"Sąsiadka wyszła na spacer z wózkiem. Nachyliłam się zobaczyć szkraba i aż struchlałam"

"Sąsiadka wyszła na spacer z wózkiem. Nachyliłam się zobaczyć szkraba i aż struchlałam"

"Sąsiadka wyszła na spacer z wózkiem. Nachyliłam się zobaczyć szkraba i aż struchlałam"

Canva

"Pani Helena szła chodnikiem wzdłuż osiedla i pchała przed sobą wózek niemowlęcy. Dawno jej nie widziałam, ale słyszałam od sąsiadki bardzo interesujące wieści... Kobita 69 lat, a podobno starała się o adopcję! Na stare lata zachciało jej się dzieci niańczyć? Niebywałe. Z ciekawości nie mogłam ustać w miejscu, więc podeszłam do niej, żeby się przywitać, a przy okazji zobaczyć tego słodkiego szkraba... No wiecie co, wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego! Ja wszystko rozumiem, ale żeby substytut w wózku wozić?!"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Sąsiadka zaczęła wychodzić z wózkiem niemowlęcym

Pani Helena to taka nasza osiedlowa gwiazda. Przeprowadziła się z dużego miasta, to i zwyczaje ma wielkomiejskie... Zawsze umalowana, obcasik. Dwa lata temu zmarł jej mąż i odtąd mieszka sama. Tylko co jakiś czas dzieci przyjeżdżają, odwiedzają. Wiem to wszystko, bo z mojego balkonu widać wejście do jej klatki w bloku.

Ostatnio przyuważyłam, że zaczęła wychodzić z klatki z wózkiem niemowlęcym. Nie powiem, zdziwiłam się, bo nie widziałam, żeby córka pani Heleny była w ciąży ani żeby ją w ostatnich dniach odwiedzała. Ale faktycznie dawno pani Heleny nie widziałam.

Słyszałam za to parę ciekawych rzeczy, bo spotkałam inną sąsiadkę, Teresę, jak robiłam zakupy w osiedlowym sklepiku. Pogadałyśmy sobie trochę i dowiedziałam się, że Helena mówiła Teresie o jakiejś adopcji! Że Helena chciałaby znów mieć dla kogo żyć czy jakoś tak. Bardzo interesujące...

Kobita 69 lat i starałaby się o adopcję?! Niebywałe! Ta Teresa coś musiała pokręcić. Umierałam z ciekawości, co też za historia za tym stoi. Dlatego jak tydzień temu sama wpadłam na Helenę, bez namysłu zagadałam do niej.

canva.com

Ze zdziwieniem odkryłam, że sąsiadka wozi w wózku psa

Gdy zobaczyłam panią Helenę, akurat szła sobie chodnikiem wzdłuż osiedlowego płotu. Przed sobą pchała niemowlęcy wózek... Od razu podeszłam, żeby się przywitać, a przy okazji zobaczyć tego słodkiego szkraba... Widocznie moja sąsiadka ma dobre serce, że zdecydowała się na adopcję!

Jak tylko zajrzałam pod budę wózka, wprost oniemiałam! Wszystkiego się spodziewałam, ale... spod skłębionego kocyka wystawał ogon! A chwilę później wyłonił się łeb i w dodatku na mnie szczeknął i kłapnął zębami!

Czy tej kobiecie coś się poprzestawiało pod kopułą, żeby psa w wózku dziecięcym wozić? Na chorego nie wyglądał, do weterynarza też nie jechali, żeby to tłumaczyło wożenie go w wózku... Parę dni później biegał jak opętany po osiedlu i szczekał. Parę w płucach to on ma! Więc nie rozumiem, czemu ta Helena go pakuje do wózka dziecięcego i jeszcze ludzi straszy.

Nie rozumiem, chociaż ona powiedziała, że wiezie Kajtka na zakupy do galerii, żeby nie biegał po sklepie, tylko siedział w miejscu. Musi mu kupić parę ubranek i perfumki. Ręce mi opadły... To nie można zwierzęcia zostawić w domu i traktować jak normalnego psa, a nie jak laleczkę albo dzieciątko? I jeszcze fundować mu stresy i tyle niepotrzebnych mu bodźców na zakupach w tłumie?

To nie jest substytut dziecka ani zabawka. Od tygodnia gryzę się z myślami, czy powinnam się wtrącać, ale w końcu jej to powiem...

Stanisława

Wielkanocne dekoracje DIY - pomysły na stroiki, pisanki, kwiatowe kompozycje. Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/hollymood
Reklama
Reklama