"Moja synowa zamawia psu catering, bo domowego jedzenia nie ruszy. Świat stanął na głowie"

"Moja synowa zamawia psu catering, bo domowego jedzenia nie ruszy. Świat stanął na głowie"

"Moja synowa zamawia psu catering, bo domowego jedzenia nie ruszy. Świat stanął na głowie"

Canva

"Zaszłam do niej rano po coś i akurat zapukał kurier. Zostawił pod drzwiami papierową torbę z jedzeniem w środku. Zdziwiłam się i z ciekawości zapytałam, czy zamawiają sobie gotowe obiady. Ale odpowiedź synowej zbiła mnie z tropu. No czegoś takiego to się nie spodziewałam! Kiedyś psu się dawało resztki z obiadu, ziemniaki i jakoś wszystkim pasowało. A teraz wydziwiają..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wpadłam na chwilę do synowej i trafiłam na kuriera

Dziś rano musiałam zajść do Edytki, mojej synowej. Zostawiłam coś u niej, a akurat było mi potrzebne, to po drodze wpadłam na kwadrans, żeby to od niej odebrać. Żaden problem, bo Edytka przez 3 dni w tygodniu pracuje z domu, a właściwie z mieszkania.

Dzieci jeszcze nie mają, mają za to psa, Ryśka. W sumie dobrze, że ktoś go w tym mieszkaniu pilnuje. Choć prawdę mówiąc, ja to w ogóle nie jestem zwolenniczką trzymania psa w mieście. Co innego, jak ten pies jest na wsi i ma gdzie się wybiegać, a nie tak w czterech ścianach siedzi i gnuśnieje... Ale mniejsza o to.

Akurat kiedy byłam u synowej, zadzwonił dzwonek do drzwi i rozległo się pukanie. Okazało się, że to kurier zostawił na wycieraczce jakąś szarą, papierową torbę. Trochę mnie to zaskoczyło, bo synowa wyciągnęła z tej torby pojemnik z jakimś jedzeniem.
Mąż i żona całują swojego psa Canva

Synowa zamawia psu catering

Z ciekawości zapytałam, czy zamawiają sobie obiady... To bym nie tak nie zdziwiło, bo są młodzi, dużo pracują, mogą nie mieć czasu, żeby sobie coś ugotować. Ale Edytka roześmiała się i powiedziała, że to nie dla nich, tylko dla Ryśka! Bo ten niejadek jest tak wybredny, że nie chce jeść nawet barfa, którego mu ostatnio przygotowała. W ogóle ma jakąś wybiórczość pokarmową...

Kiedyś wszystkie karmy musieli sprawdzać pod kątem składników, żeby się nie okazało, że znalazło się tam coś niepasującego. A nawet jeśli karma spełniała wymagania, to bywało, że Rysiek nawet jej tknąć nie chciał.

Dlatego trzy miesiące temu razem z mężem stwierdzili, że zamówią Ryśkowi psi catering z dowozem do domu. Tym sposobem codziennie rano dostają świeżą porcję na cały dzień. Oni zadowoleni, Rysiu zadowolony. A Edytka nie musi przeliczać kaloryczności i bilansować Ryśkowi posiłków, bo ktoś to robi za nią.

Tylko teściowa, czyli ja, w szoku. No wiecie co! Żeby psu żarcie zamawiać jak z restauracji? Jak jeszcze synowa dodała, ile taka przyjemność kosztuje, to omal się nie przewróciłam. Za moich czasów psu się dawało resztki z obiadu. Jak zostały ziemniaki, to jadł ziemniaki, z odrobiną sosu, a nie jakieś rarytasy!

Świat staje na głowie... I ona myśli, że ktoś tam naprawdę siedzi z kalkulatorem i przelicza, ile kalorii potrzeba Ryśkowi każdego dnia? Przy Edycie nie chciałam komentować, tylko pokiwałam głową, ale nie mogę się otrząsnąć z wrażenia. Lepiej by się reprodukcją zajęli, zamiast nadmiernie skupiać swoją uwagę na Ryśku...

Teściowa

Klaudia Halejcio rozpieszcza córkę i pasierbicę. W jadalni postawiła ogromny dmuchany zamek!
Źródło: Instagram.com/klaudiahalejcio
Reklama
Reklama