"Mamy durnia za prezydenta". To hasło nie obraża Andrzeja Dudy - orzekł Sąd Najwyższy

"Mamy durnia za prezydenta". To hasło nie obraża Andrzeja Dudy - orzekł Sąd Najwyższy

"Mamy durnia za prezydenta". To hasło nie obraża Andrzeja Dudy - orzekł Sąd Najwyższy

Pawel Wodzynski/East News

Sprawa transparentu z hasłem "Mamy durnia za prezydenta" 20 marca znalazła swój finał w Sądzie Najwyższym. Sąd orzekł, że to hasło nie obraża Andrzeja Dudy.

Reklama

"Mamy durnia za prezydenta" - historia hasła

Sprawa kontrowersyjnego transparentu ciągnęła się już od 4 lat. Mirosław Iwański zjawił się na wiecu wyborczym Andrzeja Dudy w Łowiczu z transparentem, na którym widniało hasło:

Mamy durnia za prezydenta. L.W.

Napis ten był cytatem Lecha Wałęsy, który tak w 2007 roku wypowiedział się o Lechu Kaczyńskim.

Początkowo Mirosław Iwański został uznany za winnego znieważenia prezydenta. Następnie Sąd Apelacyjny w Łodzi prawomocne uniewinnił mężczyznę, potem jednak prokuratura z Łowicza skierowała kasację do Sądu Najwyższego i 20 marca mamy finał tej sprawy.

Andrzej Duda, mina Luka Dakskobler/SOPA Images/Shutterstock/East News

"Mamy durnia za prezydenta". To hasło nie obraża — orzekł Sąd Najwyższy

Sąd Najwyższy 20 marca orzekł, że hasło "Mamy durnia za prezydenta" nie znieważyło prezydenta. O sprawie doniósł portal Rzeczpospolita.pl.

Sędzia Zbigniew Puszkarski w uzasadnieniu orzeczenia napisał, że nie pochwala tego napisu, jednak w opinii sądu oskarżony nie przekroczył granicy.

Sąd Najwyższy nie pochwala zachowań, które obniżają poziom debaty publicznej. Istnieje jednak granica, w ramach której obywatel może się poruszać. W tym wypadku pan Iwański tej granicy nie przekroczył

- czytamy w Rzeczpospolita.pl.

Według sędziego kluczowe było to, że Andrzej Duda zjawił się na wiecu jako kandydat na prezydenta, a nie jako prezydent RP. Dlatego obywatele mogli wyrazić swoją opinię na temat Dudy.

Miało to miejsce podczas wiecu wyborczego, kiedy obywatel ma prawo wyrazić opinię o kandydacie nawet w sposób, który może nasuwać krytykę i zastrzeżenia. Zamiarem było nie tyle deprecjonowanie samego prezydenta, ale kandydata na prezydenta. Pan Iwański przekonywał zebranych do tego, że jego zdaniem ten kandydat nie zasługuje na reelekcję. Była to ostra forma agitacji wyborczej

- uzasadniał sędzia.

Andrzej Duda, mina Pawel Wodzynski/East News

Prokuratura próbowała przekonać, że hasło "Mamy durnia za prezydenta" nakręca spiralę nienawiści, jednak Sąd Najwyższy się z tym nie zgodził.

To zbyt daleko posunięte twierdzenie. Sformułowanie, którego użył oskarżony, było dosadne, ale jednocześnie nie było to określenie jednoznacznie wulgarne. Było to zachowanie nie do końca eleganckie, ale nie było to nakręcanie spirali nienawiści, które wymagałoby sankcji karnej

- stwierdził sędzia.

Joe Biden dał Andrzejowi Dudzie prezent. Jest długi i można nim pisać. Są memy! Zobacz galerię!
Źródło: Instagram.com/michalmarszal
Reklama
Reklama