• Gość odsłony: 4817

    7 schodów...

    Aby wydostać się z klatki schodowej na zewnątrz lub odwrotnie muszę pokonać 7 schodów.
    Wózek waży sam 17kg, Młoda ponad 7. Ponieważ niestety nie należę do reprezentacji Polski w podnoszeniu ciężarów, to odbywa się to następująco: Gocha pod lewą pachą, wózek trzymam za rączkę w prawej i zjeżdżam nim wykorzystując grawitację jednocześnie schodząc :D
    W dół jeszcze jest w miarę prosto, ale jak dojdą do tego zakupy (czasem wcale niemało), to z 17kg potrafi się zrobić 25 i w górę już nie jest tak różowo.
    Najbardziej wnerwia mnie to, że jak już ktoś kogo mogłabym poprosić o pomoc znajdzie się na horyzoncie, to nagle przyspiesza kroku, albo zbacza na trawnik żeby poszukać kasztanów (chociaż rosną tam same lipy...). No i kibice... Znaczy panie z pieskami, które wcale nie są schorowane czy bez sił. Mam takie dwie moje ulubione. Jak się spotykamy pod klatką to ja wciągam sama wózek na te nieszczęsne 7 schodów, a one stoją na dole i patrzą się. Jedna nawet dzisiaj mnie opieprzyła, że jej drzwi nie przytrzymałam. Wstyd się przyznać, ale padły niecenzuralne słowa z moich ust
    Wściekła jestem, a jednocześnie taka bezsilna :( I za każdym razem jak zdaży mi się coś takiego, to rodzi mi się w głowie taka myśl: ludzie to świnie. I chociaż nie wszyscy, to niesmak jest...

    Odpowiedzi (46)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-07-03, 07:00:53
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-07-03 o godz. 07:00
0

Ja mowilam tylko o Mamach, nie o ludziach starszych, tu sie tez starszym ustepuje miejsca i pomaga, to normalne.

Odpowiedz
dunia 2009-07-02 o godz. 11:49
0

fletzerke napisał(a):Ja jednak uwazam, ze my Polki lubimy, by nam pomoc oferowano. Tu jak wspomnialam zalezy od czlowieka, ale nie ma ulgowego traktowania i jest OK, nie mam do nikogo zalu.
to nie jest tylko tak z Polakmi, ludzie starszi chca zeby im ustepywano miejsca i nic nie widze w tym dziwnego, bo nalezy im sie, czasmi to oni ustepuja miejsca matce z dzieckiem.
Tutaj ludzie oferuja swoja pomoc,oczywiscie sa przypaki odmienne.

Odpowiedz
Gość 2009-07-02 o godz. 11:12
0

Oczywiscie, ze ustapie, tak mnie wychowano. Ale tu mi nikt nie ustepowal i tez to rozumiem, oni tak maja po prostu. Dlatego nie wpadalam w rozpacz jak mi nikt nie pomogl i radze sobie obecnie ze wszystkim sama. Mam zgrabny wozek i wszedzie wjade :D

Odpowiedz
xena_music 2009-07-02 o godz. 09:37
0

Fletzerke, ja rozumiem, ale jak np widzisz kobietę z wózkiem próbującą wtelepać sie do autobusu to nie pomożesz???Pomożesz bo uważasz to za normalne, tak jak ustapić miejsca kobiecie w ciazy, starszym czy kobiecie z maleństwem na ręku...Poprostu mnie by głupio było rzucic się na miejsce(a czesto tak bywa) gdy obok stoi babinka z laseczką, czy dziewczyna z wielkim brzzuchem...
Oczywiście nie chce tu nikogo obrażać, więc nie zrozum mnie źle ale są przypadki gdy powinno sie zaświecić świateło, kurcze, może ta osoba potrzebuje pomocy...

Odpowiedz
Gość 2009-07-02 o godz. 08:06
0

Ja jednak uwazam, ze my Polki lubimy, by nam pomoc oferowano. Tu jak wspomnialam zalezy od czlowieka, ale nie ma ulgowego traktowania i jest OK, nie mam do nikogo zalu.

Odpowiedz
Reklama
dunia 2009-07-01 o godz. 22:33
0

Do nas do domu wprowadzili sie nowi lokatorzy, dzisiaj widzialm ich chyba 2 raz i mezczyzna zaoferowal sie ze pomoze zniesc mi wozek, to mile

Odpowiedz
xena_music 2009-07-01 o godz. 13:08
0

acha, a w ciąży niby za bardzo nie starałam sie wykorzystywać swój stan, ale mieszkałam po za w-wą i autobus miałam co 40 min. Czasem byłam w jakimś markecie kolejka z 15 osób(oczywiście również w kasie zpierwszeństwem) więc ja kiedy mogłam poczekać, to mogłam a czasem pod koniec już cięko wystać, albo pęcheż co chwilka domagał sie opróżnienia itp-parłam do przodu do kasy, bo kto stał w tej kolejce??panie w wieku ok 55-70 lat które mają cały dzień na zakupy a idą na nie w godzinach 16-18 kiedy ludzie z pracy wracają..
Kiedyś jakas sie do mnie przyczepiła z mordą....
Ja jej kulturalnie pokazałam wywieszkę i swój sporawy brzuszek(chyba 8 miesiac) i powiedziałam:pani wybaczy ale w tej kasie to ja mam pierwszeństwo...Jezu myslałam ze mnie pobije:P i tylko bąknęła: no patrzcie myśli ze jak z brzuchem to wszystko moze....
a ja na to: tak droga pani, mogę, mam do tego uprawnienia więc korzystam: hihihi
ale tak poważnie...skad taka znieczulica sie bieże???????

Odpowiedz
xena_music 2009-07-01 o godz. 12:59
0

dziewczynki, znam tych panów którzy widzac kobietę z wózkiem próbującą wejsc do autobusu i naggle lecą do innego wejścia..albo laski nie pomoga bo wnosząc wózek 5cm paznokcie jej odpadną;P
Moze i jestem bezczelna ale wsiadając z małą(jak z wózkiem jeździłam takiego "zapatrzonego w okno" potrafiłam otrzeźwić by mi pomógł, mówiąc bardzo głosno i wyraźnie(zeby usłyszał)
co do ustepowania kobietą w ciazy czy z dzieckiem na ręku- zwłaszcza w tym drugim przypadku, poprostu podchodziłam do osoby niestare i pytałam głośno(no niech ludzie słyszą, a co) czy mogłabym prosić o ustąpienie nam miejsca?? I co...buraczkowo na twarzy i miejsce wone:P
oczywiście to nie chodzi o to by wymuszać, ale jak sie jedzie z dzieckiem np rocznym bez wózka(tak jeździłam do teściów, ) to 20 min w autobusie jest wiecznością.....

Odpowiedz
Gość 2009-06-26 o godz. 10:50
0

Widze belgijska Mame

Odpowiedz
boksi 2009-06-25 o godz. 12:30
0

co do belgii to fakt , tak tu juz jest ,ze kazdy martwi sie tylko o siebie , ale mnie to nie cieszy i nigdy sie nie dostosuje , bo trzeba sobie pomagac , a kiedy bylam w zaawansowanej ciazy to naprawde tych ludzi moglabym zagryzc co do dzwigania to tez to znam , mieszkam na ostatnim pietrze, schodki waziutkie , a na dole miejsce zajete rowerami , wole wozka nie zostawiac bo po jakims czasie nic z niego nie zostanie, wiec jak mam wyjsc sama na spacer to tez kombinuje , najpierw gondolka , wozek a na koniec oliver , ale fakt ,ze najgorzej pod gore, moze zalozmy klub dzwigajacych mamusiek

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-06-19 o godz. 17:40
0

Monia, ja gdybym przy domu w Polsce zostawila wózek i wrócila po dziecko to po wózku zostaloby tylko wspomnienie.. niestety..

Odpowiedz
Gość 2009-06-19 o godz. 17:39
0

w Holandii to samo co w Belgii,nie ma zadnych przywilejów alekiedy stoje z wózkiem przed przejsciem, to czesto sie kierowcy zatrzymuja.. a ostatnio w sklepie mialam chyba ze cztery schody do pokonania i kobieta od razu spytala czy mi pomóc..a jezeli w jakims jest troche wiecej schodów to sa windy wiec nie ma problemów :D do domu tez wjezdzam od razu,bo nie mam schodków :D ale z pierwsza córka tachalam wózek codziennie a potem kiedy byla juz zbyt ciezka, to po prostu trzymalam za raczke i schodek po schodku wjezdzalam na dwóch kólkach. lol ..

Odpowiedz
... 2009-06-19 o godz. 17:03
0

Monia

Odpowiedz
monia:) 2009-06-19 o godz. 06:41
0

a ja mieszkam w bloku na pierwszym pietrze i codziennie (nawet czasami kilka razy dziennie) znosze i wynosze wózek (gondola!!!) na dół i z powrotem. na dole zostawić nie mogę bo albo ukradna, albo zniszczą, albo wrzuca do piwnicy (tez juz tak miałam) albo koty tam włażą...

Najpierw znosze wózek (uffff) potem wracam po dziecko. A do domu odwrotnie. najpierw zanosze dziecko na górę, wkąłdam do łóżeczka, gonię po wózek na dół. NIE MA ŻADNYCH PODJAZDÓW (marzenia ściętej głowy)

Odpowiedz
migotka69 2009-06-17 o godz. 22:30
0

u mnie naszczescie w wiekszosci sklepow i instytucji a nawet w czesci blokow sa podjazdy chyba naleze do szczesciar

Odpowiedz
Gość 2009-06-17 o godz. 09:26
0

My polskie kobiety jestesmy troche przyzwyczajone do mitu rycerza na koniu, czyli w obecnych czasach do przepuszczania w drzwiach, do pomocy, itp. Tutaj tego nie ma. I nikt sie tego nie dopomina. Dlatego kobiety sie nie skarza, ze stoja w kolejce lub, ze im nikt nie pomoze podniesc wozka. Moja kolezanka Belgijka bedac w Polsce na placowce byla oburzona, ze ktos ja traktuje jak "dziecko", bo przepuscil ja jakis pan w drzwiach. Jesli na to tak spojrzec, to faktycznie problemu nie ma :D Ja znalazlam rozwiazanie, mam wozeczek leciutki i zwrotny. Wszedzie wjade, wszedzie sie zmieszcze i wszedzie sobie daje rade sama.

Odpowiedz
... 2009-06-16 o godz. 21:52
0

Fletzerke to u Ciebie tak jak w Niemczech. Znajoma ktora tam mieszka od lat mówi ze trzeba sie nasiedzieć za młodu bo na starośc nikt Ci nie ustapi

Przykre, ale akurat ten zwyczaj u nas w Polsce mi się podoba , jest dla mnie taki normalny i na miejscu że pomaga sie słabszym , potrzebującym, starszym :)

Odpowiedz
Aga27 2009-06-16 o godz. 21:07
0

Kat ja absolutnie!!!!!!!!!! nie !!!!!!!! nie to mialam na mysli!!!!!! nie ocenilam ciebie , nie znam cie !!!!!!!!!

Przykro mi ze tak to odebralas ..... i wiesz co ? poniekad od razu mnie ocenilas ......

ostro to ujelas wredna rura ,

Chodzilo mi o to ze w moim przypadku w 100% SPRAWDZ SIE POWIEDZENIE ZE TO CO DAJEMY wraca do nas w dwojnasob......

Dla mnie pomoc jest czyms naturalnym , i to zarowno kiedy ja pomagam jak i wtedy kiedy tej pomocy potrzebuje , widocznie ludzie wsrod ktorych zyje mysla podobnie

Odpowiedz
Gość 2009-06-16 o godz. 20:13
0

Fletzerke jak Ty tam wytrzymujesz?

Odpowiedz
Gość 2009-06-16 o godz. 19:58
0

W Belgii nie ma zadnego przepuszczania w kolejce i nie ma problemu. Matki stoja tak samo jak kazdy inny. Kiedys mnie to dziwilo, ale teraz sie przyzwyczailam. Tu sie nie traktuje ciezarnej czy matki jako osoby uprzywilejowanej. W autobusie owszem czasem ktos ustapi, ale to nie jest regula. No i kobietki tutaj jakos sobie z tym radza.

Odpowiedz
Gość 2009-06-16 o godz. 19:40
0

AGA27, nie rozumiem Czy to znaczy, że ja jestem wredną rurą i dlatego też trafiam na takich ludzi
Sądząc z opinii ludzi, z którymi jestem bliżej zaznajomiona, to tak nie jest, ale może się mylę :(

Odpowiedz
Aga27 2009-06-16 o godz. 19:16
0

wiecie co ja mysle ze czasem ludzie tak reaguja bo tak sami sa traktowani .... ja zwykle usmiecham sie do wszystkich w kolo i przysiegam nie mam takich problemow ,

Odpowiedz
... 2009-06-16 o godz. 19:00
0

Wiem co przezywacie bo ja z Olką tylko przemieszczałam sie aurtobusami z byczym wózkiem , potem do tego doszła jeszcze Ala czyli wózek noworodek i 19 miesieczne dziecko na ręku lub u nogi, ale nauczyłam sie głośno mówic "Czy mógłby mogłaby........ pomóc" w autobusie zawsze prosze o ustąpienia miejsca osoby ktore bezpodstawnie siadają na miejscu oznaczonym "dla matek z dzieckiem. " a teraz mam wszytkich w d.... do jeżdzę już autem i parasolką czyli nie tak najgorzej do dzwigania.

Oczywiście mamuśkom i starszym ludziom zawsze ustępuję jeśli jestem sama.

Jeśli chodzi o przepuszczanie czy ustępowanie miejsca w czasie ciży to tez rzadkośc pomoc i dobre serce na wagę złota. W takich sytuacjach można sie najszybciej o tym przekonać.

Odpowiedz
marta27 2009-06-16 o godz. 18:09
0

kat_ja - az mnie zatrzeslo jak przeczytalam Twojego posta ja pewnie zachowalabym sie jak Ty a dopiero w domu rozmyslalabym, co powiedziec w takim przypadku. jak bylam w ciazy to ANI RAZU nie zdarzylo mis ie, zeby ktos przepuscil mnie w kolejce a kilka razy babsztyle inne ladowaly sie na chama przede mna moze myslaly ze jak w ciazy to nie zauwaze... a ja durna stalam i sie we mnie gotowalo! teraz mam silniejszy instynkt obroncy - niech ktos sprobuje mi stanac na drodze! ostatnio wozkiem zaczelam rozjezdzac ludzi ktorzy uwazaja ze to ja im powinnam schodzic z drogi. przestalam sie piep...yc.
i podobnie jak dunia i iskierka - zaczynam byc tez chamska - a kto mnie tu zna?! a tak zawsze mi ulzy jak sie rozedre na kogos

Odpowiedz
dunia 2009-06-16 o godz. 17:37
0

Popieram Iskierke zreszta od czego ma sie jezyk, mam gdzies co ktos o mnie mysli.

Odpowiedz
Gość 2009-06-16 o godz. 12:09
0

Dzisiaj po powrocie ze spaceru się poryczałam :( Już normalnie nie mogę, ja chyba przyciągam takich chamów Poszłyśmy zrobić zakupy. W sklepie ludzi od groma, więc wdzięłam Gochę na ręce i stoję w kolejce. W Młodą jakby piorun walnął, zaczęła się tak przeraźliwie wydzierać jak nigdy na rączkach :o Pani ekspedientka powiedziała, ze może podejdę poza kolejnością. I już miałam to zrobić kiedy usłyszałam za sobą: "Specjalnie dzieciaka na ręce wzięła żeby bez kolejki kupić". Wiecie co? Normalnie mi stanęły łzy w oczach... Oczywiście stałam dzielnie i nie "wepchnęłam" się. Potem jak już prawie wchodziłam do apteki, to jakaś żwawa kobitka zatrzasnęła mi drzwi przed nosem i oczywiście władowała się przede mnie. A na koniec jak już dotarłam do windy w bloku, to znalazła się jakaś miła pani, która wrzasnęła na mnie żeby się łaskawie przesunęła z tym wózkiem, bo ona przecież chce przejść...
No i jak już weszłyśmy do domu, to się poryczałam.
W jakim kraju ja kurde żyję, co ja tym ludziom zrobiłam że są tacy niemili, aroganccy, bezczelni, pełni jadu i innych negatywnych emocji

Odpowiedz
Aga27 2009-06-16 o godz. 11:14
0

Asiu dobrze ze maż już wrocił .

Odpowiedz
Gość 2009-06-16 o godz. 10:09
0

Ja mam chyba najgorzej. Mieszkam na 3 piętrze, wózek wazy 8 Jas koło 12 plus zakupy, to wychodzi duzo trochę jak na mój chory kregosłup. Też bardzo rzadko ktoś chce mi pomóc, czasmi zostawiam Jasia przypiętego na parterze przy drzwiach sąsiadki i wnoszę wózek, zakupy i na końcu Jasia. Czasami juz wymiękam i mam dosc. Wózek muszę mieć bo Jasia usypiam w nim.

Odpowiedz
m_onika 2009-06-16 o godz. 06:47
0

A zapomniałam dodac mi raz sąsiad pomógł znieśc wózek z 2 piętra..

Odpowiedz
Gość 2009-06-15 o godz. 20:26
0

AGA27, Iskierkaaa, pozazdrościć :(

Odpowiedz
Aga27 2009-06-15 o godz. 20:08
0

To ja chyba w jakims innym swiecie zyje

Nie jestem filigranowa kobietka mam 173 cm wzrostu wiec raczej instynktow macierzynskich nie budze .... ale zawze wkolo jest pelno ludzi ktorzy chca pomoc

Odpowiedz
aruga 2009-06-15 o godz. 19:20
0

Dunia ale z mojego Wojtka to straszny kloc, bo 3 tygodnie temu ważył 6kg to teraz spoko koło 7 albo i ponad (a niedawno skończył 2 miechy )
Skoro piszesz, że nosidło też nie zdaje egzaminu to już nie wiem, muszę jeszcze coś innego wymyślić

Odpowiedz
dunia 2009-06-15 o godz. 17:44
0

Aruga moj Eryk wazy 8 kilo i nosidlo tez nic nie daje, niesienie takiego klocka to koszmar nie ma to jak mial miesiac albo 2 to wogole sie go nie czulo a teraz kregoslup mnie boli no i nogi ma dlugie, wiec ciezko wchodzic po schodach

Odpowiedz
wiewióreczka 2009-06-15 o godz. 16:55
0

Je mieszkam na drugim piętrze i w życiu bym nie wniosła i nie znisła wózka, ale mamy wózkownie na parterze wiec jest oki, tyle tylko że doprosic się nie mogłam by sasiedzi wynieśli swoje ławy i różne inne sprzęty z niej bo wózek się nie mieścił. W końcu po kilku ostrzejszych uwagach męża(do czego służy wózkownia) łaskawie uprzątneli swoje rzeczy i wózek ledwo bo ledwo, ale się mieści.
Autobusów boję się panicznie i nigdy jeszcze nie jechałam z wyżej podanych przez was powodów
Co do uprzejmosci ludzi to przekonałam sie w ciązy że z kulturą to u nas kiepsko nigdy nikt mi miejsca nie ustąpił, a o przepuszczaniu w kolejce nawet nie wspomnę jeszcze w dziewiątym miesiacu stałam na poczcie i baba ewidentnie mi sie wepchnęła, mało z nerwów nie urodziłam wtedy szkoda gadać

Odpowiedz
aruga 2009-06-15 o godz. 16:32
0

To rzeczywiście jest straszne - ta obojętność ludzi. Mnie najgorzej wnerwia jak wchodzę do sklepu lub wychodzę i nikt mi nie przytrzma drzwi. Te drzwi same się zamykają, przejście jest wąskie,mój wózek długi i nie mogę sobie poradzić. Ludzie sobie chodzą, patrzą i nic

A wychodzenie na spacer to dla mnie koszmar,bo mieszkam na 4 piętrze bez windy :( Wózkowni niema, całe szcęście, że mam piwnicę pod schodami.
Więc wkładam małego w fotelik samochodowy, schodzę na dół - zostawiam dziecko na klatce lub w piwnicy i wyciągam wózek (schody są strome,podjazd na jedno koło - wózek ciągnie mnie w dół i obija się o ściany), przekładam małego,zamykam fotelik w piwnicy i idziemy lol Z powrotem analogicznie.
Same wiecie jak nieporęcznie nieść dziecko w foteliku. Mam całe nogi poobijane i zakwasy w rękach. I nie wiem jak sobie poradzę jak Wojtek jeszcze z dwa kilo przytyje. Muszę chyba kupić nosidło

Odpowiedz
m_onika 2009-06-15 o godz. 16:12
0

Ja na szczęście teraz nie mam takiego problemu bo aby wjechac do klatki mam do pokonania tylko jeden schodek :) ale w starym mieszkaniu też było ich aż 7. Tyle że zanim zaczęli remontować wiatrołady były zarówno schody jak i taki wjazd na wózki a po remoncie nikt już nie pomyślał Dzwoniłam wtedy wielokrotnie do administracji aby zrobili jakiś podjazd do wózków mówiąc że jest mi ciężko nosić wózek z dzieckiem ale nie było żadnego odzewu. W końcu powiedziałam że nie chce z nikim innym rozmawiac jak z kierownikiem a ten do mnie mówi czy nie lepiej było by pomyślec o windzie od strony balkonów pytam o co mu chodiz jaka winda a on że oni myśleli ze ja jetsem inwalidka półmózgi widac jak mnie sznaowne panie słuchały
ale swoją drogą ludzie naprawdę są nieuczynni i egoistyczni

Odpowiedz
romanka 2009-06-15 o godz. 16:11
0

Kat_ja ja iszkam w domku ale zeby wyjsc na spacer tez mam schody do pokonania i jak nie ma męża albo starszego syna to muszę sobie sama radzic, zjechac ze schodów to jeszcze jakoś daję radę, Wojtka pod pachę i drugą ręką wozek ale wrocic do domu to juz tragedia i nie ma mi kto pomoc....ale dzis byłam u lekarza z małym, pediatry nie było więc poszłam do rodzinnego, kolejka z 6 osób, Wojtek płaczący jak to taki maluszek gdy ma katarek i nie moze oddychac, biegam z nim po korytarzu jak głupia a z kolejki nikt nie pomyślał nawet zeby mnie przepuścić, byłam zła jak dabli, musiałam odczekać co swoje!!! Tak toteraz jest, nic zrozumienia ze strony ludzi!!!

Odpowiedz
Gość 2009-06-15 o godz. 13:56
0

Autobusy, windy.... Ja naleze to tych szczesciar co mieszkaja na 2 pietrze ale w bloku mamy 'wozkownie'. Raz jechalam autobusem z malym i ktos mi pomogl... KOBIETA Z WOZKIEM.

Teraz jest ciezko, a pamietacie w ciazy? Brzuch kilometr przed nami i ludzie ktorzy na glos "Czy mogliby mnie panstwo przepuscic?" patrzyli jak na wariatke. No bo niby czemu mieliby przepyszczac, nie?
Zupelnie jakby sami nie mieli dzieci....

Odpowiedz
Gość 2009-06-15 o godz. 13:35
0

ja to sie "boje" autobusow, wlasciwie to wszedzie chodze, ale wczoraj musialam jechac na drugi koniec miasta; co z tego, ze przepuscilam 2 autobusy, zeby przyjechal niskopodlogowy, jak kierowca stanal tak daleko od kraweznika ze sama nie moglam wjechac z wozkiem do srodka... pomogl mlody koles, po moim stanowczym 'przepraszam czy moglby pan pomoc?'; jechalam cala w stresie czy poradze sobie przy wysiadaniu i moje przypuszczenia sie sprawdzily: wszyscy ktorzy wysiadali na tym samym przystanku, nadzwyczaj szybko sie rozeszli, nikt z pozostalych w autobusie dupy nie ruszyl, a ja znowu wisze polowa w autobusie a polowa wozka na zewnatrz... jakis przechodzien sie zreflektowal... ach, szkoda gadac

Odpowiedz
Gość 2009-06-15 o godz. 12:37
0

ja wlasnie z tych powodow upieralam sie zeby jeszcze przed urodzeniem ANi wyniesc sie z mieszkania na 4 pietrze bez windy.......nie wiem jakbm to przezyla, teraz mieszkam na parterze, wiem dziewczyny co przezywacie, dzis w sklepie stalam w kolejce i na samym koncu dlugiej kolejki stala pani z wozkiem, dzidzius mial moze z 3 tygodnie i zaczal bardzo plakac, myslicie, ze ktos ja przepuscil?? ja juz kupowalam, ale reszta ludzi nawet sie nie obejrzala na nia..............

czasem tez mysle, ze wiekszosc ludzi to ochydne samoluby....

Odpowiedz
Gość 2009-06-15 o godz. 11:51
0

Wkurza mnie to, bez sensu jest takie zachowanie
To jest przecież taka mała rzecz, tak niewielki wysiłek, a kobicie tak bardzo pomaga.

Ja tylko boję się zimy, bo niby na tych naszych schodach taśma antypoślizgowa jest, ale już się wytarła...

Odpowiedz
dunia 2009-06-15 o godz. 11:48
0

Ja z wozkiem sobie sama radze a mam wicej schodow od Ciebie, ale chodzi mi o autobus, ludzie nie ustapia miejsca tylko gapia sie w okno a czasami jak jade 30 minut autobusem to troche mi niewygodnie tyle stac i kiwac sie na wszystkie strony z Erykiem w nosidelku

Odpowiedz
Hala 2009-06-15 o godz. 11:42
0

mNie też najczęściej pomoc sami z siebie oferują starsi panowi i inne matki z wózkami

Odpowiedz
Gość 2009-06-15 o godz. 11:41
0

Hala, u nas ochotników jest tylu, że na palcach jednej ręki można zliczyć... Z czego jeden ma 72 lata, a drugi to chyba ze 150 :) Więc nie mam serca ich prosić, tym bardziej, że jeden pan chodzi o lasce :(

Odpowiedz
Hala 2009-06-15 o godz. 11:38
0

Mam bardzo podobne odczucia niestety ochotnicy prawie się nie zdarzają, czasem sama ich proszę.

A ostatnio czekałam w przychodni na windę, taka stara, wiecie, co drzwi są ciężkie i sie zatrzaskują. Wyszła z niej pani doktor i nie pomyślała by je przytrzymać, zatzrasnęły się W. przed nosem

Odpowiedz
Gość 2009-06-15 o godz. 11:35
0

przykre to

u nas jest tak z poczta
w\yobrażcie sobie ze nie ma podjazdu

i tez muszę czekać na jakiegoś "ochotnika"

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie