"Miał być moim udawanym mężem. Skończyło się trochę inaczej"

"Miał być moim udawanym mężem. Skończyło się trochę inaczej"

"Miał być moim udawanym mężem. Skończyło się trochę inaczej"

canva.com

"Gdybym to ja wiedziała, że ta niewinna przecież sytuacja doprowadzi wszystkich do takich emocji, to zwyczajnie bym odpuściła. Chciałam się przed nimi uchronić, a wyszło zupełnie na odwrót. To dowód na to, że kłamstwo nie popłaca. Chociaż chyba też zależy jak na to spojrzeć. Jedno jest pewne! Tamtej jednej nocy nie zapomnę do końca życia. I chyba nie tylko ja! No ale, od początku".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nie znoszę, gdy ludzie gadają

Jestem najstarsza z rodzeństwa. A moje młodsze siostry i bracia już dawno ułożyli sobie życie. To u wszystkich ciotek w rodzinie mnie dosłownie skreślało.

Na szczęście nie mieszkam od dawna w rodzinnych stronach, także gdy któraś czasem zadzwoniła i zapytała o to jak mi się układa (chodziło oczywiście głównie o relacje damsko-męskie) to mogłam odpowiadać, że z kimś jestem. Chociaż to nie była prawda, bo ja nie miałam na to ani czasu, ani też nie spotkałam nigdy nikogo, kto by mi odpowiadał na tyle,  żebym stworzyła z nim związek.

No i pewnego dnia dostałam zaproszenie!

W dodatku miałam być druhną na ślubie

Nie mogłam przecież odmówić, a szczególnie że chodziło o jedną z moich ulubionych kuzynek.

Na zaproszeniu była adnotacja, że oczywiście jestem zaproszona z partnerem. Zadzwoniłam do kuzynki i chciałam wszystko odkręcić, ale zanim to zrobiłam, ona zaczęła dopytywać o tajemniczego pana i brnęłam w to kłamstwo.

Gdy się rozłączyła, a się zorientowałam, że nie pozostaje mi nic innego, jak znaleźć partnera na niby. Taki był plan.

dłonie canva.com

Dałam ogłoszenie w Internecie

Chętnych do zabawy na weselu było wielu, ale przecież to musiał być mężczyzna, który będzie mi pasował. Więc spotkałam się z trzema panami i ten trzeci to był strzał w dziesiątkę.

Ustaliłam z nim co i jak i pojechaliśmy.

Ciotki były nim zachwycone. No nic dziwnego, bo był przystojny, inteligentny i jeszcze świetnie tańczył.

Ale chyba zbyt ślamazarnie ustaliliśmy wspólną wersję wydarzeń.

Fakt, że on sobie trochę. Wtedy ciotki wzięły go w obroty. Zaczęły wypytywać, jak się poznaliśmy, kiedy, jak wygląda ta nasza relacja. A on im powiedział, że my to jesteśmy już ślubie. Te na niego wsiadły, że jak to tak? Bez informacji? Bez rodziny? Bez wesela? A on na to, że wzięliśmy cywilny, bo chcieliśmy szybko, a kościelny i wesele to jeszcze będzie. Ostudził tym ich emocje, ale we mnie się zagotowało.

Bo co ja teraz miałam zrobić? Jak się później wytłumaczyć? W naszej rodzinie rozwódka to gorzej, niż stara panna.

Byłam zła, ale postanowiłam pogadać z nim bez emocji, na drugi dzień.

Wracaliśmy wtedy do naszego miasta i mieliśmy kilka godzin na rozmowę.

Tak się jednak stało (w przypadki nie wierzę), że ta rozmowa nieźle nam się przeciągnęła. Nie wiem, czy gdyby nie to kłamstwo z jego strony, to by tak było.

Spotykaliśmy się coraz częściej, aż w pewnym momencie uznaliśmy, że chyba sobie przepowiedzieliśmy przyszłość. TAK! Wzięliśmy ślub. Trochę to trwało, ale skończyło się tak, jak tylko mogłam sobie wymarzyć.

Teraz zastanawiamy się, czy opowiedzieć o tym wszystkim nie tylko anonimowo. Ale chyba lepiej nie.

Weronika

Zobaczcie wszystkie żony Michała Wiśniewskiego!
Źródło: AKPA/ MW Media
Reklama
Reklama