"Odkąd Marzena przeszła na dietę, nie chce gotować normalnych obiadów. Nie zamierzam żyć na liściu sałaty przez jej fanaberie"

"Odkąd Marzena przeszła na dietę, nie chce gotować normalnych obiadów. Nie zamierzam żyć na liściu sałaty przez jej fanaberie"

"Odkąd Marzena przeszła na dietę, nie chce gotować normalnych obiadów. Nie zamierzam żyć na liściu sałaty przez jej fanaberie"

Canva

"Moja żona, Marzena, postanowiła przejść na dietę. Nie mam nic przeciwko, bo ostatnio rzeczywiście trochę więcej jej się zrobiło, a wakacje nadchodzą wielkimi krokami. Jednak sposób, w jaki realizuje swoje postanowienia, staje się dla mnie coraz bardziej uciążliwy. Nie chce już gotować normalnych obiadów, tylko wydziwia z sałatkami, smoothie i innymi fanaberiami, które nie zaspokajają ciężko pracującego mężczyzny. Przecież ja potrzebuję solidnego posiłku".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Moja żona przeszła na dietę. Od tej pory moje życie to koszmar

Moja żona, Marzena, postanowiła przejść na dietę. Nie mam nic przeciwko, bo ostatnio rzeczywiście trochę więcej jej się zrobiło, a wakacje nadchodzą wielkimi krokami. Uparła się, że schudnie 8 kg i wciśnie się w bikini z ubiegłego sezonu. Trzymam za nią kciuki i bardzo ją w tym wspieram (przestałem nawet podjadać chipsy w łóżku, żeby jej nie kusić!), jednak sposób, w jaki realizuje swoje postanowienia, staje się dla mnie coraz bardziej uciążliwy.

Marzena nie chce już gotować normalnych obiadów, tylko wydziwia z sałatkami, smoothie i innymi fanaberiami, które nie zaspokajają ciężko pracującego mężczyzny. Przecież ja potrzebuję solidnego posiłku, a ta jej restrykcyjna dieta wyklucza praktycznie wszystkie produkty, do których jestem przyzwyczajony. Skończyły się soczyste schabowe, pyszne sosy i sałatki z majonezem.

Jestem sfrustrowany i czuję się całkowicie niezrozumiany przez kobietę, z którą zamierzam dzielić resztę życia. Jak tak dalej pójdzie, to ja przecież oszaleję!

Smutny mężczyzna spoglądający na brokuła Canva

Nie zamierzam żyć na liściu sałaty przez jej fanaberie

Niestety, nie będę ukrywać, że zupełnie nie potrafię gotować. Zresztą kuchnia od zawsze była domeną Marzeny. Zawsze potrafiła wyczarować nawet z niczego smaczny i sycący posiłek. Teraz jej kulinarne umiejętności służą jedynie przygotowywaniu dietetycznych potraw, które absolutnie mi nie odpowiadają.

Nie zamierzam żyć na liściu sałaty tylko dlatego, że moja żona postanowiła zmienić nawyki żywieniowe. Może i teraz jemy zdrowiej, ale mój apetyt na pewno nie jest zaspokojony. Nie rozumiem, dlaczego Marzena ignoruje moje potrzeby. To, że chce dbać o swoją sylwetkę to jedno, ale to, że ja muszę ponosić tego konsekwencje, to drugie.

Czy to, że moja żona się odchudza, naprawdę musi oznaczać, że ja również muszę zrezygnować z tego, co lubię jeść? Uważam, że powinniśmy znaleźć jakiś kompromis, który uwzględni potrzeby obu stron. Chciałbym tak jak dawniej wrócić z pracy do domu i uśmiechnąć się już na klatce schodowej na myśl o schabowym, którego zapach roznosi się już od parteru... Błagam o rady!

Kacper

Olaf Lubaszenko schudł 80 kg. Zmienił w diecie tylko jedną rzecz Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama