• Gość odsłony: 6039

    Co sądzicie o Neokatechumenacie?

    Zainteresowałam się tą wspólnotą w sensie przynależności, ale szczerze się obawiam bo wiem, że często wspólnoty tez zmieniają się w swego rodzaju "sekty". Mam koleżankę, która jest w neokatechumenacie od 10 lat. Bardzo sobie chwali, że tak powiem, taki sposób obcowania z Bogiem. Tylko, że im dłużej jej słucham tym bardziej się zastanawiam.....http://www.antyk.org.pl/wiara/neokatechumenat.htmPowiedzmy, że link raczej negatywnie oceniający całość- albo może po prostu prawdziwie....Czy ktoś z Was należy do tej grupy? Należał? Ma zdanie a jej temat...Ciekawa jestem takich opinii.Osobiście chyba podjęłam decyzję na nie

    Odpowiedzi (6)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-12-09, 05:52:53
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Kerala 2010-12-09 o godz. 05:52
0

jestem na nie.
We wspólnocie neo nigdy nie uczestniczyłam, byłam za to przez pewien czas członkiem jednej z sekt, a o inną się otarlam mieszkając w aśramie.
Sekta ma oczywiście dwa znaczenia: słownikowe i potoczne.
W znaczeniu słownikowym neokatechumenat nie jest sektą w przeciwieństwie do dwóch wyżej przeze mnie wspomnianych wspólnot.
Natomiast uważam, że jest sekciarski w znaczeniu potocznym.

Neokatechumenem był mój brat wraz ze swoją dziewczyną (ona jest nadal). Małżeństwo z mojej bliskiej rodziny również uczestniczyło we wspólnocie neo.

Przypadek mojego brata: szczerze mówiac to, co się z nim działo przerażało mnie. I to nie dlatego, bo mamy inne światopoglądy (a mamy) a raczej z powodów psychologicznych, że tak to ujmę, które rozpoznawałam dość dobrze z autopsji.
Pierwsza prosta sprawa: wykorzenienie z życia codziennego. To w ogóle ciekawa i złożona kwestia. Żaden członek sekciarskiej wspólnoty nie uważa się za wykorzenionego z codzienności za sprawą swojej przynależności do grupy.
Obszary swojego wykorzenienia zawsze interpretuje jako swój własny wybór motywowany dobrem wyższym, ktore również dobrowolnie wybrał. Ponadto na ogół uważa, że to otoczenie jest uwikłane i zniewolone.

Moim zdaniem na pewnym poziomie nie ma znaczenia, czy rezygnuje się ze studiow wyższych aby lepić figurki bóstw z masła (przypadek mojej znajomej) czy też rani się osoby bliskie w imię wyznawanych przez siebie wartości (bardzo silnie zresztą zdychotomizowanych, co mnie na przykład odstręcza). Wspólnym mianownikiem jest tu oderwanie od pewnej strefy rzeczywistości, przedkładanie wartości obowiązujących we wspólnocie nad inne wartości.
I znów: dla osoby w tym uczestniczącej nie jest to żadna intelektualna ani duchowa niewola, co dość dobrze rozumiem jako człowiek, ktory doświadczył tego stanu na własnej skórze.
Mimo to uważam, że uczestnictwo w tego rodzaju ścisłych wspólnotach zubaża jakieś obszary człowieczeństwa i nie pozwala się rozwijać wszechstronnie, czego samemu się zresztą nie dostrzega.
Oczywiście piszę to mając świadomość ogólnikowości tych stwierdzeń i możliwości odwrócenia ich. Jesli to piszę to dlatego, bo wiem, o czym piszę, choć forma jest zapewne mocno niedoskonała.

Po przećwiczeniu scen z podawaniem mojemu dziecku homeopatycznego syropu drosetux i otrzymaniu parę razy szpadlem między oczy (tu: teksty mojego brata, które mi wygłaszał w przekonaniu, iż moje dobro -czytaj:uczucia, odczucia, emocje, przemyślenia- ustępują przed dobrem Jedynej Prawdy -czytaj: pojechanie brzytwą po oczach jest uzasadnione jeśli dokonuje się go w imię Jedynej Prawdy- zawiesiliśmy kontakt.
Minął jakiś czas, rozstali się, brat jest nadal b. zaangażowany we wspólnotę skupioną wokół Dominikanów, ale z Neokatechumenatem zerwal.
Co widzę:
Uprawianie (wybaczcie okreslenie) czynnego, żywego katolicyzmu jest całkowicie możliwe bez wchodzenia we wspólnotę neo. Okazuje się, że poza neo bije całkiem wiele źródeł wiary i inspiracji, które są w stanie kształtować życie człowieka, ale przy tym nie zaburzać jego relacji ze światem. Osobiście jest mi bliższe apostołowanie poprzez miłość i otwartość aniżeli poprzez surowość i dogmatyczną wierność nie do końca dogmatycznym zasadom (tu przykład homeopatii).
Niedawno odbylam z moim bratem rozmowę nt. wartości, jaką jest wolność w Kościele oraz tego, że warto tę wolność pielęgnować. Jeszcze kilka lat temu takie stwierdzenie nie padłoby z jego ust.

Przypadek małzeństwa z rodziny: uczestniczyli we wspólnocie ponad 11 lat. Zrezygnowali sami wskutek powodów i wniosków, które opisałam wyżej, a do ktorych doszli samodzielnie. Dalszy ciąg historii identyczny jak u brata: nadal są bardzo zaangażowani w zycie Kościoła i swojej parafii, ale ma to inny charakter. Pojawił się w tym jakby oddech, świeże powietrze.

naturalnie każdy sam powinien dokonać wyboru. Odkąd doświadczyłam uroków życia w zamkniętej (w sensie mentalnym) wspólnoty- nie mam przekonania do takich formacji.
oczywiście pozostaje pytanie, czy "sekciarstwo" jest czymś jednoznacznie złym. Być może Jedynych Prawd jest po prostu więcej. Mam tu na myśli, iz istnieje Jedyna Prawda psychologii zorientowanej na człowieka, ale istnieje tez Jedyna Prawda zakonów kontemplacyjnych (też w pewnym sensie sekciarskich) i te prawdy nigdy się nie pokryją, co nie znaczy, że dla danego człowieka nie mogą być jedyne i jakoś tam dobre.
No nie wiem, generalnie trudny temat i naprawdę po wielekroć złożony.
Ja w każdym razie nigdy więcej bym w to nie weszła.

kerala

Odpowiedz
*AnA* 2010-12-09 o godz. 02:11
0

Neo to jedna z najwspanialszych rzeczy jakie mnie w życiu spotkały:)

Odpowiedz
Gość 2010-11-08 o godz. 17:12
0

stron internetowych na temat drogi nei znam, nigdy jakos nie szukalam.

Dla mnie wazne byly bardzo statuty i takie drodze zostaly nadane.

na szybko udalo mi sie cos takiego znalezc

http://www.camminoneocatecumenale.it/pl/statuti1.htm

http://www.camminoneocatecumenale.it/pl/statuti.htm

Odpowiedz
Gość 2010-11-08 o godz. 17:06
0

malenka napisał(a):ja jestem po tej drugiej stronie czyli na TAK.

To jest tylko i wylacznie Twoja decyzja.

A z wklejonym linkime nie bede polemizowala, jest bardzo stronniczy i nakierowany na krytyke.
nie musisz polemizować :) Może masz jakieś słowo pisane ;) które nie jest stronnicze....
Jak napisałam wyżej link jest negatywny i to jest oczywiste :)
obawiam się tego, że o ile nie ma raczej zastrzeżeń wobec np Ruchu Światło Życie o tyle wobec neokatechumenatu są.... i nie wiem z czego to wynika....

Odpowiedz
poohatka 2010-11-08 o godz. 16:58
0

mój młodszy brat należy do takiej wspólnoty. Nie mam wglądu wewnątrz, ale brat rzeczywiście wydaje mi się lekko "zsektowany". Chociaż to nie zawsze źle :)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-11-08 o godz. 16:53
0

ja jestem po tej drugiej stronie czyli na TAK.

To jest tylko i wylacznie Twoja decyzja.

A z wklejonym linkime nie bede polemizowala, jest bardzo stronniczy i nakierowany na krytyke.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie