"W końcu dojrzałam do decyzji o rozwodzie. Wiem, że to najlepsze, co mogę zrobić dla siebie oraz swoich dzieci. Niebawem będę wolna, ale nie mogę dogadać się z moim mężem. Wciąż z nami mieszka i uprzykrza nam życie. Nie chce się wyprowadzić z MOJEGO mieszkania".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Niedługo biorę rozwód
Moje życie nie było usłane różami. Zawsze byłam romantyczką i sądziłam, że Łukasz to miłość mojego życia i będziemy ze sobą już zawsze, aż do śmierci. Kurczowo trzymałam się tego związku i nie widziałam, że z biegiem lat jest coraz gorzej. W naszym związku pojawiło się dwoje dzieci. Miało nas to umocnić, a okazało się, że jest zupełnie inaczej. Niestety, ale mąż nie angażował się w opiekę nad maluchami. Ze wszystkim byłam sama. Obecnie dzieci już chodzą do szkoły podstawowej, a między nami nie ma miłości. Postanowiłam, że muszę dać kred tej wegetacji. Jestem jeszcze młoda i zasługuję na szczęście u boku innego mężczyzny, który na mnie zasługuje. Złożyłam, więc papiery rozwodowe.
Mąż nie chce się wyprowadzić
Najgorsze jest jednak to, że mąż nie chce się wyprowadzić! To moje mieszkanie, ponieważ dostałam je od rodziców, a on sobie tutaj siedzi jak gdyby nigdy nic. Nie poczuwa się do tego, że powinien się wynieść. Może sobie iść mieszkać do matki, ale on woli siedzieć z nami i uprzykrzać nam życie. Powiedział, że jak mi się nie podoba spanie z nim w jednym łóżku, to mogę sobie iść na kanapę, bo on nie zamierza rezygnować z wygodnego łóżka w sypialni. Wyjada nam jedzenie z lodówki, trzeba po nim sprzątać. Jestem wykończona! Widać, że cały czas robi mi na złość.
Chcę już mieć spokój
Łukasz zachowuje się jak dziecko, a ja mam tego wszystkiego dość. Jak można być tak wyrachowanym i wrednym? Wiem, że sąd i tak każe mu spakować manatki i się wyprowadzić, ale on ewidentnie gra na czas. Mam czasami wrażenie, że go ta sytuacja po prostu bawi. Nie sądziłam, że związałam się z tak okropnym człowiekiem, dla którego moje szczęście nie ma żadnego znaczenia.
Zmartwiona Prawie-Rozwódka