakieś akcje pomocy- tylko po to, żeby się wypromować, a potem są takie sytuacje jak opisujesz.
2. Idzie kobitka i współczująco opowiada jak to dzisiaj w telewizji albo w Radio Maryja mówili, że pieski głodują, że dzieci nie dostaną prezentów, i jak to ona baaardzo im współczuję.... oczywiście niosąc w reklamówce tego biednego karpia, który ma coraz mniej powietrza.
Rozumiem Cię doskonale!!!!!!!!!!!!!!!!
I czuję spojrzenia ludzi- jak, myślą ale ona głupia, co ona gada.
Nie wspomnę, jak się świnki zabija :(
Podobne tematy