„Jeśli miałbym opisać moją matkę w dwóch słowach, powiedziałbym, że jest uparta i oszczędna. Połączenie tych dwóch cech często przyprawia mnie o dreszcze. W okresie przedświątecznym jest jeszcze gorzej. Wszystko się kumuluje, a ona znów ma te swoje żądania. W tym roku znów padło na mnie. Powiem szczerze, że mało brakowało, a po poprzednim razie skończyłbym z traumą. A ona znów każe mi to robić. Pomocy!”
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: historie@styl.fm. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mama znowu każe mi to robić
Moja mama co roku wpada w przedświąteczną gorączkę przygotowań. Zawsze jest to samo, narobi się tego jedzenia, przed świętami nie pozwoli niczego tknąć, a potem dziwi się, że zostają jakieś resztki, na które już nikt nie ma ochoty.
Szczerze mówiąc, jeśli miałbym opisać ją w dwóch słowach, powiedziałbym, że jest uparta i oszczędna. Połączenie tych dwóch cech często przyprawia mnie o dreszcze, zwłaszcza w grudniu, gdy Wigilia za rogiem. Wszystko się kumuluje, a ona znów ma te swoje żądania.
Mało brakowało, a po poprzednim razie skończyłbym z traumą. Jednak ona jest tak zawzięta, że znów każe mi to robić. Jak zwykle, padło na mnie, bo moja siostra jest bardzo zabiegana i pomaga jej w kuchni. Już bym wolał cebulę do sałatki jarzynowej kroić, niż zajmować się czymś takim. To nieludzkie!
Znowu to samo. Nabawię się traumy przez tę kobietę
Gdy usłyszała coś w telewizji, to prawie z kapci wyskoczyła i od razu wezwała mnie na dywanik. Jeszcze wtedy nie miałem pojęcia, co się święci, bo akurat grałem na kompie i nawet kątem ucha niczego nie podsłuchałem. Matka stanowczym tonem powiedziała:
Kacper, sprawa jest do ciebie.
Znam ten ton, więc już wiedziałem, że zapowiada się jakaś gruba akcja...
W markecie promocja jest na karpia. W niedzielę za 50% ceny będzie. Pójdziesz tam rano i choćby nie wiem co, go zdobędziesz.
Tego się nie spodziewałem! Poprzednim razem to była jakaś katastrofa! Kiedy tylko otworzyli drzwi sklepu, ludzie rzucili się w stronę lodówek jak zwierzęta i mało brakowało, a by mnie stratowali. Też biegłem, no bo co miałem zrobić... Gdy w końcu złapałem opakowanie tej mulistej ryby, to rzuciła się na mnie jakaś kobieta i mi go zabrała.
Na szczęście udało mi się podebrać jej go z koszyka, gdy niczego nieświadoma stała w kolejce do kasy. Później jednak miałem okropne wyrzuty sumienia i do tej pory tego żałuję. W tę niedzielę czeka mnie to samo. Trzymajcie kciuki, żebym to jakoś przetrwał!
Kacper
Przeczytaj także
"Jest mi przykro, bo siostra wybrała na chrzestną dla dziecka zamożną kuzynkę zamiast mnie"
"Czuję, że mój termin ważności upłynął. Nie wiem, czy jeszcze znajdę męża i założę rodzinę"
"Rodzice proszą mnie o wsparcie finansowe. Nie mam jeszcze pracy. Mam dopiero 30 lat"