„Oświadczył się, bo mamusia go ponaglała. Prawdę poznałam, gdy zaczęłam wspominać o ślubie”

„Oświadczył się, bo mamusia go ponaglała. Prawdę poznałam, gdy zaczęłam wspominać o ślubie”

„Oświadczył się, bo mamusia go ponaglała. Prawdę poznałam, gdy zaczęłam wspominać o ślubie”

canva.com

„Prawdziwych mężczyzn już nie ma! Powiedzonko stare, jak świat, ale obecnie chyba najbardziej znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości, niż kiedykolwiek indziej. Doświadczyły tego moje koleżanki i ja również przekonałam się o tym na własnej skórze. Mój oświadczył się, bo mamusia go ponaglała. Prawdę poznałam, gdy zaczęłam wspominać o ślubie, a on zdziwiony, że upominał się o swoje po trzech latach noszenia pierścionka. Najchętniej to wymieniłabym go na lepszy model”.

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mężczyzna poznany przez Internet miał odmienić jej życie

Poznaliśmy się na stronie internetowej z ogłoszeniami matrymonialnymi dla ludzi samotnych i poszukujących szczęścia na nowo. On tego szczęścia poszukiwał na nowo po rozwodzie, ale ja to nigdy go jeszcze nie liznęłam. Stara panna po trzydziestce bardziej odstrasza facetów, niż zachęca i jeśli mam być szczera, to na nic już nie liczyłam. Przyzwyczaiłam się i trochę nawet polubiłam to moje samotne życie.

Kawa jedna, potem druga i trzecia, aż zaproponował, żebym się do niego wprowadziła. Chłop robotny i w miarę zadbany, ale na to drugie aż tak uwagi nie zwracałam. Moja mamusia zawsze powtarzała, że ładna miska jeść nie da i jest w tym dużo prawdy. Na propozycję przystałam i zaczęłam szukać chętnych na wynajem mojego mieszkania, które dostałam po babci.

Żyło nam się dobrze, a nawet bardzo dobrze, z czego byłam strasznie zadowolona. W końcu spotkało mnie coś, czego nigdy nie zaznałam, czyli upragnione szczęście oraz poczucie bycia ważną, ale to jeszcze nie wszystko! Największym prezentem od losu był dla mnie dzień, gdy on poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się bez zastanowienia, choć byliśmy ze sobą dopiero kilka miesięcy. Od tamtego momentu minęły ponad trzy lata, a na temat ślubu kompletna cisza...

uśmiechający się mężczyzna w czarnej koszuli canva.com

Oświadczyny pod presją matki

Jako kobieta twardo stąpająca po ziemi, zaczęłam się upominać o swoje. Początkowo nie jakoś agresywnie, ale zwyczajnie o tym ślubie wspominałam. A to podpytywałam o liczbę gości, o miejsce i takie sprawy, o jakich się rozmawia przy planowaniu tego typu wydarzeń. On cały czas mnie zbywał. No może nie dosłownie, ale tak się czułam, bo tematu w ogóle nie podejmował. Na moje próby reagował milczeniem, co po jakimś czasie zaczęło mnie niepokoić.

Pewnego dnia wybuchłam, bo dłużej nie mogłam funkcjonować w ten sposób. Jasno wyłożyłam kawę na ławę, bo prosta babka jestem i nie lubię żyć w niepewności. Stanowczo powiedziałam, czego oczekuję i że nie dam sobie mydlić oczu pierścionkiem, jak młoda niunia. Dopiero wtedy dowiedziałam się o czymś, co zwaliło mnie z nóg.

On stwierdził, że potrzebuje jeszcze czasu. Tak, trzy lata to dla niego za mało! Rozumiecie to? Zapytałam więc, dlaczego mi się oświadczył, skoro nie chce jeszcze brać ślubu. Okazuje się, że do podjęcia tej decyzji ponaglała go własna matka, która mnie polubiła i obawiała się, że zostawię jej syna, gdy ten nie podejmie żadnych dalszych kroków w naszej relacji.

Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Sytuacja jest dla mnie co najmniej dziwna i w normalnym związku nie powinna mieć miejsca. Obawiam się też o naszą przyszłość, bo skoro jego mamusia ma taki wpływ na jego decyzje, to co będzie dalej? Do czego jeszcze zdoła go namówić? Chyba powinnam dać sobie spokój i szukać szczęścia gdzie indziej...

Zawiedziona, 39 lat

Zobaczcie, jak obłędnie prezentowała się para młoda!
Źródło: instagram.com/vogueweddings
Reklama
Reklama