"Zachorowałem na raka. Dzisiaj umrę z uśmiechem na ustach"

"Zachorowałem na raka. Dzisiaj umrę z uśmiechem na ustach"

"Zachorowałem na raka. Dzisiaj umrę z uśmiechem na ustach"

Canva

"Całe życie funkcjonujemy w taki sposób, że pędzimy w nieznanym celu. Chcemy, żeby wszystko było idealne. Chcemy osiągnąć na sukces zawodowy i sukces w życiu. Tak często też pędzimy za pieniędzmi. Chcemy mieć ich jak najwięcej i gdy jesteśmy na szczycie, nagle wszystko się zmienia. Wtedy przychodzi choroba. Ja właśnie w takim miejscu się znalazłem. Mam 55 lat i jestem chory na raka. Moje dni są policzone, a koniec bliski. Zasłużyłem na to, co mnie spotkało, ale odejdę z tego świata z uśmiechem na ustach. Boże, dziękuję Ci za to wszystko, co mi dałeś".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Miałem wszystko, ale nie byłem szczęśliwy

Przez wiele lat ciężko pracowałem, ale też popełniałem bardzo wiele błędów. Poznałem miłość swojego życia — Ewę, ale tego nie doceniłem. Bardziej niż moja żona i ukochana córka, liczyła się dla mnie praca i pieniądze, które bardzo mocno do siebie przyciągałem.

W wieku 45 lat, gdy byłem na absolutnym szczycie, przeżyłem kryzys wieku średniego i wdałem się w romans z 25-latką. Zostawiłem dla niej swoją żoną i swoje dziecko.

Myślałem, że bogaty i spełniony mężczyzna odnajdzie szczęście właśnie u boku młodszej dziewczyny, która będzie dla niego wizytówką. Wydawało mi się, że Julia mnie odmłodzi... Tak naprawdę jednak będąc w tym związku, jakoś wewnętrznie nie czułem się szczęśliwy i czegoś mi brakowało.

Początkowo rzeczywiście wszyscy mi zazdrościli, że mam taką młodszą i piękną kobietę, ale wszystko zaczęło się zmieniać, gdy zacząłem mieć problemy zdrowotne.

A potem, gdy usłyszałem diagnozę — rak, moja młodsza kobieta, z którą żyłem bez ślubu, zostawiła mnie. Odeszła z dnia na dzień. Zostałem sam.

Starszy mężczyzna z brodą Canva

Teraz jestem naprawdę szczęśliwy

Leżałem chory na łóżku, a wtedy przyszły do mnie moja żona z córką. Stało się coś, co sprawiło, że to właśnie mogę nazwać najpiękniejszą chwilą w moim życiu. Uzyskałem od nich wybaczenie. Gdy żona mnie przytuliła, z moich oczu popłynęły łzy. Wszystkie emocje puściły, a ja poczułem ulgę.

W rzeczywistości, to spędzając później czas z moją żoną i córką, czułem się wreszcie szczęśliwy. To ich obecność dodawała mi sił i otuchy.

Wiem, że choroba postępuje i rokowania są fatalne. Wiem, że koniec jest bliski i zbliża się wielkimi krokami. Zdaję sobie sprawę z tego, że niebawem umrę. Ale jeszcze przed śmiercią chciałbym wam powiedzieć kilka ważnych słów.

Pieniądze nie mają znaczenia, tytuły nie mają znaczenia. Praca to tylko praca. Liczy się przede wszystkim otwarte serce i darzenie miłością swoich bliskich. To rodzina jest najważniejsza. To miłość do żony i miłość do dziecka są najbardziej szlachetnymi ze wszystkich uczuć. Nigdy o tym nie zapominajmy.

Jacek

Ikona dziennikarstwa ma raka. "Wyhodowali go lekarze" Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama