"Gdy zmarł mój mały synek, przelałam uczucia na kogoś innego. Mąż mnie nie rozumie"

"Gdy zmarł mój mały synek, przelałam uczucia na kogoś innego. Mąż mnie nie rozumie"

"Gdy zmarł mój mały synek, przelałam uczucia na kogoś innego. Mąż mnie nie rozumie"

canva.com

"Chyba do dziś nie pogodziłam się z tą stratą. Nie chcę się rozwodzić nad tym, jak to było, ponieważ to niczyja wina. Po prostu się stało. Lekarze nie mogli nic zrobić, ja z mężem również. Po prostu los chciał, żeby mój synek stał się aniołkiem wcześniej niż inne dzieci i nie pozwolił mi się nim nacieszyć. Jaś odszedł przed swoimi pierwszymi urodzinami, a ja przez pierwsze miesiące czułam taki ból po tej stracie, że nie potrafiłam sobie z nim poradzić. Mąż chciał starać się o kolejne dziecko, ale ja nie chciałam nawet o tym myśleć. Drugie dziecko nie zastąpi pierwszego, a we mnie był za duży strach o to, że znów może się coś stać. Dlatego przelałam moją miłość na kogoś innego. Partner kompletnie tego nie rozumie".

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki.

To był najlepszy i najgorszy czas

Ze łzami w oczach wspominam rok 2019. W styczniu przyszedł na świata mój mały synek i była to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Trzymałam w ramionach swojego skarba i nie mogłam uwierzyć, że jest właśnie mój. Że to owoc miłości mojej i mojego męża.

On też zwariował na jego punkcie i pokochał go z miejsca. Ja kochałam tego malca już od pierwszego, pozytywnego testu.

Niestety ta sielanka nie trwała zbyt długo. Okazało się, że synuś ma poważną wadę serduszka i jego domem stał się szpital.

Oczywiście podjęliśmy leczenie na tyle, na ile to było możliwe, ale niestety, zanim synek skończył rok (tuż po grudniowych świętach), odszedł od nas. Zmarł w moich objęciach.

Mąż też sobie z tym nie radził

Przestał ze mną rozmawiać, a właściwie to rozmawiać z kimkolwiek. Zamknął się w sobie i po cichu przeżywał żałobę, która bardzo mocno go dotknęła.

Mniej więcej po trzech miesiącach zaczął dopytywać o moje zdanie na temat kolejnego dziecka. Wyznał mi nawet, że nie potrafi żyć bez naszego syna i uznał, że może drugi maluch jakoś by mu go zastąpił.

Zdenerwowałam się najpierw, bo moim zdaniem nikt nie jest w stanie zastąpić nam utraconego syna. A później wyznałam mu szczerze, że ja nie chcę już więcej dzieci. Zwyczajnie boję się, że tym razem również może być coś nie tak, a kolejnej straty na pewno nie przeżyję.

Powiedział mi wprost, że jestem egoistką, ale nie dziwię się, że w taki sposób odreagował, bo wiem, że jego serce wciąż jest złamane.

zasmucona kobieta z psem na kolanach canva.com

We mnie było mnóstwo miłości

Miałam silną potrzebę przelania jej na kogoś. Bliscy, tak jak mąż, mówili mi, że najlepiej będzie, jeśli postaram się o kolejnego maluszka, ale ja mam w sobie taką blokadę, że nawet nie potrafię o tym myśleć.

I wybrałam psa. Mój mąż zawsze lubił zwierzęta i powtarzał, że gdy dzieci podrosną, kupimy sobie jakiegoś. Teraz zadecydowałam za nas oboje i przyniosłam do domu małą, czarną kuleczkę, w której zakochałam się od pierwszego chwili.

Mąż nie zareagował na zwierzaka z takim entuzjazmem jak ja. Ponownie powiedział mi, że straszna ze mnie egoistka, bo nie przedyskutowałam z nim tak poważnej decyzji.

Pokochałam tego psiaka tak mocno, że mniej odczuwam ból po stracie dziecka, choć mam świadomość, że on nigdy nie przeminie. Ale teraz znów mam na kogo przelewać swoją miłość.

Partner chyba nigdy mnie nie zrozumie. Od pół roku śpimy w oddzielnych sypialniach, a psem opiekuję się sama. Obawiam się, że to skończy się rozwodem i nie wiem nawet, czy jakaś terapia małżeńska cokolwiek by tu dała.

Na ten moment, staram się po prostu ukoić mój ból. To dla mnie obecnie najważniejsze.

Klaudia

Urodziła martwe dziecko. Nie chciała się z nim rozstać… Wspólnie z rodziną spędzili ze zwłokami dwa tygodnie

Reklama
Reklama