Wczoraj wieczorem cały Paryż oglądał potworny spektakl. Jak pochodnia zapłonęła katedra Notre Dame, jeden z czołowych symboli Paryża i całej chrześcijańskiej Europy. Ogień rozprzestrzeniał się tak szybko i z początku wydawał się nie do opanowania. Pożar wybuchł przed 19, około 22 pojawiły się informacje, że katedry nie uda się ocalić.
Płomienie zniszczyły doszczętnie iglicę i dach świątyni. Ludzie patrzyli na to w oszołomieniu. Niektórzy się modlili, większość robiła zdjęcia.
Szczęśliwie pożar udało się ugasić około 4 nad ranem. Teraz przyszła pora na ewaluację szkód: te są ogromne. Ocalono część relikwii, w tym Koronę Cierniową, oraz niektóre puchary. Nie było możliwości wyniesienia z płonącego kościoła dużych obrazów. Premier Francji Emmanuel Macron zaapelował o pomoc do prywatnych darczyńców.
Poruszony świat odpowiedział. Do tej pory najbardziej hojne oferty złożyli: Francois-Henri Pinault, przedsiębiorca i mąż Salmy Hayek - gotów wyłożyć 100 milionów euro. A potem przebił go, i to dwukrotnie, człowiek uważany za najbogatszego Francuza, Bernard Arnault, stojący na czele luksusowego koncernu LVMH.
Z całego świata, we wszystkich językach, płyną słowa kondolencji i solidarności z Francuzami. Darczyńców z pewnością pojawi się więcej.
Przypominamy zdjęcia z wczorajszego pożaru: