"Jak się bawić, to się bawić! Synek raz w życiu będzie miał komunię. Matki u Tymusia w klasie nawet najzwyklejsze urodziny organizowały z wielką pompą, to co się teraz dziwią, że na specjalną okazję będzie specjalna impreza. Stać nas, a jak się nie podoba, to niech pilnują własnego nosa".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Synek raz w życiu idzie do komunii. Dlatego impreza będzie na bogato
Nasz Tymuś skończył już 9 lat i za parę tygodni idzie do komunii. Oboje z mężem zgodnie ustaliliśmy, że nie będziemy oszczędzać na synu i jak trzeba, to trzeba, sięgnie się do kieszeni, żeby nikt się z niego w szkole nie śmiał. A komunia to przecież ważna uroczystość, raz w życiu się to świętuje!
Teściowa pytała, czy w domu robimy przyjęcie po kościele, ale aż się uśmiałam. Kto by tam się bawił w organizowanie, sprzątanie i gotowanie! I jeszcze w przemeblowanie! Mamy duży dom, dwie kondygnacje, więc wszyscy by się jakoś tam zmieścili, ale po co się trudzić?
Ja chcę mieć wszystko zrobione na gotowe i tylko przyjść jako gość, a nie zastanawiać się, czy o niczym nie zapomniałam. Poza tym chyba nawet nie mam tyle krzeseł, żeby wszystkich pomieścić, bo będzie z 40 osób.
Dlatego zamówiliśmy salę, wybraliśmy menu, podpisaliśmy umowę i już. Tort też od nich jest. Na naszej głowie pozostały tylko dodatkowe atrakcje. A że ja nie chciałam mieć typowego "siedzącego" przyjęcia, jakie mają wszyscy, to razem z mężem się szarpnęliśmy i zamówiliśmy jeszcze DJ-a, a dla dzieci - żeby się nie nudziły i nie biegały pod nogami - będzie animatorka. Mamy taką jedną sprawdzoną, jeszcze z urodzin Tymka w przedszkolu.
O koszty się nie boję, bo Tymuś ma dobrych chrzestnych. Spora część się zwróci.
Canva
Gdy pochwaliłam się innym matkom, wyśmiały mnie
Akurat miałam okazję porozmawiać z innymi rodzicami z naszej klasy, jak czekaliśmy przed kościołem na dzieci. Te spotkania przygotowawcze strasznie długo trwają... Do sklepu nie pójdziesz w tym czasie, bo zamknięte, a Tymka jeszcze nie puszczam samego, bo musiałby dojeżdżać autobusem.
Chcąc, nie chcąc, siedzę i czekam. Akurat było parę matek i ojców z klasy. Taka Maryśka, Wojtek, jeszcze ze trzy, których imion nie pamiętam. Wypłynął temat przyjęcia po komunii i wszyscy zaczęli opowiadać, jak to u nich wygląda. Jedni będą w ogrodzie balować, zamówili catering, namiot i stoły. Drudzy robią tylko obiad w domu, dla rodziców i chrzestnych, a potem pójdą na spacer.
To też powiedziałam, że u Tymusia będzie grał DJ i zamówiłam jeszcze animatorkę dla mniejszych dzieci, bo nie chcę, żeby się nudziły. O gości trzeba zadbać, i to o tych w każdym wieku, co nie?
Jak tylko pochwaliłam się tym DJ-em, to jedna z mam aż uniosła brwi ze zdziwienia i prychnęła pod nosem, że co proszę? Nie pomyliły mi się okazje? Oni nawet nie brali pod uwagę czegoś takiego. To tylko komunia, a nie wesele ani potańcówka... Pozostałe tylko się głupio uśmiechały i potaknęły tamtej bezczelnej... Stanęłam jak wryta, bo przecież to dokładnie ci sami ludzie, którzy jeszcze parę miesięcy temu robiły swoim dzieciom najzwyklejsze urodziny z wielką pompą.
Jak one śmią! Przecież same zapytały o komunię, a teraz się krzywią. Pewnie zwyczajnie nam zazdroszczą... Ale cóż, skoro nas stać, to nie widzę problemu, żeby zrobić dla swojej rodziny taką komunię, którą wszyscy zapamiętają. Przy okazji ktoś zarobi i gospodarka się kręci. A na tym ich obiedzie w domu nikt, co najwyżej market spożywczy.
Niech każdy pilnuje własnego nosa, to się nam będzie wszystkim lżej żyło. Przecież nie odwołam atrakcji dlatego, że kogoś to uwiera.
Becia
