"Gdy chciałem przytulić moją żonę wieczorem, to ciągle słyszałem, że ma jeszcze mnóstwo pracy. Byłem cierpliwy i zajmowałem się całym domem. Miarka się przebrała, gdy zapomniała o moich urodzinach i jak gdyby nigdy nic pojechała w delegację. Myślałem, że spędzimy miło czas, a tu taki zawód. Miałem tego dość i tej nocy zrozumiałem, że Kaśka to już nie ta sama osoba, którą pokochałem kiedyś. Postanowiłem, że będę jeszcze szczęśliwy i złożyłem papiery rozwodowe..."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Myślałem, że moja Kasia to prawdziwy wzór
Kiedy po raz pierwszy spotkałem moją żonę, Kaśkę, wiedziałem, że znalazłem w niej osobę, z którą chciałbym spędzić resztę życia. Była pełna energii, ambicji i marzeń, które były równie ważne dla niej, co dla mnie. Razem stawialiśmy czoła życiowym wyzwaniom, wspierając się wzajemnie w osiąganiu naszych celów.
Jednak z czasem zaczęło się coś zmieniać. Kaśka znalazła się w światku zawodowym, który pochłaniał ją w coraz większym stopniu. Wieczorem, kiedy chciałem przytulić ją i podzielić się chwilą spokoju, słyszałem, że ma jeszcze mnóstwo pracy. Byłem cierpliwy i starałem się zrozumieć jej zaangażowanie, ale równocześnie w moim sercu zaczynała wzrastać tęsknota za wspólnym czasem i bliskością.
Feralne urodziny
Moment, który stał się kulminacją moich smutków, nadszedł w dniu moich urodzin. Wierzyłem, że spędzimy miło czas razem, celebrując ten wyjątkowy dzień. Niestety, Kaśka zapomniała o moich urodzinach i jak gdyby nigdy nic, pojechała w delegację. To było jak cios w moje serce, sygnał, że coś się zmieniło na zawsze.
To był czas głębokiego zastanowienia. Zrozumiałem, że miłość, która mnie połączyła z Kaśką, musi teraz ustąpić miejsca prawdzie o naszym związku. Zrozumiałem, że mimo że ją kochałem, muszę zacząć myśleć także o sobie i o moim szczęściu. Zrozumiałem, że miłość nie może być jednostronnym poświęceniem, ale musi być równowagą, wzajemnym szacunkiem i wsparciem...
Postanowiłem wtedy, że będę jeszcze szczęśliwy. Złożyłem papiery rozwodowe, by szukać własnej drogi do spełnienia. To nie było łatwe, ale w tej chwili wiedziałem, że to jedyna słuszna droga...
Kaśka dostała pismo
Żona otrzymała kilka tygodni później papiery od adwokata i termin rozprawy. Była w szoku. Miała do mnie ogromne pretensje, że jej nic nie powiedziałem... Ale już nie miałem siły tłumaczyć tego, że nie widzę, by się starała o nas.
Miałem jeszcze przez chwilkę nadzieję, że to pismo ją otrząśnie z letargu. Jakże głupi byłem... Następnego dnia znów pojechała w delegację i nawet się nie odezwała. Spakowałem swoje rzeczy i czekam teraz u kumpla w kawalerce na rozwód.
Najbliższa mi osoba stała się obca. To bardzo boli, ale wierzę, że jeszcze się moje życie ułoży obok kochającej kobiety, która stawia szczęście nad pieniądze.
Jakub