Staram się raczej nie oceniać ludzi, bo tak wychowała mnie i rodzeństwo mama, ale to, co wyczynia moja siostra, przychodzi już ludzkie wyobrażenie. Zakochuje się bardzo szybko, a potem jest wielce zaskoczona, że mężczyźni ją wykorzystują... Jednak na tym się nie kończy!
"Każde dziecko ma z innym! Tylko wstyd przynosi rodzinie!"
Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, że niektóre rodziny są wielodzietne, ale zdecydowanie lepiej to wygląda, gdy dzieci pochodzą z tego samego związku, a nie z relacji, gdzie ojciec jest każdy inny... Mam na myśli dokładniej moją siostrę, która ma zaledwie 30 lat, a już wplątała się w trzy bardzo poważne relacje ,z których ma dzieci. Każdy syn pochodzi z innego związku, nie wspominając już nawet, że nie były to związki małżeńskie!
Na początku było mi jej szkoda, ale z czasem zrozumiałam, że ona jest bardzo naiwna i wcale nie rozumie tego, jak wygląda dorosłe życie. Przecież trzeba nie mieć kompletnie oleju w głowie, aby zakochiwać się już po pół roku i wprowadzać się do obcego mężczyzny z kolejnymi dziećmi i dawać nadzieję maluchom, że ten następny będzie ich tatą, a po chwili znów zachodzić w ciążę, a potem dziwić się, że facet ją źle traktuje...
"Czy ta dziewczyna w ogóle myśli?!"
Szczerze mówiąc, to gdy dalsza rodzina pyta mnie, co słychać u Izy, to aż nie wiem, co powiedzieć i z reguły odpowiadam, że wszystko dobrze, a że dzieci też się chowają dobrze i Iza jest szczęśliwa. Nie wnikam w to, z kim ma tych synów i jak wyglądają relacje z ojcami, bo przecież spaliłabym się z żenady, gdybym miała to komuś tłumaczyć. Jest młodą kobietą, a zmarnowała sobie życie i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.
Ona uważa, że dzieci to błogosławieństwo i wychowa je niezależnie od tego czy będzie miała mężczyznę, czy nie, a mi zarzuca, że ja jako samotna kobieta bez dzieci będę na starość sama i nikt mi nie pomoże. No cóż, może lepiej byłoby skończyć jako singielka, a nie szlajać się po sądach, ustalać ojcostwo, alimenty i tłumaczyć dzieciom, że ich ojcowie się od siebie różnią, a tak naprawdę żaden z nich nie interesuje się tym, co słychać u ich pociech.
Pomagam Izie, jak mogę, ale nie dam rady zmienić jej sposobu myślenia i jestem pewna, że skończy się na tym, że będzie mieć kolejne dzieci z różnymi facetami. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie dzień, że zmądrzeje!