"Straciłam dziecko i nie mogę się pozbierać, a mąż tego nie rozumie. Nie wspiera mnie"

"Straciłam dziecko i nie mogę się pozbierać, a mąż tego nie rozumie. Nie wspiera mnie"

"Straciłam dziecko i nie mogę się pozbierać, a mąż tego nie rozumie. Nie wspiera mnie"

canva.com

"To jest dla mnie takie trudne. Zarówno strata mojego ukochanego dziecka, jak i fakt, że mój mąż kompletnie mnie nie wspiera. Był ze mną zawsze, w każdej najtrudniejszej sytuacji. A teraz zwyczajnie się ode mnie odsunął. Trochę jakby obwiniał mnie za to, co się stało. A z  drugiej strony wciąż mówi, że przesadzam! Że nie powinnam się tak użalać nad sobą i nad całą sytuacją. Tylko jak mam tego nie robić, skoro ja to dziecko pokochałam w momencie, gdy po raz pierwszy usłyszałam bicie jego serduszka. Jak mam teraz bez niego żyć?"

Reklama

*publikujemy list czytelniczki

Marzyliśmy o dziecku oboje

Powiedzieliśmy sobie, że gdy tylko weźmiemy ślub, to od razu postaramy się o maluszka. No i tak też się stało. Udało się w miarę szybko i kompletnie nic nie wskazywało na to, że może wydarzyć się coś złego.

Poznałam płeć w połowie ciąży i od razu poszłam kupić wyprawkę. Zamówiłam wózek, łóżeczko, trochę pierwszych zabawek. Tak się cieszyłam, że nie mogłam się powstrzymać, choć miałam świadomość, że zabawki to nie są produkty pierwszej potrzeby.

Przygotowałam pokój dla naszej córeczki. Na ścianie wymalowałam jej imię - Amelia. Wybraliśmy je z mężem zgodnie.

Oczywiście kupiłam też mnóstwo ubranek.

No i czekałam. Gadałam do tego brzuszka jak szalona, wierząc, że moja mała córeczka mnie słyszy. Wiedziałam, że tak było.

Nic nie wskazywało, że to się stanie

Regularnie chodziłam na wszystkie badania. Odwiedzałam ginekologa. Naprawdę wszystko było dobrze.

Dotleniałam się, spacerowałam. Ćwiczyłam nawet trochę, ale to było zalecenie lekarza.

Pewnego popołudnia zaczął mnie strasznie boleć brzuch. Wystraszyłam się i szybko pojechałam do szpitala. Okazało się, że mam skurcze i rodzę. Nie dało się tego powstrzymać.

Moja córeczka była za mała, by przeżyć.  A ja w jednej chwili ją straciłam.

Straciłam też chęci do życia i całą moją życiową radość.

Przez wiele miesięcy nie wychodziłam z domu. Siedziałam w pokoju Amelki i układałam jej ciuszki czy przekładałam zabawki.

A mój mąż? Najpierw potraktował mnie tak, jakby to była moja wina. A później kompletnie nie dał mi wsparcia.

kobieta płacze canva.com

Wciąż mówi, że przesadzam

Jestem w stanie zrozumieć, że między nim a tym dzieckiem nie nawiązała się żadna więź, ale on powinien zrozumieć też mnie. Ja przecież czułam już ruchy, kochałam to dziecko całym sercem.

On twierdzi za to, że przesadzam. Nie udało się i trudno. Postaramy się o kolejne dziecko.

Ale ja nie chcę. Nie potrafię sobie wyobrazić, że jakieś inne dziecko mogłoby mi zastąpić moją Amelkę.

Mąż nigdy mnie nie przytulił i nie powiedział,  że będzie dobrze. Że RAZEM przez to przejdziemy.

Za to zaczął częściej umawiać się z kolegami i pić. Kompletnie jak nie mój partner. On nigdy taki nie był.

Nie zostawiał mnie z problemami, zawsze wspólnie je rozwiązywaliśmy. Teraz jest inaczej.

Ja sobie już z tym nie radzę. Nie mogę pogodzić się ze stratą dziecka, ale też ze stratą męża. Bo czuję, że naprawdę jestem sama. Zupełnie obok.

Proponowałam mu wspólną psychoterapię, bo obawiam się, że się po prostu rozstaniemy. Ale on dalej utrzymuje tylko, że przesadzam. A co, jeśli ma rację? No bo ile można się nad sobą użalać?

Klaudyna

Urodziła martwe dziecko. Nie chciała się z nim rozstać… Wspólnie z rodziną spędzili ze zwłokami dwa tygodnie

Reklama
Reklama