"Święta zawsze spędzaliśmy u mnie. Ale w tym roku syn i synowa przeprowadzili się do nowego domu. Miejsca u nich dużo i bardzo chcieli, żeby w tym roku spotkać się całą rodziną u nich. Średnio byłam z tego zadowolona, ale pomyślałam sobie, że po raz pierwszy w święta trochę odpocznę. Nie będę musiała szykować potraw w ilości jak dla wojska. Zgodziłam się. Ale teraz synowa pokazała mi świąteczne menu i ono zdecydowanie odbiega od mojego. A gdzie w tym wszystkim tradycja, ja się pytam? Nie zniosę tego".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: historie@styl.fm. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
To nie po mojemu
Tradycja była taka, że całą rodziną zawsze spotykaliśmy się w święta u mnie. Ja wprawdzie sporo wtedy musiałam zrobić sama, ale dzieliłam się z resztą lista potraw i każdy coś od siebie przynosił.
W tym roku będzie tak nie po mojemu. Syn i synowa w końcu skończyli budowę i przeprowadzili się do nowego domu. Miejsca mają tak dużo i postanowili, że tak na dobry początek święta urządzą w tym roku u siebie.
Ja początkowo nie podeszłam do tego pomysłu z uśmiechem, ale później uznałam, że w sumie choć raz sobie w te święta odpocznę.
Dla dzieci też lepiej
Moje wnuczki i wnuk to takie małe, słodkie łobuziaki. Wszędzie wejdą. A u mnie tych zakamarków jest sporo, ale niekoniecznie odpowiednich dla dzieci.
A tam mają wszystkie swoje zabawki i na pewno nie będą się nudzić.
No i ja nie będę musiała znosić grymaszenia przy stole i zastanawiania się co im dać zamiast ryby, bo to takie niejadki. Zazwyczaj podczas wigilijnej kolacji zjadają tylko chleb z masłem i ewentualnie skubną trochę sernika.
Jeśli o to chodzi, to współczuję mojej synowej, bo nie ma z dziećmi lekko.
Ona znalazła wyjście z sytuacji
Zorganizowała kompletnie nowe menu na wigilię. Ale mnie aż zamurowało gdy się o tym dowiedziałam.
Bo ja rozumiem, że dzieci marudzą, ale żeby podczas kolacji wigilijnej na stole był nuggetsy? Frytki? Zupa pomidorowa?
To jest tylko jeden wieczór w roku, kiedy trzeba się dostosować do panujących zasad. Tu nie powinno być odstępstwa od reguł. Wszyscy znają listę wigilijnych potraw i o ile ja jeszcze przeżyłabym tę pomidorową czy frytki, o tyle mięsa na stole podczas wigilii już nie przeżyję. Dobrze, że w planie są też ryby i pierogi z barszczem, bo ja nawet nie miałabym co tam zjeść.
W przyszłym roku na pewno nie zgodzę się na wigilię u nich. Nie ma mowy!
Teresa
Przeczytaj także
"Jest mi przykro, bo siostra wybrała na chrzestną dla dziecka zamożną kuzynkę zamiast mnie"
"Czuję, że mój termin ważności upłynął. Nie wiem, czy jeszcze znajdę męża i założę rodzinę"
"Rodzice proszą mnie o wsparcie finansowe. Nie mam jeszcze pracy. Mam dopiero 30 lat"