"Poszłam na pogrzeb teściowej i mnie zamurowało! Jak oni tak mogli?"

"Poszłam na pogrzeb teściowej i mnie zamurowało! Jak oni tak mogli?"

"Poszłam na pogrzeb teściowej i mnie zamurowało! Jak oni tak mogli?"

canva.com

"To jest dla mnie niepojęte i jestem wręcz przekonana, że nie tylko dla mnie. Mam nawet wrażenie, że mój szwagier również nie był zachwycony tym, co działo się podczas pogrzebu teściowej, ale najwyraźniej bał się protestować. Ja nie mogłam. Zwłaszcza że nigdy nie byłam blisko z teściową i tak naprawdę nawet jej nie znałam. Ale mój mąż się w to włączył? Mógł mnie chociaż uprzedzić. Wiedziałabym, czego się spodziewać i może nie przeżyłabym aż takiego szoku. A ja dalej czuję okropny niesmak. Bo moim zdaniem nie tak powinno żegnać się bliskich. Należy im się szacunek".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nie byłam blisko z teściową

Bardzo się różniłyśmy. Każda z nas miała inne podejście do wielu spraw, co wywoływało kłótnie między nami. W pewnym momencie uznałam, że lepiej będzie ograniczyć nasze kontakt do minimum i tego się trzymałam.

Dzwoniłam w urodziny czy imieniny. Nawet świętowałam dzień teściowej. Ale unikałam bliższego kontaktu z tą kobietą.

Ja jestem raczej spokojną domatorką, ona kochała imprezować, pić i organizować spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Niektóre jej zachowania wydawały mi się nieodpowiednie. Ale zachowywałam to dla siebie, żeby nie było kolejnych kłótni.

Zmarła niespodziewanie

Nam wszystkim wydawało się, że ona nas przeżyje. Prawie nigdy nie chodziła do lekarza, bo zawsze czuła się zdrowo. Miała tyle energii, że tego akurat czasami jej zazdrościłam.

Mnie nie zawsze chciało się wstawać rano z łóżka, ona niczym skowronek z niego wyskakiwała. Ale nie miała już obowiązków, związanych z pracą, więc to też trochę inaczej.

Cieszyła się tym, że teraz mogła bardziej korzystać z życia. Żyła po swojemu, choć wbrew moim zasadom, ale to przecież było jej życie. Dopóki nie musiałam w nim zbytnio uczestniczyć, to tak naprawdę mnie to nie obchodziło.

Aż pewnego dnia dostaliśmy telefon od szwagra, że teściowa zmarła. Tak po prostu, we własnym łóżku.

uśmiechnięci przyjaciele canva.com

Nie wyobrażałam sobie nie jechać na pogrzeb

Niezależnie od tego, jakie były między nami relacje, zmarłemu szacunek się należy.

Rodzina zdecydowała się na kremację, bo taka była wola teściowej.

I już tam zaczęła się prawdziwa szopka. Trumna stała w takim pomieszczeniu pożegnalnym,  w obok niej biegały dzieciaki. Wszyscy ubrani na kolorowo, podpisywali się na trumnie i rysowali jakieś obrazki.

Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Przecież to wyglądało jak jakaś tęcza, a gdzie kolor żałoby, czarny?

Na pogrzebie wcale nie było lepiej.

Zabrałam ze sobą czarną sukienkę, ale mąż zabronił mi się w niej pokazać. Wszyscy mieli ubrać się na kolorowo. Musiałam coś specjalnie kupić, bo nie spodziewałam się takiej akcji.

Na cmentarzu też były radosne śpiewy i tańce, a po uroczystości... No cóż, na pewno nie można tego nazwać spotkaniem żałobników, bo to była fiesta, jak na weselu. I to z zespołem muzycznym w roli głównej.

Kompletnie nie potrafiłam się tam odnaleźć. Mówiłam o tym mężowi, a on odparł tylko, że taka była ostatnia wola teściowej.

Nawet jeśli tak było, to niestety, ale uważam, że nie tak powinno się żegnać zmarłych. Dla mnie to grube przegięcie. A Wy, co o tym myślicie?

Dagmara

Para kupiła kościół z XVIII wieku i zamieniła go w dom! WOW
Źródło: mamasuncut.com/st-nicholas-church-house-renovation
Reklama
Reklama