"Zaprosiłam koleżanki na baby shower. Ale to był wielki błąd"

"Zaprosiłam koleżanki na baby shower. Ale to był wielki błąd"

"Zaprosiłam koleżanki na baby shower. Ale to był wielki błąd"

Canva.com

”Od kilku miesięcy byłam absolutnie przepełniona miłością. Kochałam moją jeszcze nienarodzoną Lilusię do szaleństwa i chciałam się tym szczęściem podzielić z bliskimi koleżankami - Alą, Martą i Beatą. Jaka byłam naiwna, że życzą mi dobrze… Nasza przyjaźń rozpadła się na tysiąc kawałków w jednej chwili”.

Reklama

Publikujemy list naszej Czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

To była moja pierwsza ciąża. Ta upragniona, wymarzona i wyczekiwana. Od lat planowaliśmy ją z mężem, więc tym bardziej chciałam zatrzymać jak najwięcej wspomnień. Sesja zdjęciowa z brzuszkiem, badanie USG 3D i baby shower. Gdyby nie ten ostatni pomysł na huczne świętowanie zbliżających się narodzin mojej córeczki, to nigdy bym się nie dowiedziała, że moje przyjaciółki są tak wredne i wręcz nieobliczalne.

Ten wspaniały dzień zakończył się łzami

Zrobiłam baby shower w domu, bo ostatnio mieliśmy sporo wydatków z Łukaszem. Przygotowałam kolorowe dekoracje, oczywiście wszystko na różowo. Ugotowałam kilka dań, zrobiłam aromatyczne przekąski. Impreza była bezalkoholowa. Bardzo cieszyłam się, że już po południu będę wspólnie z przyjaciółkami oraz siostrami mojego męża świętować moją ciążę.

Niestety już od samego początku Ala i Marta narzekały na to, że nie zorganizowałam baby shower w modnym lokalu, a także, że brakuje im na stole alkoholu i wegetariańskich przekąsek - bo przecież od dawna są na diecie! Bardzo mnie to zirytowało, bo robiłam, co mogłam, aby było im miło. Beata dodatkowo się spóźniła ponad godzinę i nawet mnie nie przeprosiła. To miał być dzień mój i mojego maluszka, a one chciały to chyba zepsuć.

Czara goryczy przelała się po tych przerażających słowach

Atmosfera była bardzo napięta i coraz bardziej miałam ochotę wszystkich wyprosić z mojego domu. Na szczęście mogłam liczyć na wsparcie najmłodszej siostry Łukasza. I to właśnie ona odkryła prawdę o moich przyjaciółkach. Gdy Beata wyszła do toalety, żeby przypudrować nosek, zostawiła tam swój telefon.

Pech chciał, że był odblokowany i siostra mojego męża zobaczyła przerażające wiadomości. Zgadnijcie do kogo? Do Ali i Marty, które były w salonie. Szybko zrobiła zdjęcie tych wiadomości i wysłała mi na Messenger. Gdy zobaczyłam zdjęcia po prostu stanęłam jak wryta. Moje przyjaciółki życzyły wszystkiego, co najgorsze mojej Lili, która jeszcze nawet się nie narodziła.

Babeczki na baby shower z różowym lukrem Canva.com

Pisały, że lepiej, aby nie poznała takiej matki, która skąpi na swoim dziecku i że jestem beznadziejna. Szpilą w serce było jedno zdanie: ktoś taki jak ja nie zasługuje na bycie matką, ani żoną. Gdy to przeczytałam, miarka się przebrała. Szybko wygoniłam wszystkich z mojego mieszkania pod pretekstem bólu brzucha. Nie chciałam już z nikim rozmawiać i następnego dnia usunęłam byłe przyjaciółki ze znajomych oraz zmieniłam numer.

Chciałam się odciąć i skupiłam się na sobie oraz zdrowiu mojej córeczki. Przykro mi było, że Ala, Marta i Beata nawet nie szukały ze mną kontaktu, nie zapytały jak się czuje i, czy wszystko w porządku. Lila urodziła się na szczęście zdrowa. Jako matka starałam się od początku, aby niczego jej nie brakowało. Nawet zapomniałam o moich starych przyjaciółkach i wszystko zaczęło się układać.

Przyjaciółka marnotrawna

Myślałam, że wszystko jest już dobrze, ale pewnego wieczoru zobaczyłam, że dzwoni do mnie nieznany numer. Od razu miałam złe przeczucie, że to coś poważnego. Nie myliłam się. To była Beata. Nie chciałam z nią rozmawiać, ale czułam, że cierpi i płacze. Prosiła mnie o pomoc, bo mąż ją zdradzał — podobno od pół roku. Błagała o spotkanie i przepraszała za swoje zachowanie.

Chociaż serce mówiło mi, że to moja przyjaciółka, z którą spędziłam wiele lat w jednej ławce w szkole, to rozum przypomniał dobitnie, jak mnie potraktowała w trakcie ciąży. Powiedziałam jej, żeby nigdy do mnie nie dzwoniła i, że nie interesuje mnie jej życie. Rozłączyła się ze smutkiem. Pewnie ją to zabolało, ale ja chyba chciałam się trochę zemścić.

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam? Czy może powinnam zachować się inaczej? Wciąż targają mnie negatywne emocje i choć odcięłam się od Beaty, to wciąż o niej myślę. Nie umiem inaczej…

Zasmucona przyjaciółka

Natalia Siwiec pokazała zdjęcie z córką. Ktoś pisze: "Dziecko z przerażoną miną". Zobacz!
Źródło: instagram.com/nataliasiwiec.official
Reklama
Reklama