"Jest mi ciężko, ale nikomu się nie żalę, bo nie chcę zawracać głowy dzieciom"

"Jest mi ciężko, ale nikomu się nie żalę, bo nie chcę zawracać głowy dzieciom"

"Jest mi ciężko, ale nikomu się nie żalę, bo nie chcę zawracać głowy dzieciom"

canva.com

"Każdy ma swoje życie, własne problemy, inną codzienność. Mam dwie córki i dwóch synów. Tylko jedna córka mieszka blisko mnie, pozostałe dzieci wyjechały daleko za swoimi miłościami. Nie mam do nich żalu. Taka kolej rzeczy. Nie mam prawa wymagać, że poświęcą coś w swoim życiu dla mnie. Jaka byłaby ze mnie wtedy matka? Jednak ostatnio jest mi bardzo ciężko. Finansowo, zdrowotnie. Jestem też bardzo samotna. Jednak nikomu się nie żalę, bo nie chcę zawracać dzieciom głowy. A może jednak powinnam?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Podobno mi się należy

Kiedy rozmawiam z koleżankami, one zawsze mówią mi, że wsparcie od dzieci mi się należy. W końcu poświęciłam im spory kawałek swojego życia. Jednak ja tak nie czuję. Matki nie rodzą dzieci dla siebie. To nasza misja dla świata, ale też dla nich samych.

Pewnie, że robimy dla nich dużo. Ale nie dajemy im od siebie nic po to, żeby później nam to oddawały.

Chcę być samodzielna i staram się z całych sił, żeby tak było. Jednak jest mi coraz trudniej. To już lata nie te. Ze zdrowiem jest kiepsko i praktycznie co tydzień jestem u lekarza, a wychodzę stamtąd z receptą na reklamówkę nowych leków.

Ale nie żalę się nikomu

Już nawet z tymi koleżankami przestałam rozmawiać, bo nie chcę, żeby mi mówiły cały czas, że powinnam iść do dzieci. Gdyby któreś z nich zaproponowało samo, to co innego. Ale ja nie mam w zwyczaju pchać się tam, gdzie mnie nie chcą.

Nie mam zamiaru być dla nikogo ciężarem. A czasy są trudne i nikomu nie jest łatwo. Moje dzieci przecież też borykają się z różnymi trudnościami, a nie proszą o pomoc. Jestem z nich dumna, bo żadne z nich nigdy nie przyszło po pożyczkę, czy po jakiekolwiek inne wsparcie. Każde zarabia na swoją rodzinę i tak zarządza budżetem, że na wszystko wystarcza.

Ja mam skromną emeryturę. Większość pieniędzy idzie na opłaty i na leki. Ale tak jak powiedziałam, nie chcę się żalić dzieciom.

kobieta z siwymi włosami stoi tyłem canva.com

Może miałabym lepiej

Może gdyby moi bliscy wiedzieli, że jest u mnie tak ciężko, to sami zaproponowaliby pomoc. Jednak ja nigdy się do tego nie przyznam. To już byłby z mojej strony akt desperacji, a tego z całych sił chcę uniknąć.

Będę dalej żyć skromnie, a dzieciom mówić gdy pytają, że wszystko u mnie w porządku. I naprawdę dziwi mnie podejście osób w moim wieku, które od swoich pociech oczekują wszelakiego wsparcia. Nasze dzieci mają własne dzieci, a w niektórych przypadkach już pewnie i wnuki. To im ofiarowują swoje wsparcie, tak jak my to robiliśmy, będąc w ich wieku.

Ja cieszę się z tego, że mam do kogo zadzwonić, z kim się spotkać. Ostatnie pieniądze wydaję na to, by upiec szarlotkę, którą moi bliscy tak bardzo lubią. I jestem za to wdzięczna. Wdzięczna, że mam dla kogo to robić. I oby tak było jak najdłużej. A pieniądze? Zdrowie? Cóż... wszystko w życiu przemija. I też trzeba to przyjmować z wdzięcznością. Takie jest życie.

Janina

Wnuczka zabroniła 76-letniej babci przyjść na ślub. Wstydziła się jej wyglądu. Zobacz spektakularną metamorfozę kobiety!
Źródło: Facebook/Happy life
Reklama
Reklama