Ta sprawa wstrząsnęła Ameryką: Timothy Jones jest sądzony za zamordowanie piątki swoich dzieci: Abigail (1 rok), Nahtahna (6 lat), Gabriela (2 lata), Merah (osiem) i Eliasa (7 lat). Sąd uznał go winnym dzieciobójstwa. Teraz ma wybrać dla niego między karą śmierci a dożywotnim więzieniem.
Nieoczekiwanym sojusznikiem stała się dla niego żona, Amber Kyzer. Jej oświadczenie wyciska z oczu łzy:
Słuchałam tutaj o tym, przez co przeszły moje dzieci, co wycierpiały. Jako matka miałabym ochotę poszarpać mu twarz - powiedziała, z trudem powstrzymując łzy. - Tego chcę jako mama, matka-niedźwiedzica. Nie okazał moim dzieciom ani odrobiny współczucia. Ale dzieci go kochały i dlatego zabieram głos w ich imieniu, nie swoim, i to właście muszę powiedzieć - wyjaśniła swoje nadzwyczajne stanowisko.
Podobno ojca rozsierdziło niegrzeczne zachowanie Nahtahna, którego pobił na śmierć. Potem przyszła pora na pozostałe dzieci. Timothy Jones dusił je z zimną krwią. Ośmioletnia Morah, nie mogąc uwierzyć, że ojciec jest gotów ją skrzywdzić, powiedziała mu jeszcze na pożegnanie: "Kocham cię, tatusiu".
Sprawca płakał słuchając tej relacji. "Krokodyle łzy", skwitowała to prasa.
Rozumiecie stanowisko matki? Trudno uwierzyć w jej wielkoduszność...