"Na kurs tańca przed weselem zabrałem dwie kobiety. Narzeczona się zżyma, że to przesada. Ja tam wiem swoje"

"Na kurs tańca przed weselem zabrałem dwie kobiety. Narzeczona się zżyma, że to przesada. Ja tam wiem swoje"

"Na kurs tańca przed weselem zabrałem dwie kobiety. Narzeczona się zżyma, że to przesada. Ja tam wiem swoje"

Canva

"Pierwszy taniec to piękna tradycja... a ja pomyślałem, że winien jestem kobietom w moim życiu dwa pierwsze tańce. Niedługo będę panem młodym i nie chcę się zbłaźnić przed wszystkimi, dlatego zapisałem się na kurs przed weselem. Będę ćwiczył kroki taneczne dwa razy w tygodniu po godzinie. Moja narzeczona przyklasnęła temu pomysłowi, jednak gdy dowiedziała się, że nie będzie moją jedyną parą podczas zajęć, strasznie się zirytowała! Co jej nie pasuje? Przecież chciałem dobrze i zdania nie zmienię..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Zapisałem się na kurs tańca z partnerką, a raczej partnerkami

Wesele zbliża się wielkimi krokami i już czuję, że powinienem zacząć przygotowania. Jeśli nie chcę się zbłaźnić przed wszystkimi, to najwyższy czas iść na kurs tańca! Inaczej na własnym weselu będę się czuł jak gibający się na boki drewniany kołek. No nie mam talentu w tej dziedzinie, zwłaszcza na trzeźwo...

Skonsultowałem to z Oliwią, moją narzeczoną, a ona z dużą chęcią się zgodziła. Lubi takie dodatkowe aktywności! Będziemy mieli okazję wyćwiczyć układ taneczny do naszego pierwszego wspólnego tańca. Świetnie, bo w moim przypadku spontan nie byłby zbyt widowiskowy...

Mina jej zrzedła dopiero, gdy powiedziałem, kto jeszcze będzie nam, albo raczej mnie, towarzyszyć na kursie...

Para młoda stoi w okazałej sali weselnej Canva

Chcę wyćwiczyć układ na pierwszy taniec z mamą

Mój tata obiecał kiedyś mamie, że zabierze ją na kurs tańca. Niestety, nie było mu dane spełnić tej obietnicy, bo przedwcześnie zmarł. A mama myślała o wszystkim i wszystkich, tylko nie o sobie i swoich marzeniach... Od tamtej pory była też sama.

Wychowała nas na ludzi, a ja chciałbym w ramach wdzięczności za to zabrać ją na ten wymarzony kurs tańca. Ustawiłem zajęcia jedne po drugich, tak żeby najpierw wypadała nauka kroków z mamą, a po godzinie przychodziła Oliwia. Wtedy bez tracenia czasu miałbym okazję nauczyć się dwóch układów.

Jeden dłuższy układ na pierwszy taniec z moją przyszłą żoną... a drugi ciut krótszy na pierwszy taniec z mamą.

Szkoda tylko, że moja Oliwia okazała się tak bardzo zazdrosna o ten taniec! Nie potrafi spojrzeć z mojej perspektywy, tylko mówi, że jestem pantofel i maminsynek. I że ten pomysł z pierwszym tańcem z matką to kompletna przesada. Moja matka swój taniec już miała 35 lat temu, więc po co robić cyrk...

Przykro mi z powodu jej podejścia... Nic złego nie robię i jestem szczerze przekonany, że to moja przyszła żona nadinterpretuje, a nie ja! Czyżby zazdro o teściową?

Zespół przecież zawsze gra piosenkę dla mamy i taty państwa młodych. To normalne, że w trakcie wesela, już po tańcu pary młodej następuje taniec matki i syna oraz córki i ojca, a goście weselni w kółeczku wędrują dookoła.

To już stara tradycja, nic nowego pod słońcem! Tylko często to gdzieś umyka i nie jest podkreślane... Ale żeby od razu się obrażać o "konkurencję"?! Niepojęte.

Cóż, nauka tańca to marzenie mojej mamy. Nie widzę powodu, żeby nie pomóc jej spełnić to pragnienie... Zwłaszcza że żaden inny mężczyzna w jej życiu już tego nie zrobi. Czy to, co zaplanowałem, naprawdę powinno aż tak przeszkadzać pannie młodej?

Jędrek

Pierwszy taniec Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości". Te kadry wzruszą każdego! Zobacz w galerii!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama