• Gość odsłony: 5857

    Jak poradzić sobie z upartym dwulatkiem?

    Witam!Moja dwuletnia córka zaczęła kilka dni temu rzucac się np. na chodnik podczas spaceru. Kiedy chcę iść z nią do domu a ona ma ochotę jeszcze sie bawić... to podnosi krzyk i kładzie się na ziemi.... zdaję sobie sprawę z tego, że to jest ten wiek, kiedy maluchy zaczynają pewne rzeczy wymuszać, chcą postawić na swoim, badają na ile mogą sobie pozwolić...to z pewnością etap "własnego JA".... ale jak się zachować kiedy dziecko ze złością rzuca się na chodnik, kiedy dzieje się coś wbrew jego woli ??? Macie takie doświadczenia? Możecie podrzucić jakieś sugestie?pozdrawiam!

    Odpowiedzi (6)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-04-19, 09:32:37
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-04-19 o godz. 09:32
0

Tak to dobra książka. A tak w ogóle to jak dziecko się rzuca na ziemię to trzeba do niego stanowczo i nie denerwowac się takim zachowaniem, bo to standard w tym wieku.
Jeśli robi takie cyrki w domu, to po prostu zignorować. I co najważniejsze nie bac się własnego dziecka. Konsekwencja i łagodna stanowczość- ot co.

Odpowiedz
Gość 2009-04-16 o godz. 00:29
0

czytalam o tym dzisiaj w czasopismie i pedjatra zalecal by do dziecka mowic krotko i ze stanowczoscia i konsekwentnie przestrzegac pewnych regol ktore sie ustalilo.. podobno dziecko kiedy sie buntuje to nie docieraja do niego jakiekolwiek proby spokojnego przemowienia..
a z doswiadczenia z moja siostrzenica kiedy miala 2.5 roczku wiem ze tylko stanowczosc na takie kaprysy dziala i nie mozna pozwolic by dziecko cos na tobie wymusilo.. pamietam troszke niemila sytuacje jak bylam sama z nia na plazy.. ona nie chciala wracac do domu a juz byla najwyzsza pora.. wyobrazacie to sobie? tlum ludzi na plazy a ona stoi i nie chce nalozyc bucikow bo nie chce isc do domu... wystarczylo ze stanowczo powiedzialam ze wiecej na plaze z nia nie pojde bo jest niegrzeczna odwrocilam sie i zaczelam powoli odchodzic.. wiecie to do niej jakos dotarlo.. zaczela za mna biec i prosic bym nalozyla jej buciki.. smiesznie to wygladalo lol wiecej takich scen na plazy juz z nia nie mialam..
pozdrawiam

Odpowiedz
Gość 2009-04-15 o godz. 10:15
0

Mój Bartek ma dopiero 1,5 roku ale tez chce rządzić. Myślę, że najlepszym lekarstwem jest brak reakcji na ewidentne wymuszenia. Tak jak pisały poprzedniczki, gdy nikt nie reaguje nie ma po co sie popisywać. Brak widowni, to brak efektu. :) Od czasu do czasu nerwy mi jednak puszczają i wtedy mały dostaje klapsa. Dobrze, ż mały nie robi tego typu scen na ulicy. To dopiero musi być przeżycie

Odpowiedz
Gość 2009-04-15 o godz. 02:04
0

Gdy mój Miś tak sie zachowuje w domu i gdy nic mu 'nie zagraża' staram się nie reagować - gdy nie ma publiczności szybko przestaje... Natomiast gdy rzuca się na ulicy /ostatnio na środku przejścia dla pieszych bo nie chcial iść za rączkę tylko SAM/ to biorę go pod pachę / na szczęście nie dużo waży/ i zabieram do domu lub do jakiegos miejsca gdzie może ochłonąć np. ławka w parku. Gdy się uspokoi dopiero wtedy staram sie z nim porozmawiać , bo gdy wrzeszczy i rzuca się na ziemię to moje 'kazania' i tak chyba do niego nie docierają.
Teraz Michal ma 2,5 roku i coraz rzadziej zdarzaja nam się takie sceny... :)

Odpowiedz
Gość 2009-04-15 o godz. 01:39
0

konsekwencja zdaje sie być najlepszą radą..... moja poki co zaczęła dopiero takie cyrki robic..więc czeka mnie jeszcze kilka takich "wystepów" zanim zrozumie, ze nie tędy droga...ehh

Odpowiedz
Reklama
Slonka 2009-04-13 o godz. 20:19
0

Kiedy moja Zuzia tak robiła rada była tylko jedna. klaps i do domu. dawałam jej klapsa, i za rękę zaciągałam do domu a w ostateczności mało delikatnie niosłam na ręku. W domu robierałam, prowadziłam do jej pokoju, mówiłam z jakiego powodu zostaje ukarana i zostawiałam w pokoju na jakieś 10 min. Ewentualnie stawiałam do kąta. Konsekwentnie za każdym razem jak był taki cyrk. Po jakimś czasie zorientowała się że tym nic nie wskóra i przeszło jej.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie