"Szwagierka wciska mojej córce słodycze i niechciane prezenty. Oczekuje, że się odwdzięczę"

"Szwagierka wciska mojej córce słodycze i niechciane prezenty. Oczekuje, że się odwdzięczę"

"Szwagierka wciska mojej córce słodycze i niechciane prezenty. Oczekuje, że się odwdzięczę"

Canva

"Laura ma już czworo dzieci i planują z Jackiem piąte. Nie wiem, jak ona daje sobie radę z ogarnięciem takiej gromadki, ale podziwiam. Ja ledwo wyrabiam z jednym ancymonem w spódniczce - moją kochaną Julcią. Ogólnie lubię swoją szwagierkę, ale ta jej uczynność jest krępująca. Wolałabym, żeby nic nie przynosiła, zamiast dawać mojej córce byle co i oczekiwać rewanżu".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Szwagierka nie umie przyjść do nas z pustymi rękami

Laura jest siostrą mojego męża. Jest od niego o całe 10 lat starsza. Ma już czworo dzieci i z tego, co wiem, planują z Jackiem piąte. Nie wiem, jak ona daje sobie radę z ogarnięciem takiej gromadki, ale podziwiam. Ja ledwo wyrabiam z jednym ancymonem w spódniczce - moją kochaną Julcią.

Ogólnie lubię swoją szwagierkę, ale ma jedną irytującą cechę, przez co nie mogę się z nią nijak dogadać. Ona nie potrafi przyjść z pustymi rękami! Zawsze przynosi dla mojej córki albo dla nas rzeczy, których - delikatnie mówiąc - nie chcemy. Wciska nam te podarki na siłę. A widujemy się dość często, bo mieszkają niedaleko.

Dla mnie to dość krępujące, ponieważ wprowadza to jakiś element formalności w nasze relacje. Nie można tak na luzie się spotkać, tylko trzeba za każdym razem się zastanawiać, co znów dostaniemy i jak się za to odwdzięczyć. Bo Laura za taki gest oczekuje rewanżu. Dla mnie to dziwne.

Zwłaszcza że te prezenty najczęściej są zwyczajnie niechciane. Zazwyczaj to jakieś słodycze gorszego sortu albo zabawki, które jej dzieciom nie są już potrzebne lub się im zdublowały.
canva.com

Nie chcę prezentów ani słodyczy

Setki razy już prosiłam, by nie kupowała nic takiego mojej córce, bo tylko niepotrzebnie traci kasę. Ale jak grochem o ścianę. Tłumaczyłam, że u nas w domu na co dzień nie ma słodyczy. Czekoladki, batoniki, cukierki i jajka z zabawką są tylko od święta. Postanowiliśmy z mężem, że nie będziemy uczyć córki przekąszania niezdrowych rzeczy, bo nie widzę w tym żadnego sensu. Prosiłam szwagierkę, by to uszanowała, ale bezskutecznie.

U Laury w domu panują inne zasady. Dla niej te wszystkie rzeczy są namacalnym zastępnikiem szczęścia, co mnie osobiście odrzuca. Jej dzieci potrafią dostać na podwieczorek po paczce żelków i połknąć je wszystkie w 5 minut.

W robieniu podarków przy każdej okazji też nie widzę sensu, ponieważ dziecko w mig się nauczy, że ciocia = prezent. Nie będzie czekało na nią, tylko przyzwyczai się do dostawania słodyczy.

Mówiłam szwagierce, ale ona nie rozumie. Oczekuje wzajemności

Głupio mi za każdym razem odmawiać Laurze. Poza tym ten medal ma dwie strony: szwagierka nie przynosi tych drobiazgów bezinteresownie. Oczekuje, że jak my przyjdziemy do nich, to też przyniesiemy coś dla każdego dziecka. Jak wyciągnę z torby np. jabłka zamiast słodyczy, to jest wielkie rozczarowanie.

Pod kątem pieniążków też robi się problem, bo ja mam póki co tylko jedną córkę i planuję nie więcej niż dwoje dzieci w sumie. A Laura z mężem mają ich czworo. Koszty tej zabawy w dobrą ciocię są dla mnie czterokrotnie większe, jak mam kupić dwa razy w tygodniu nawet te cztery paczki żelków. Pomijając już fakt, że nie mam ochoty przykładać ręki do pielęgnowania u jej dzieci złych nawyków.

Nie wiem już, jak mam z nią rozmawiać. Czuję, że ta sytuacja to niezły impas. Na razie składamy to całe badziewo do jednej szafki, bo zdrowie ważniejsze. Najchętniej bym jej to oddała, ale obawiam się, że się obrazi.

Edyta

Marzena Kipiel-Sztuka zmarła w dniu urodzin Bartosza Żukowskiego. Dla aktora to trauma. Zobacz zdjęcia!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama