"Żona nie pozwala mi jechać do sanatorium... Z jednego powodu"

"Żona nie pozwala mi jechać do sanatorium... Z jednego powodu"

"Żona nie pozwala mi jechać do sanatorium... Z jednego powodu"

Canva

"Dostałem skierowanie do sanatorium nad morzem. Bardzo chciałem skorzystać, bo czekałem długo na swoją kolejkę. Heniek spod dwójki zachwalał sobie turnus, a przy okazji zabiegów nawiązał nowe znajomości. Mówił, że schorowane stawy mi za to podziękują i życie towarzyskie też. W dodatku miejsce jest idealne — kiedyś mieszkała tam pewna osoba... Tak się nastawiłem na to sanatorium, a teraz mam problem. Żona nie pozwala mi jechać! Z jednego powodu..."

Reklama

*Publikujemy list naszego czytelnika.

Dostałem wyczekiwany przydział do sanatorium. Sąsiad wychwalał

Wiecie, ile się czeka na miejsce na turnusie w sanatorium?! Całe wieki... Tak się cieszyłem, kiedy w końcu dostałem decyzję, bo od lat choruję na stawy.

Nie mam już tyle siły, co kiedyś, a domowe czynności zaczynają sprawiać mi problem. Przydałoby się trochę odpoczynku i jakieś zabiegi, które postawią mnie na nogi...

Sanatorium wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Od lat nie byłem też nigdzie poza domem. Mieszkamy z żoną małym miasteczku, ciągle te same kąty. Już nie pamiętam, jak to jest na wakacjach.

Mój sąsiad Heniek spod dwójki był ostatnio na turnusie w górach i bardzo sobie chwalił. On ma chory kręgosłup. Miał dużo zabiegów, badania, a przy okazji odpoczął od zrzędzącej Halinki...

Mówił, że jego współlokator z pokoju okazał się klawym gościem. Trzymali się razem i poznali jeszcze dwóch innych, też koło sześćdziesiątki. Tak że zebrało się czterech do brydża i było co robić wieczorami.

Panie podobno też były niczego sobie... Było na czym oko zawiesić, tyle że on z tym swoim kręgosłupem (i z Halinką w domu) machnął ręką i tylko oczy cieszył.

Młody lekarz ścisła dłoń sgtarszego pacjenta i trzyma go za ramię Canva

Miałem jechać do Łeby, gdzie kiedyś przeżyłem miłość. Ale żona mi nie pozwoliła

Ja dostałem przydział do Łeby i ogromnie jestem zadowolony, że właśnie tam! Byłem tam wieki temu na koloniach jako uczeń technikum. To był najlepszy tydzień mojego życia.

Jako młody chłopak nad jeziorem Łebsko poznałem piękną dziewczynę i zakochałem się w niej bez pamięci... Ale wyjazd się skończył i musiałem wracać do domu. Kontakt się urwał.

Ciekawe, czy nadal żyje i mieszka w Łebie... Pamiętam, który to dom. Mógłbym zapukać do drzwi, tak z ciekawości i sentymentu, nic więcej. Przecież mam już swoją Marysię.

Bardzo kontenty, powiedziałem żonie, że dostałem w końcu przydział nad morze, jadę w połowie lipca. Myślałem już, co zapakować, a tu... niespodzianka.

Moja Maryśka wzięła się pod boki i stwierdziła tym swoim nieznoszącym sprzeciwu głosem, że nigdzie nie jadę.
Myślałem, że się przesłyszałem! Jakoś wcześniej nie miała żadnych obiekcji...

Zapytałem więc, co zacz? O co chodzi, kwiatuszku? A ona na to, że ma swój powód. Oglądała ostatnio taki program w telewizji, o sanatorium, jak to starsi ludzie jeżdżą szukać tam miłości...

Ona za nic nie puści mnie w to siedlisko rozpusty i złych obyczajów. Bo ona WIDZIAŁA, co się tam wyrabia! Jeszcze czego, żebym spędził tyle czasu bez niej, obok jakichś samotnych i zamężnych bab szukających szczęścia...!

Cóż, z moją Maryśką nie ma co zadzierać... Pogadam z nią jeszcze, ale kto to wie, czy zmieni zdanie. Ech, ten brydż... Pal licho stawy, najbardziej nie mogę odżałować brydża...

Mieczysław

Skończyła 51 lat i była już babcią, gdy urodziła czworaczki! Zobacz, jak jej dzieci wyglądają teraz jako czterolatki. Zobacz galerię
Źródło: instagram.com/quadmummy
Reklama
Reklama