Finalista najnowszej edycji Mam Talent, Patryk Niekłań, w niedzielę uległ groźnemu wypadkowi samochodowemu. Tuż po finale programu, podczas którego zajął trzecie miejsce, akrobata wpadł w poślizg pod Warszawą i uderzył w drzewo.
Niekłań został wydobyty z wraku samochodu i przewieziony do szpitala w stanie ciężkim. Podczas gdy toczyła się akcja ratunkowa finalisty show TVN-u, jego żona i kilkutygodniowa córeczka przebywały w ich rodzinnym domu w Katowicach.
Wyglądało to bardzo poważnie. Trzeba było wycinać kierowcę, bo auto uderzyło w drzewo od jego strony. Siła uderzenia była tak duża, że z samochodu wypadł silnik, a kierownica się oderwała. Myślę, że jego atletyczna budowa ciała uchroniła go od poważniejszych uszkodzeń. Najprawdopodobniej wracał z Warszawy z finału Mam talent, miał w pojeździe obręcz, z którą występował - poinformował świadek zdarzenia.
Wersję tę potwierdziła też policja.
Po wypadku został zabrany do szpitala. Na chwilę obecną wiemy, że jego stan jest stabilny - mówi naczelnik wydziału prewencji wołomińskiej policji, nadkomisarz Mariusz Pawlak.
Obecnie Patryk przebywa w jednym z warszawskich szpitali , gdzie wspiera go rodzina.
Chcemy być blisko niego, będziemy wspierać go na miejscu. Wiemy, że to silny i mocny organizm, ale w ostatnim czasie dużo trenował, by dobrze wypaść w finale Mam Talent. Codziennie ćwiczył przez wiele godzin z 23-kilogramowym kołem. Nie wiemy, czy zmęczenie miało wpływ na wypadek, warunki na drodze były bardzo trudne. Choć jego stan w niedzielę był ciężki, lekarze mówią, że jest poprawa. Jesteśmy dobrej myśli - powiedział ojciec Patryka, Mirosław Niekłań.
Trzymamy kciuki i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!