"To były ostatnie słowa mamy. Do tej pory towarzyszą mi każdego dnia"

"To były ostatnie słowa mamy. Do tej pory towarzyszą mi każdego dnia"

"To były ostatnie słowa mamy. Do tej pory towarzyszą mi każdego dnia"

Canva

„Moja mama była dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. Każdy mój problem, choćby był nawet najmniejszą błahostką, traktowała z ogromną powagą. Nigdy mnie nie wyśmiewała, nie lekceważyła i nie mówiła, że inni mają gorzej. Jej odejście było dla mnie ogromną stratą. Na łożu śmierci powiedziała do mnie słowa, które zapadły mi w pamięć. Do tej pory towarzyszą mi każdego dnia”.

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Była moją najlepszą przyjaciółką

Moja mama nie była dla mnie tylko mamą. Była moją najlepszą przyjaciółką, osobą, której mogłam o wszystkim powiedzieć. W jej ramionach czułam się bezpiecznie zarówno jako mała dziewczynka, jak i dorosła kobieta. Zawsze wiedziała, jak mnie pocieszyć, a każdy mój problem, choćby był nawet najmniejszą błahostką, traktowała z ogromną powagą.

Nigdy mnie nie wyśmiewała, nie lekceważyła i nie mówiła, że inni mają gorzej. Zawsze miała dla mnie czas. Nawet kiedy nie mogłyśmy spotkać się osobiście, potrafiłyśmy godzinami rozmawiać przez telefon, wspominając stare, dobre czasy i rozpracowując bieżące problemy.

Jej odejście było dla mnie ogromną, niewyobrażalną stratą. Niestety zdiagnozowano u niej ciężką, nieuleczalną chorobę i obie wiedziałyśmy, że to tylko kwestia czasu, gdy jej zabraknie. Mama próbowała obrócić do wszystko w żart i do ostatnich dni nie pozwalała, by diagnoza odebrała jej radość z życia.

Smutna kobieta w zielonym swetrze trzymająca się za głowę Canva

Ostatnie słowa mojej mamy towarzyszą mi każdego dnia

Równo miesiąc temu dostałam telefon ze szpitala, że mama umiera. Byłam umówiona z pielęgniarkami, że jeśli jej stan się pogorszy, od razu dadzą mi znać. Nie zwlekając ani chwili, zwolniłam się z pracy i przyjechałam na miejsce.

Nigdy tego nie zapomnę. Byłam roztrzęsiona i przerażona, że ten moment już nadszedł i wkrótce jej zabraknie. Wbiegłam do sali, w której leżała i złapałam ją mocno za rękę, patrząc jej głęboko w oczy. Mama uśmiechnęła się i powiedziała, że muszę uwierzyć w to, że wszystko się ułoży, że jestem silna i zawsze — niezależnie od wszystkiego — dam sobie radę. Gdy usłyszałam te słowa, nie walczyłam ze łzami, które strumieniem spływały po moich policzkach. Nawet będąc na łożu śmierci, moja mama potrafiła mnie pocieszyć.

Ciężko mi pogodzić się z tym, że moja ukochana mamusia już nie żyje. Każdego poranka spoglądam wysoko w niebo i uśmiecham się do niej, bo wiem, że z góry patrzy na mnie i dba o to, żebym dała sobie radę. Niezależnie od wszystkiego.

Klara

Nie żyje żona Jana Kobuszewskiego. Historia miłości Jana i Hanny wyciska łzy w oczu Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama