"Zaprosiłam syna na święta wielkanocne. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam... Co ludzie powiedzą?"

"Zaprosiłam syna na święta wielkanocne. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam... Co ludzie powiedzą?"

"Zaprosiłam syna na święta wielkanocne. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam... Co ludzie powiedzą?"

Canva

"Kilka dni temu zaprosiłam mojego dorosłego syna na święta wielkanocne. Jak zwykle byłam pełna entuzjazmu i radości. Byłam pewna, że wspólne spędzanie tego okresu to dla nas naturalna kolej rzeczy. Już planowałam, jakie pyszności ugotuję. Wpadłam nawet w wir porządków! W pełni czułam atmosferę nadchodzących świąt. Jednak odpowiedź Marcina wprawiła mnie w osłupienie..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Syn odmówił przyjścia na święta. Co ludzie powiedzą?

Muszę z kimś się podzielić pewnym wydarzeniem, które odebrało mi mowę i wprawiło mnie w osłupienie. Otóż kilka dni temu zaprosiłam mojego dorosłego syna na święta wielkanocne. Jak zwykle byłam pełna entuzjazmu i radości. Byłam pewna, że wspólne spędzanie tego okresu to dla nas naturalna kolej rzeczy. Już planowałam, jakie pyszności ugotuję. Wpadłam nawet w wir porządków! W pełni czułam atmosferę nadchodzących świąt. Jednak odpowiedź Marcina wprawiła mnie w osłupienie...

Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że odmówi i w dodatku poda mi taką przyczynę. Gdy usłyszałam, dlaczego nie zamierza uczestniczyć w rodzinnym spotkaniu, mało nie zeszłam na zawał.

Słysząc jego słowa, poczułam, jakby ziemia zapadała się pod moimi stopami. Jak to w ogóle możliwe? Jak mógł dokonać czegoś takiego, nie informując nawet mnie, jako matki? Teraz zaczęłam zastanawiać się jeszcze nad tym, co ludzie powiedzą. Boję się, że będę postrzegana przez nich jako zła matka i stracę szacunek, którym do tej pory mnie darzyli.

Starsza pani w fioletowym swetrze ze spuszczoną głową w dół Canva

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy poznałam powód jego decyzji

Mój Marcinek przecież od zawsze był dobrym i uczynnym chłopcem. Od najmłodszych lat widziałam w nim tę anielską iskierkę i wrażliwość na potrzeby innych. Regularnie chodził do kościoła, uczęszczał na niedzielne msze, uczestniczył w spowiedzi i komunii świętej, przyjął wszystkie sakramenty. A teraz mi mówi, że odszedł z kościoła. Dokonał apostazji, bo jest niewierzący! Przecież nie tak go wychowałam! Prowadziłam go właściwą drogą — drogą wiary i wartości.

Teraz gdy wiem, że podjął taką, a nie inną decyzję, serce mi pęka na kawałeczki. Jak to w ogóle możliwe? Jakim cudem mój kochany chłopiec, którego wychowałam w duchu wiary i miłości do Boga, może odrzucać wszystko, co kiedyś było dla niego tak ważne? Przecież nie tak go wychowałam! Gdzie popełniłam błąd?

Wiem, że nie mogę zmusić go do tego, by uwierzył w coś, w co rzekomo już nie wierzy. Powinnam zaakceptować jego decyzję i kochać go bez względu na wszystko, bo on zawsze będzie moim synkiem, moim kochanym Marcinkiem, niezależnie od tego, co mu do głowy przyjdzie. Boję się jednak opinii innych. Jak sobie z tym poradzić? Proszę o rady!

Teresa

 

Reklama
Reklama