"Nakryłam teściową na działce... Żałuję, że tam wtedy poszłam!"

*Publikujemy list od czytelniczki.

Teściowa dba o siebie bardziej niż ja. To zastanawiające...

Jesteśmy z mężem świeżo upieczonymi rodzicami, nasza córeczka ma niespełna 4 miesiące. Mieszkamy blisko teściów, którzy są bardzo sympatycznymi ludźmi i zżytymi ze sobą. Staram się utrzymywać z nimi dobre relacje. Przy tak bliskiej rodzinie nie wyobrażam sobie inaczej, zwłaszcza że niekiedy potrzebujemy ich pomocy przy dziecku.

Teściowie wydają się zgodnym małżeństwem, mimo dzielącej ich różnicy wieku... On ma 70 lat i jest już na emeryturze, oddaje się swojej największej pasji — uprawie działki, w którą wkłada mnóstwo serca. Sam powolutku zbudował na niej domek, ogrodził całość przed wścibskim wzrokiem sąsiadów, a teraz stawia kamienny grill z wędzarnią, kosi trawę, zaczyna też myśleć o jakimś małym placyku zabaw dla wnuczki...

Z kolei teściowa ma dopiero 58 lat. Na emeryturę wybiera się za dwa lata, a póki co pracuje w przychodni. To jeszcze młoda, całkiem zgrabna babka. Ubiera się też w sposób dość wyluzowany. Tu obcasik, tam dekolcik... Włosy zawsze perfekcyjnie ufarbowane i ułożone. Teść stale wodzi za nią wzrokiem.

Na początku czułam się trochę zawstydzona, bo sama nie przywiązuję takiej wagi do wyglądu... Wydawało mi się to osobliwe, że z nas dwóch to ona zawsze ma makijaż i szminkę na ustach... Zachodziłam w głowę, po co ona to robi. Choć w sumie nie powinno mnie to obchodzić, jej sprawa...

Canva

Niechcący przyłapałam teściową na działce. Tego, co tam zobaczyłam, wolałabym się nigdy nie dowiedzieć!

Z racji, że mieszkamy tak blisko, skorzystaliśmy z propozycji teścia, że odstąpi nam kawałek działki, żebym mogła posadzić tam, co będę chciała. Jako dziewczyna wychowana na wsi, bardzo chętnie przystałam na tę propozycję. Wizja własnych marcheweczek i innych zdrowych warzywek przy rozszerzaniu diety to coś, z czego trzeba było skorzystać! Zwłaszcza że ogródki działkowe są bardzo blisko, w zasięgu spaceru.

Tej soboty wybrałam się z małą w wózku właśnie na taki spacer. Mąż z teściem pojechali coś załatwić w centrum, miało im zejść kilka godzin. Teściowa poszła na działkę, a ja miałam zostać w domu, ale zmieniłam zdanie... Ponieważ malutka zasnęła, postanowiłam, że skorzystam z okazji i pójdę na działkę, przygotować grządki i narwać trochę szczypiorku. Dzień był piękny, wyjątkowo ciepły...

Zupełnie nieświadoma, po cichutku przekręciłam kluczyk i tworzyłam furtkę, żeby nie zbudzić dziecka... I moim oczom ukazał się widok, którego totalnie się nie spodziewałam!

Na leżaku obok domku, w miejscu osłoniętym od wiatru, leżała plackiem na brzuchu moja roznegliżowana teściowa... w samiutkich różowych stringach! I opalała się na słonku...

Mimowolnie krzyknęłam i zaraz zasłoniłam usta, dziecko się obudziło i zaczęło płakać, teściowa się wystraszyła i zerwała się z tego leżaka, łapiąc w locie bluzkę, rozpięty biustonosz zleciał na trawę, pośladki zafalowały... No komedia! Myślałam, że spalę się ze wstydu... Jej też nie było zbytnio do śmiechu.

Gdyby dało się to odzobaczyć... Żałuję, że tam poszłam, bo teraz nie dość, że nasze kontakty stały się dość niezręczne... To jeszcze mam ciągle przed oczami obraz tych nieszczęsnych, różowych stringów! Wolałabym nigdy się tego nie dowiedzieć...

Zmieszana synowa