Przemysław Czarnek to były minister edukacji i choć mogłoby się wydawać, że wzniesie się na wyżyny swojej inteligencji, gdy będzie przemawiał z mównicy sejmowej, to jednak postanowił użyć dowcipu aniżeli elokwentnej riposty w kierunku Arkadiusza Myrchy. Jego reakcja spotkała się z gromkim śmiechem kolegów z Wiejskiej. Czy był faktycznie taki śmieszny i trafny? Oceńcie sami!
Przemysław Czarnek zareagował na wypowiedź Arkadiusza Myrchy
Polityk KO i wiceszef resortu sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha rozprawiał na mównicy sejmowej o Mariuszu Kamińskim oraz Macieju Wąsiku. Nazwał ten duet "pospolitymi przestępcami" i oskarżył ich o fałszowanie dokumentów. Najwyraźniej nie spodobało się to profesorowi Przemkowi z PiS.
Postanowił, że wypunktuje polityka zabawnym żartem i doda przy okazji swoje trzy grosze, gdy tylko wygodnie ustawił się na mównicy sejmowej:
Jest taki dowcip, że wstawiony mąż wraca do domu o godz. 2 w nocy i pokrętnie tłumaczy żonie, gdzie był. Ona mu nie wierzy, a on jej odpowiada: "to jest moja wersja i jej się będę trzymał".
Na te słowa cała sala na Wiejskiej zawrzała ze śmiechu.
Czarnek atakuje Myrchę i wyciąga Konstytucję
Profesor Przemysław Czarnek zwrócił się później ponownie do Myrchy:
Krótka powtórka z prawa konstytucyjnego dla pana doktora, ale i dla pana profesora, pana szefa, który cały czas szuka podstaw prawnych. Pięknie pan to przytoczył zresztą, tylko pan tego nie rozumie.
Dodał także, że wedle Konstytucji organy państwowe muszą działać w granicach prawa i zapytał:
Panie ministrze, gdzie pan ma przepis, że Sąd Najwyższy może weryfikować prawo łaski udzielone przez prezydenta?
Zaznaczył także, że jego zdaniem nie ma takiego przepisu w żadnym akcie prawnym, który pozwoliłby ministrowi sprawiedliwości na mówienie o nieprawidłowościach ws. powołania prokuratora krajowego.
Wygląda na to, że cyrk związany z zatrzymaniem polityków jeszcze się nie skończył i czekamy na kolejne odsłony wielkich zmian w nowym rządzie. A procedura ułaskawienia Wąsika i Kamińskiego? Chyba jeszcze długo potrwa...