Program "Sanatorium miłości" obfituje w bardzo wyjątkowe wzruszenia. Tym razem poruszającym wyznaniem podzielił się Adam. Senior opowiedział historię swojej żony, który odeszła w ciągu tygodnia, a była w związku z mężczyzną ponad 40 lat i na nic wcześniej nie chorowała.
Poruszające zwierzenie Adama
Ta edycja "Sanatorium miłości" pełna jest nie tylko interesujących przygód seniorów, romansów i wyzwań, ale także prawdziwych historii, którymi chętnie dzielą się uczestnicy programu. Tym razem prywatną rozmowę z Martą Manowską odbył Adam, jeden z uczestników.
Mężczyzna przyznał, że przez blisko 43 lata był w związku ze swoją żoną i to była miłość jego życia.
Śmierć żony mnie trzyma. Długo z nią byłem, bo 42 lata i 7 miesięcy. To była pierwsza miłość i na razie jedyna. Poznaliśmy się w 1978 roku w fabryce mebli, gdzie razem pracowaliśmy. Rok później wzięliśmy ślub. Mieliśmy czwórkę dzieci. Nidy nie narzekałem na wczesny ożenek, było bardzo dobrze
Adam przyznał, że miał z żoną plany — brakowało mu dwa lata do emerytury i myślał, że na emeryturze będą mieli z żoną czas tylko dla siebie i spędzą drugą jesień życia. Rzeczywistość okazała się jednak inna.
Żona Adama zmarła w ciągu kilku dni po diagnozie
Adam przyznał, że jego żona na nic nigdy nie chorowała. Nagle jednak zdiagnozowano u niej sepsę. Kobieta zmarła w ciągu kilku dni.
Żona zmarła we wrześniu dwa lata temu. Nie mogłem się z nią pożegnać, bo była już nieprzytomna. Zadzwoniła do mnie i ostatnie, co usłyszałem, to "Adam, umieram". To była środa, a w piątek już nie żyła. To mnie trzyma: dlaczego ona?
Wyjaśnił również, że jak ma jakieś problemy, to zawsze idzie porozmawiać ze swoją żoną na cmentarzu i to bardzo mu pomaga. Dodał także, że, jak jego kiedyś zabraknie, to będzie miał bardzo dużo czasu na rozmowy ze swoją ukochaną żoną.