"Jestem zmęczona wiecznym pamiętaniem o wszystkim. Nie tego chciałam od męża"

"Jestem zmęczona wiecznym pamiętaniem o wszystkim. Nie tego chciałam od męża"

"Jestem zmęczona wiecznym pamiętaniem o wszystkim. Nie tego chciałam od męża"

Canva

"Od dłuższego czasu czuję się wypalona jako osoba zarządzająca całą domową logistyką... Jak mąż chce zabrać dzieci na spacer, to czeka przy drzwiach, aż mu podstawię gotowe, ubrane, obute i nakarmione... Oczywiście, w drugą stronę to nie działa! Gdy ja wychodzę, muszę ogarnąć wszystko sama. Wszystkie "techniczne" sprawy przy dzieciach też są na mojej głowie. Czuję się jak chodząca lista zadań i sprawunków. Chciałabym wrócić do pracy, ale mój mąż kompletnie nie ogarnia naszego domowego życia. Jak mu nie przypomnę, że miał coś zrobić, to sam nie pamięta... I tak jest ze wszystkim. Zaczyna być to dla mnie ogromnym obciążeniem..."

Reklama

*Publikujemy list od czytelniczki.

Mój mąż nie ma pojęcia, z ilu zadań składa się codzienność naszej rodziny. Czeka na gotowe

W naszym domu to na mnie spoczywa ciężar organizacji życia codziennego — cała ta skomplikowana domowa logistyka, o której mój mąż najwyraźniej nie ma zielonego pojęcia. To ja mam o wszystkim pamiętać i moja wina, jeżeli coś przegapimy lub czegoś zabraknie.

Mąż zupełnie nie dostrzega, ile tego jest! Dla niego to pierdoły, ale z tych drobiazgów składa się przecież codzienność, a w takiej ilości pożerają ogrom czasu.

Nawet jeśli mąż zaoferuje się, że wypełni jakiś obowiązek, to i tak na mojej głowie jest cała instrukcja... Jak jedzie po zakupy, to musi mieć ode mnie listę, inaczej połowy potrzebnych rzeczy nie przywiezie.

Jak zabiera dzieci na spacer, to czeka przy drzwiach wejściowych, aż je nakarmię, uczeszę i ubiorę. Oczywiście, to działa tak tylko w jedną stronę. Jak ja wychodzę z dziećmi na plac zabaw, to on nic nie szykuje; muszę sama wszystko ogarnąć.

Jak coś zgubi albo odłoży nie na miejsce, to przychodzi i mnie pyta, czy wiem, gdzie są np. nożyczki. Cokolwiek.

Co z tego, że on mi powie: "Uśpię dzisiaj dzieci", jeżeli oczekuje, że będą leżały w pidżamach pod kołdrą i czekały, aż tatuś przyjdzie, przeczyta parę stron bajki, zgasi światło i wyjdzie. Ja muszę je najpierw umyć, przebrać, uczesać, zagonić na siku, przypilnować, żeby umyły rączki i zęby, przynieść wodę, zażegnać spory i znaleźć ulubione pluszaki.

I nawet nie odpocznę ani chwili, bo on spija śmietankę i idzie usypiać. Też mi pomoc... Jak raz na miesiąc mnie nie ma, to dzieci śpią w ubraniu, bo on nie mógł znaleźć pidżamy.

Tata leży z córką na poduszce i czytają książkę Canva

Milion czynności w domu jest na mojej głowie. Boję się wrócić do pracy

Nasza codzienność w czteroosobowej rodzinie, dwoje dorosłych plus dwoje przedszkolaków, to niekończąca się lista zadań. Trzeba pamiętać o tysiącu spraw i milionie czynności: od kupna butów, zanim dzieci wyrosną, zmianę pościeli, garderoby, wstawianie pralki, gotowanie, zmywanie, przesadzanie kwiatków, po wizyty lekarskie!

Wszystkie sprawy techniczne typu obcinanie paznokci, kąpanie, czesanie, zabiegi higieniczne przy dzieciach też są na mojej głowie. Pamiętanie o przedstawieniach, wycieczkach, wizytach w przychodni itp. itd. także.

Nie mam pojęcia, jak ten mój małżonek daje sobie radę w pracy... Współpracownicy też muszą mu o wszystkim przypominać? Czy jednak umie zaplanować sobie pracę?

Ja nie mam już psychicznej energii, żeby delegować mu jeszcze zadania po wielokroć i pilnować, czy na pewno nie pominął niczego. On nie rozumie, o co mi chodzi — przecież skoro mam to wszystko w głowie, to co za problem mu przypomnieć? Przecież to "nic takiego".

Chciałabym wrócić do pracy zawodowej, ale w tej sytuacji to chyba niemożliwe.

Coraz częściej myślę, że to jednak jego lenistwo i brak kompetencji jako rodzica i domownika. Jeśli to takie "nic", to czemu sam tego nie robi. Obarczanie mnie odpowiedzialnością za pamiętanie o wszystkim nie jest w porządku. Z takim podejściem męża nasza domowa logistyka to wyzwanie ponad moje siły...

Nie wiem, co mogę zrobić, żeby zmienić jego podejście. Nie wiem, jak innym kobietom udaje się rozmawiać z mężami i nakłonić ich, żeby więcej uwagi poświęcali codziennym czynnościom...

Zmęczona mama

Te bliźniaczki poślubiły... braci bliźniaków! Ich dzieci też urodziły się w podobnym czasie!
Źródło: instagram.com/salyerstwins/
Reklama
Reklama